Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 927
Komentarzy: 7
Założony: 25 lutego 2010
Ostatni wpis: 27 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marzenowo

kobieta, 47 lat, Dąbrowa Tarnowska

163 cm, 79.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 listopada 2014 , Komentarze (3)

No i stało się. Zjadłam 10 dkg wafelków przekładanych masą przed pójściem spać. Gdyby było 20 dkg też bym zjadła. Czuje obrzydzenie do samej siebie.

19 listopada 2014 , Komentarze (3)

Tylko ci co maja "kuku na muniu" w głowie jedzą na noc. Ja niestety zaliczam się do tej grupy!!!!!!! Wczoraj po fitnessie (a nie bardzo chciało mi się wychodzić z domu na taka pogodę) zeżarłam dwie kromki z wędlina i ketchupem, ćwiartkę jabłka i pół paczki filusiów. Tylko ćwiartkę, bo 3/4 zapakowałam na dziś do pracy i reszta się nie zmieściła. Rano obudziłam się z wyrzutami sumienia. A jakże - wczoraj mi tak smakowało, ze żadnej kalorii na jedzeniu nie widziałam! Gdzie tu sens odchudzania! Czuję się dziś gruba, ociężała. Od rana pije wodę, by wypłukać te kanapki.Dodam jeszcze, że nadprogramowo zjadłam małego krokiecika z barszczem na obiad. Niania zrobiła takie pyszne, że sobie nie odmówiłam. Na pocieszenie samej sobie tłumaczyłam, że tylko jednego. To powinno mi dać do myślenia wieczorem, a nie sięgać po następne jedzenie! Świnia, świnia, świnia to ja! Bez obrazy dla świnek.

15 listopada 2014 , Komentarze (1)

No - kilka dni miałam kryzysu. Ale myślę pozytywnie. Ciągle się motywuję. Bo albo schudnę, albo zmienię garderobę na większa. Kuszą bardzo ciasteczka dla dziecka upieczone przez moją mamę. Mijam je ciągle, bo leżą nad barkiem w salonie. Przemawiają: weź  mnie, weź mnie. A ja twardo NIE! Nie ćwiczyłam w tym tygodniu. Wtorek święto, a czwartek kolacja u przyjaciółki. Oczywiście troszkę zgrzeszyłam :-( Ale waga spada, więc jestem dobrej myśli. Po ubraniach jeszcze nie czuję, żeby były luźniejsze. Ale wcale mnie to nie dziwi, bo w spodnie ledwie się dopinałam.