dzień dobiega końca, jeszcze tylko wieczorny ispagul i dzień mozna zaliczyć do udanych.
waga minus 0,3 kg od wczoraj.
jutro do pracy, ciekawe jak mi pójdzie :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (100)
Ulubione
Grupy
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 29129 |
Komentarzy: | 937 |
Założony: | 16 lutego 2010 |
Ostatni wpis: | 26 lutego 2019 |
kobieta, 47 lat, Czeladź
168 cm, 89.40 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
trzeci dzień detoxu - już bliżej niż dalej :)
dzień dobiega końca, jeszcze tylko wieczorny ispagul i dzień mozna zaliczyć do udanych.
waga minus 0,3 kg od wczoraj.
jutro do pracy, ciekawe jak mi pójdzie :)
drugi dzień Detoxu - mam tę moc :)
uwielbiam ten moment kiedy wchodzisz na wagę a tam spadeczek :)
motywuje, bardzo...
dzisiaj woda z cytryną, miodem i cayenne, dużo zajęć więc o jedzeniu nie myślę, a i wypad do sklepu nie popsuł mi humorku, nie skusiła mnie czekolada ani cola.
jest 18.30 więc niedługo ciepła herbatka zielona i Ispagul.
waga 109,7 wczoraj 111,4
tłuszcz 56,5% woda 36,3% mięśnie 22,4%
pierwszy dzień DETOXU + lewatywa :)
przychodzi taki moment w życiu , że masz już serdecznie dość swojego odbicia w lustrze. perspektywa spotkań z ludźmi Cię przerasta, a zwłaszcza gdy są to spotkania typu Impreza firmowa lub wesele w rodzinie. mnie właśnie taki momencik dopadł, niedługo komunia u kuzynki, potem wakacje i moja 40-tka, a później wesele. i jak tu spojrzeć w lustrze na swoje wielkie uda i okrąglutki brzuchol. mam nadzieję, że tym razem będę miała więcej samozaparcia, tak jak kiedyś ,kiedy schudłam 35 kg w kilka miesięcy. w niedziele był ostatni grill, w poniedziałek nic mięsnego i pochodzenia zwierzęcego, a dzisiaj od rana koktajle warzywne. jutro już czysty detox z wody,cytyny, miodu i pieprzu cayenne. wytrzymałam wtedy to i teraz wytrzymam.
póki co jest 18,30 a ja po kilku szklankach koktajlu z mojej głowy:
plaster ananasa świeżego + 2 łodygi selera naciowego+ 1 cm imbiru świeżego+ połówka cytryny ze skórką+ 5 plastrów ogórka zielonego+ 1/4 szkl natki pietruszki świeżej+ szczypta kurkumy, cynamonu i pieprz cayenne + woda przegotowana
jest dobrze,
mam też wypełniacz żołądka czyli błonnik - ISPAGUL - nie ma tej pustki i przy okazji przeczyści jelita.
no i oczywiście rano zrobiona lewatywa z kawy- hmmm niektórzy powiedzą ojej ,nieeee, no co ty....
ale mnie napędza, a co najważniejsze odtruwa, a i 0,7 kg mniej po samej lewatywce :)
Moja aktywność - spaliłam 8 kcal
koniec 10 dni ONZ - jest spadek
hejka,
po tych 10 dniach nie spodziewałam się szału jesli chodzi o zrzucone kg - męczyłam się z zapaleniem oskrzeli.
chociaż w poniedziałek byłam na kijkach i pobiłam nawet swój rekord zyciowy na 5km, ale na drugi dzień żałowałam że poszłam. wrócił mi uporczywy kaszel a moje mięśnie dały znać o sobie.
we wtorek juz nie poszłam, wyjęłam z szafki FITNESS EVOLVED i ćwiczyłam przez godzinkę. tez na drugi dzień bolały mnie takie mięśnie o których nie wiedziałam że mam :P ,ale zdecydowanie jest to lepszy wybór niż na takie zimno po chorobie ryzykować zapalenie płuc.
co do samej diety nie robię przerwy i dzisiaj znowu zaczynam od początku te 10 dni. tym razem sprawdze kaloryczność każdego z 6 posiłków jakie jem.
połowa diety ONZ TURBO - spadek
helo,
po 5 dniach jest spadeczek, a dzięki wadze z pomiarem wiem, iz nie zeszła tylko woda. -2,2 kg, z czego 1,5kg tłuszczu. ciesze się i oby tak dalej. jem 6 razy dziennie, akurat co 2 godz, a moje porcje są zdecydowanie mniejsze. kiedyś jadłam jako posiłek cały serek wiejski, a teraz jem połowę bo wiem że wystarczy mi na 2 godz. czasami przyłapuje sie na tym, że nie jestem wcale głodna a tu trzeba cos zjeść, więc jem zdecydowanie mniejsze porcje.
hejka, obejrzałam właśnie program, że największe porażki w odchudzaniu to brak dobrej motywacji. w Wielkiej Brytanii stworzyli program dla grubasków, dobierają pary osób chcących zgubić kg ,a każdy wykłada jakąś kwotę funtów. Ten który zgubi więcej tłuszczu w % wygrywa i zabiera kasę osobie przegranej. Dla mnie to byłaby motywacja, strach przed stratą kasy, gdy czasem masz jej niewiele to kopniak do trzymania diety. Oj szkoda,że nie mam takiej opcji......
znowu RESET -mam nadzieję że ostatni
znowu przeprowadzka ,mam nadzieję że na dłużej. minus - nie znam tu nikogo , w starym mieście mogłam chodzić na kijki z koleżanką, a tu sama samiusieńka. plus- jak po powrocie od ostatniego wpisu tj od lutego przybyło mi tylko lub aż 2 kg, w sumie jo-jo potraktowała mnie łagodnie.
waga z pomiarem zakupiona, będzie łatwiej zauważać efekty.
dieta? od dzisiaj ONZ turbo. jak dla mnie najlepsza do tej pory.
będzie pod górkę bo mam zapalenie oskrzeli więc ćwiczenia pod znakiem ?
waga 112,1
tłuszcz 57,6
woda 36
mięśnie 22,1
i jak bumerang powracam usilnie do diety
chyba każdy odchudzający się ludzik ma takie przeszkody na swojej dietetycznej drodze, że gdy jesteśmy na " rondzie diety" i pomimo że mamy mapę, nawigacje czy nawet pasażera, który wskazuje nam poprawna drogę, to i tak zjedziemy nie tym zjazdem co trzeba.
u mnie takich przeszkód było wiele
choroba tarczycy, kregosłupa i operacja kolan
śmierć taty,
rezygnacja z pracy, która i tak mnie wykańczała
wyprowadzka z polski itp.
wydaje mi się, że teraz zaczynając życie w obcym kraju, zacznę w końcu podążać dobra drogą i dojade do celu. mój cel jak i każdej osoby na diecie to być zdrową i szczupłą.
szczerze - wykupiłam 3 miesiące temu dietę i pomimo że wszystko mam wypisane to jakoś nie mam czasu jej przygotowywać.
ale od stycznia chodze z kijkami po ok 7-9 km i raz w tygodnia jeżdzimy na basen całą rodzina. więc diety brak ale ruch jest.
od dzisiaj to się zmieni, bedzie dieta i będzie ruch.
bilans stycznia 14.115 spalonych kolorii :)
dzień 3 diety turbo, a spadek 1,5kg
hej maluszki
no to mnie zatkało, waga po 2 dniach diety turbo -1,5kg, jem 6 posiłków więc głodna nie chodzę, ćwiczyć nie ćwiczę, a pomyśleć ,że jeszcze kilka miesięcy temu pomimo tej diety nie zgubiłam ani grama, a wręcz przytyłam. fakt- niedoczynność tarczycy nie pomagała w chudnięciu, teraz biorę leki od ponad 3 tygodni i czuję się o niebo lepiej.
co do samej diety to jutro napiszę szczegóły co i jak jadłam, bo teraz w pracy zrobiłam sobie chwilkę przerwy, a jutro dzień wolny to nadrobię zaległości na vitalijce.
to do juterka maluszki