Mój pierwszy wpis, mimo, że już 4 miesiące walczę z oponą.
Waga łazienkowa mnie terroryzuje! Wczoraj rano grzecznie było 49,5, dzisiaj - 50,2, czemu? Czyżby nadliczbowa marchewka mnie tak załatwiła?
W zasadzie piszę, żeby się pochwalić. Wcześniejsze odchudzanie z vitalią w 2011r. udało się połowicznie, bo mi zabrakło charakteru. Teraz jest dużo lepiej - jeszcze tylko 1,5 kilo do celu i myślę, że weekend majowy powitam już w odpowiedniej formie. Może w bikini wskoczę?
Ważę mniej niż przed 10 laty, tyle co w liceum. Jeszcze tylko brzuch doprowadzić do właściwego kształtu, po dwóch ciążach nie jest to proste, ale już jakby mięśnie było widać...(dla widzów o sokolim wzroku!)
Napisałam i mi motywacja wzrosła od razu.