Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2017 , Komentarze (15)

co prawda poniedzialek to tylko spacer...ale okolo 7km wiec na dupsku nie siedzialam :)

wtorek juz o wiele lepszy...bo biegalam...I to 9.5km ...czas w dalszym ciagu kiepski, ale potrzebuje kilku tygodni zeby dojsc do formy

eeee....nie wiem dlaczego tak dziwacznie sie wgrywa...nie umiem tego obracac :(

po bieganiu bylam na koncercie TLove wiec sie dodatkowo wyskakalam I wyspiewalam :)

suuuuuper bylo :)

3 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

...do magicznej dziesiatki jeszcze mi troche...ale to chyba dlatego, ze ja po prostu nie mam gdzie biegac...Warszawa jest okropnym miastem...brudnym I halasliwym...nadwislanskie bulwary odpychaja ludzkim chamstwem I ogolnym zaniedbaniem...za to pieknie jest w lesie kabackim...w sobote popelnilam tam 6km...byloby wiecej, ale Mezczyzna pospieszal, bo na uczelnie musial...

wczoraj tez 6 km ale dookola komina, wiec nie bylo juz tak przyjemnie....po bieganiu 26km na rowerze zakonczone pieczonym ziemniakiem z kapusta w grillowym Bolku na Polu Mokotowskim

I weekend minal....

w pracy dzis siedze I sie lenie...mysle jak tu sie urwac....

za oknem wciaz pieknie...poszlabym na spacer z Tamburynem :)

a w oczach wciaz morze...moje ukochane morze :)

1 kwietnia 2017 , Komentarze (15)

...ooooch!!

oczywista oczywistoscia jest, ze brak czasu determinuje wszystko...obiecanki cacanki, ze bede pisala...bede aktywna na vitalii....i dupa

no ale wlasciwie na wszystko mam wytlumaczenie....bo przeciez caly tydzien cieeeeezko pracowalam...kto ma do czynienia z finansami wie, ze koniec roku fiskalnego to taki troche armagedon...no i targety i deadliny hehehhehe...no ale juz jestem po :)

zaczelam biegac....i to jest plus....skromne jak na razie 5-6 km, ale trzeba przyzwyczaic cialo od nowa do wysilku..codziennie godzinny spacer z Tamburynem i planowany powrot na silownie...zatem widac swiatelko w tunelu

ubiegly weekend spedzilam nad morzem....pieeeeknie bylo!!...no i cudne spotkanie z vitalijkami...dziewczyny, koniecznie musimy to powtorzyc :)

19 marca 2017 , Komentarze (5)

wieje w Wawce przeokropnie....halas za oknem mnie obudzil :(

Maciej juz na uczelni...a ja siedze samiutka i nie wiem co ze soba zrobic

Malemu chyba sie troche polepszylo. wiec nawet wizytu u weta mi odpadla

moze jakies zakupy?...calkiem niedaleko mam do galerii Mokotow...ksiazke moze jakas fajna zakupie....tylko strach wyjsc na ten halny

niestety nie dalam rady ...skusilam sie na tego bananowego potwora...bo tak pieknie pachnialo w domu...i smakowalo tez niezle :)

to ja Wam zycze fajnej niedzieli....i niskokalorycznych sernikow :P:P

18 marca 2017 , Komentarze (6)

weekendy odchudzeniowo sa najgorsze

zupa szczawiowa

buraczki z chrzanem

banan, jablko

i byloby suuuper gdyby nie fakt, ze w piekarniku dochodzi ciasto bananowe

bo zostaly banany ...te od zielonych drinkow....i przeciez nie wyrzuce!!!!

moje malenstwo sie troszke pochorowalo...jesli nie bedzie lepiej bede musiala do weterynarza jutro

a w wawie pada :(....myslalam, ze anglia to rozpadana kraina...a tu sie okazuje, ze w kraju nie lepiej

coraz trudniej przychodzi mi chudniecie....bez biegania nic nie zdzialam...modle sie o wiosne :)

14 marca 2017 , Komentarze (15)

cos trzeba ze soba zrobic....pasek zupelnie nieaktualny....waga oscyluje w okolicach 68!!!!!....buuuuuu....potrzebuje wsparcia i dobrej energii

Jolu....dziekuje, ze sie odezwalas :)...to niewatpliwie znak !!

...sie przypominam!!...zeby bylo wiadomo kto zacz :)

14 listopada 2014 , Komentarze (14)

przyszedl tak jakos niespodziewanie....przyniosl ze soba wiele zmian...

ukochane blizniaki mojej przyjaciolki przyszly na swiat....sa przecudowne....Abi i Ben...kocham je baaaaardzo....moglabym tulic je....tulic...

pracuje w nowym miejscu....nie wspominalam wczesniej o tym co by nie zapeszyc...proces rekrutacyjny trwal 2 miesiace....kosztowal mnie mnostwo stresu, ale w koncu jestem chyba we wlasciwym miejscu....uwielbiam wyzwania....

musialam wymienic niemalze cala garderobe, bo z kwiecistej panienki zmuszona bylam sie przeistoczyc w profesjonalna business women....ciuchy kupowalam w rozmiarze 10-12 wiec ogolnie nie jest zle :)

waga w granicach 62-63....calkiem przyzwoicie :)

po okresie przymusowego odpoczynku ( rwa ) wrocilam do dosc intensywnych cwiczen...,mysle, ze za kilka tygodni bede mogla wrocic do dlugich wybiegan...

w lutym moge pobiec maraton albo pol z moimi wspolpacownikami....firma, dla ktorej obecnie pracuje wspomaga na szeroka skale organizacje charytatywne....kazdy biegajacy to dodatkowa kasa dla potrzebujacych....bank funduje maratonczykom firmowe koszulki, wyzywienie , dojazd i wolne dni przed i po biegu.....chetnie bym wziela w tym udzial, ale troche sie boje, ze nie dam rady....tzn na przygotowania mam jeszcze wystarczajaco duzo czasu, ale nie wiem jak sie moja rwa bedzie zachowywala...

nadal kontynuuje spotkania w Kregu...te kilka godzin spedzonych w magicznej atmosferze ciepla i zrozumienia daja mi powera na caly tydzien :)

zapisalam sie w kolejka do Gaia House...miejca, ktorym praktykuje sie Vipassana Meditation....sa to 5 dniowe warsztaty medytacyjne w calkowitej ciszy bez kontaktu ze swiatem zewnetrznym....licze, ze bedzie to niesamowita uczta dla duszy...dla ciala zreszta tez :)

jesli przejde probe 5 dni zapisze sie na medytacje 11 dniowe...

poczytam co u Was...bo dawno mnie tutaj nie bylo :)

11 października 2014 , Komentarze (12)

...wlasciwie to nie wiem skad sie wziela idea Czerwonego Namiotu...chyba wspominano juz o nim w starozytnosci...w Indiach do dzis funkcjonuje...

niesamowite miejsce...

jestem taka szczesciara, ze po dluuugich 10 latach w angielskiej znieczulicy znalazlam kobiety, ktore postawily Czerwony Namiot...dzielimy sie w nim swoimi emocjami, odpoczywamy, praktykujemy techniki relaksacyjne, rozwijamy duchowo....

energia tego miejsca jest wrecz namacalna...

nie moge sie oprzec wrazeniu, ze KTOS ( Bog?? jakkolwiek go pojmowac ) zeslal mi te kobiety w najodpowiedniejszym momencie mojego zycia....ze PO COS bylo to czekanie...

nie jestem w najlepszej formie emocjonalnej...pogubilam sie gdzies na sciezkach zycia...

duzo we mnie milosci i tesknoty...ale duzo tez i niezrozumienia dla postepowania innych...

duzo sprzeciwu wobec manipulacyjnych zagrywek ...ale duzo tez wspolczucia dla pogubionych w emocjonalno-nalogowym labiryncie...

chcialabym wyciagnac reke i otworzyc serce, ale strach przed kolejnym kopniakiem jest wiekszy...

czekam na Przebudzenie....zeby nie przeoczyc lez w deszczu...( Meszuge )

Red Tent Art by Valoru

14 sierpnia 2014 , Komentarze (17)

slicznie tu u mnie prawda??? :)))

8 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

czy ktos zdecydowanie madrzejszy ode mnie moze mi wyjasnic albo podac najprostszy sposob na formule VLOOKUP w excelu....???

ja wiedzialam, zem anielsko gooooopiutka, ale ze az tak to nie :((