Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

nie chwalilam sie glosno co by nie zapeszyc....

tylko gdzies tam w komentarzu napomknelam

o bolu...a wlasciwie jego braku

bo przeszedl jak reka odjal

poszlam na seans REIKI

tonacy brzytwy sie chwyta :P

pomachano nade mna...i juz

wyraznie czulam rece tej kobiety na swoim ciele chociaz w ogole mnie nie dotykala

za kilka dni to powtorze

przypuszczam, ze wiekszosc odniesie sie do tego sceptycznie

ja tez jako swiatla osoba ( tak mnie sie przynajmniej wydaje ) tlumacze to sobie efektem placebo, silna wiara i innymi takimi

no ale to juz nie jest wazne

najwazniejsze, ze bol odszedl

zrobilam wczoraj bardzo ciezki godzinny trening z instruktorem

60 minut morderczych cwiczen bez przerwy

i nic

bolu nie ma

jakkolwiek to nazwac....ciesze sie, ze mi pomoglo :)

3 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

tylko tyle mi na razie pozostalo z obcowania z przyroda

nerw nie daje za wygrana...po opanowaniu nogi caluskiej zabral sie za dlon

rehabilituje sie i odpoczywam

piknikuje i dietuje

dzieki mojej plynnej diecie bez cwiczen zeszlam do wagi paskowej

dzis rano jak w morde strzelil pokazala 62.9

Cez wynalazl piekne miejsce na niedzielne wyjazdy

z racji tego, ze mieszkamy w tzw kurorcie nie da tu sie zyc

weekendy sa straszne

tlumy ludzi...zwlaszcza przy slonecznej pogodzie

no i morze mnie sie juz troche obylo...stesknionam bylam do innej jakiejs wody

wyleguje sie teraz zatem w przypalacowym ogrodzie nad brzegiem jeziora

zadnych tlumow ( bo wstep platny do ogrodu ) i tylko szum drzew i swiergot ptakow


i moje ukochane dziewczyny :))


12 lipca 2014 , Komentarze (8)

do nogi i wysypki doszlo jeszcze zimno na ustach

lekarz przepisal hydrocortizon na uczulenie i naproxen na nerw kulszowy

wszystkiego mi sie odechcialo

znikam stad na jakis czas

musze sie ogarnac

nie lubie siebie takiej

buuuuuuuuuuuuuu

11 lipca 2014 , Komentarze (9)

niefajnie sie porobilo

dlatego nie pisze co by nie smecic

biegac nie moge, insanity nie moge, nic nie moge

no moze oprocz roweru, ale tez w malych dawkach

uszkodzilam nerw ledzwiowo-kulszowy

boli...

zle sie czuje z brakiem ruchu

spacery to o dupe roztrzaskac

nudne sa

2 dni temu zarowerowalam

a co mi tam

zrobilam niecale 50 km co naprawde nie jest wielkim wyczynem

wczoraj nie moglam sie ruszyc

no i na dodatek wysypalo mnie na calym ciele

cos jak pecherzyki z woda...swedzi i boli....parzy

za godzine mam emergency appointment z moim lekarzem

mam nadzieje, ze cos zaradzi

tak wiec sami widzicie, ze nie ma o czym pisac

moze potrzebuje jeszcze jednego urlopu?

warte zastanowienia :P:P:P

30 czerwca 2014 , Komentarze (13)

jak w tytule...

zaraz po urlopie wpadlam w wir pracy i nauki

no i zdrowego stylu zycia ma sie rozumiec...

zadnego alkoholu, fajek i innych takich

dzien rozpoczynam od szklanki wlasnorecznie wycisnietego soku z cytrusow

"kwasi" mnie niesamowicie, ale coz poczac....

potem juz tylko zielone koktajle i surowizna

przyznam, ze sie jeszcze do konca nie rozpakowalam

torba z kosmetykami i "niezbednikami" kobiecymi wciaz smetnie tkwi w lazience

czeka na lepsze czasy albo powrot wlascicielki na ziemie

bo ta wciaz jedna noga tkwi w Portugalii

bo tam przeciez i cieplej

i sloneczniej

i w ogole inaczej....piekniej?????

kilka fotek na dowod :)

26 czerwca 2014 , Komentarze (17)

k

no to to jest to zimno (zajad, ogrocha ...jak zwal tak zwal )...co to niby wcale widoczne nie jest :P:P:P

26 czerwca 2014 , Komentarze (26)

bo waga nie jest fajna

prawie 4 kg nadbagazu przywiozlam 

mozna??...pewnie, ze mozna...w 11 dni to zadna sztuka hehehehhe

na szczescie na lotnisku nie obciazyli mnie dodatkowymi kosztami

i to wcale nie od jedzenia, bo bylo mnostwo warzyw i owocow wiec z dieta nie bylo problemu

wszystkiemu winny jest alkohol!!!!

szampan serwowany do sniadania i drinki na swiezo wyciskanych sokach od rana na plazy

no ale po to sie wlasnie jedzie na wakacje prawda????

zeby zamienic sie chociaz na chwile w beztroskiego nastolatka ....eeeechhh

Portugalia jest piekna...

zobaczylam na wlasne oczy cudne miejsca ( jedno z nich chodzilo za mna od kilku lat kiedy to Franek Dolas wstawila je w swoim awatarze )

pogoda calkiem przyjemna, bo niby zar sie leje z nieba, ale lagodzi go nieustannie wiejaca chlodna bryza...

gdyby nie uczulenie od slonca, ktore wyskoczylo mi w 3 dniu pobytu i zimno na ustach w 6 to bylyby to super wakacje,,,

no to kilka fotek....:)


zejscie na nasza prywatna plaze...wczasowicze rozleniwieni sloncem woleli wylegiwac sie nad basenem wiec plaza byla wciaz prawie pusta


byly oczywiscie gry i zabawy zespolowe :P:P:P


byl tez rejs stateczkiem po oceanie w burze....wiec goooopawka sie zalaczyla ze strachu 


a w anglii pada...i wieje...i zimno...i w ogole tak jakos malo przyjaznie...ale pocieszam sie tym, ze w koncu niebo jest wszedzie takie samo...no i Antek caly ucieszony naszym powrotem...a wiec...home, sweet home ::)


15 czerwca 2014 , Komentarze (19)

czyli zostal mi jeden dzien na schudniecie przedwakacyjne

chyba nic juz sie nie da zrobic :P:P

waga 62.7 dzis rano

boczki i tluszczyk poleca ze mna do slonecznej Portugalii...a niech im tam..

dzis ( wbrew zaleceniom lekarza ) pobieglam Race for Life

to tylko 10 km, ale nie bylo latwo z bolaca noga...

czas zatem taki sobie...srednia 5,30min/km

no ale to byl bieg "w intencji" a nie wyscig...

bieg na rzecz walki z rakiem

obowiazywaly rozowe stroje :)

fajna imprezka :)

20 maja 2014 , Komentarze (10)

od dwoch tygodni w nowej pracy

fajne miesce z fajnymi ludzmi

pracujemy 12 h wiec mamy 2 przerwy polgodzinne i jedna 45 minutowa

sila rzeczy musze tam jesc

pierwszym powodem do ogolnego zdziwienia byl fakt, ze nie jadam lunchy serwowanych przez kuchnie ( a sa naprawde wysmienite...nooo z wygladu wnioskuje :P:P )

drugim oczywiscie moje pudelka surowych warzyw

i te powtarzajace sie komentarze : ja to bym umarla na takim jedzeniu... a nie jestes glodna po tym?...skad ty bierzesz sily zeby pracowac ?...a czy robilas sobie badania, bo przeciez taka dieta to zdrowa nie jest...

zdaje sobie sprawe, ze to z czasem ucichnie, ale teraz jest dosc meczace, bo pracownikow jest tam kilkudziesieciu..na kazdej przerwie spotykam sie z kims innym i nie mam czasu sie najesc, bo musze odpowiadac na te goooopie pytania

no i czuje sie dziwacznie z tymi swoimi pojemniczkami z kielkami, mlekiem i innymi takimi

poza tym ok

waga z rana 61.8....po szejkach sniadaniowych 63!!!

tyje 1.2 kg w ciagu godziny hehehheheh

w sobote kontuzjowalam lewa noge

dwa dni w ciaglym bolu i prawie bez mozliwosci chodzenia

bol zaczal sie na 7 kilometrze, a ja glooopia przebieglam jeszcze drugie tyle prawie kulejac

bol od stopy do kolana

ale sadze, ze chyba wiem gdzie lezy problem

kupilam nowe buty do biegania...lekkie...na lato

nie trzymaja dobrze stopy

wyraznie czuje, ze kiedy biegne stopa ucieka mi w bok

i to jest chyba przyczyna tego bolu

jutro pobiegne w starych butach i zobacze co sie bedzie dzialo

poza tym do wakacji coraz blizej, ale nie wiem czy na nie sie wybiore

potrzebuje odpoczynku w samotnosci....chce byc sama!!!...przez kilka dni

musze to jakos uzgodnic z Cezarym

albo on poleci sam a ja zostane w anglii albo odwrotnie...

wiem, ze moze to sie skonczyc rozwodem, ale na niektore potrzeby nie ma mocnych

jak sie nie odizoluje od swiata na jakis czas stane sie wredna zolza

a tego chyba nikt nie chce :))).....a zwlaszcza ja 

5 maja 2014 , Komentarze (10)

dzien ucieka za dniem....

wakacje tuz...tuz

juz mnie sie chce urlopu

takiego blogiego lenistwa

aaaa...i biegania w nowych miejscach mnie sie chce tez

te stare juz takie jakies opatrzone sa

w sobote 21km zaliczone przy czym ostatnie 3 prawie spacerkiem ( musialam sie jakos doczlapac do auta )

i to nie zebym sil nie miala, ale jakas bolaczka wskoczyla mi w przegub stopy i tempo hamowala

dzis Insanity ( z nowym trenerem i pierwszy raz na zewnatrz ) a popoludniem HIIT

z racji , ze bylo to pierwsze spotkanie z trenerem pytal nas ( cala trojke, ktora zdecydowala sie cwiczyc hehehehhe ) dlaczego wybralismy taki ciezki trening...co bylo nasza motywacja...

nie sililam sie na blyskotliwosc i zgodnie z prawda odpowiedzialam, ze trenuje do maratonu i chce pracowac nad endurance

a on zamiast mnie zmotywowac stanowczo odradzal ten maraton...mowil, ze po takim wysilku organizm wraca na wlasciwe tory przez 2 miesiace...ze to fajny challenge, ale jesli tak mi zalezy na pokonywaniu siebie to moze lepiej biegac krotsze dystanse i zmagac sie z czasem, a nie odlegloscia

dodam, ze jest on z zawodu lekarzem i przez 15 lat plywal na jakis tam okretach wojennych z zolnierzami...no i ich leczyl i trenowal....albo w odwrotnej kolejnosci hehehhe

wiec dal mi chlopina do myslenia....

aaaa....i od dzisiaj chlodze miesnie

bo , ze rozgrzewac i rozciagac musze to wiedzialam, ale ze chlodzic zimnym prysznicem to nie :P



no to sie rozciagam i chlodze :P:P:P