Cześć Laseczki :)
Waga: bez zmian, trzeci dzień. Nie martwię się, bo wiem, że ze swojej strony robię wszystko, co muszę - trzymam dietę i ćwiczenia. Ale i tak człowiekowi się smutno robi, że waga nie wywiązuje się ze swojej strony ;) No nic, czekamy na spadeczek. Oby w najbliższym czasie.
Jedzenie na dziś:
jogurt, otręby, muesli, jabłko
makaron gryczany, serek bananowy (pycha!)
2 jajka, tekturka
2 kawy
Ćwiczenia na dziś:
50 min. stepper,
8 min. brzuch,
8 min. stretch.
Dziewczynki, wczytuję się w Wasze pamiętniki, forum, coraz lepiej poznaje stosunek różnych osób do diety. I muszę Wam powiedzieć, że jestem przerażona! Ostrzegam, będzie długo :) Ale proszę, dotrwajcie do końca :) I będzie też mobilizująco :*
Czy istnieje dieta - cud??
Najpierw może kilka przykładów z reklam, którymi raczy nas internet i telewizja.
"Znajomi śmiali się ze mnie, kiedy zaczęłam stosować te tabletki. Ale kiedy zaczęłam chudnąć..." Reklama, która strasznie mnie denerwuje, bo wykorzystuje wszystkie metody najczarniejszego marketingu i kruczki prawne, aby tylko oszukać ludzi. Po kliknięciu w reklamę zostajemy skierowani na stronę, na której wszystko niby pięknie i cacy, a tak naprawdę - to wierutne kłamstwo. Lekarz i naukowiec, którzy wypowiadają się na temat tabletek, to albo model w kitlu albo zdjęcie ściągnięte z bazy zdjęć prasowych. To nigdy nie jest lekarz! Reklama bazuje tutaj na naszym zaufaniu do autorytetu - ale w tym przypadku to oszukany autorytet. Co mamy dalej? Niby "wycinek z forum"- kilkanaście osób zachwyca się skutecznością tabletek, pisząc o cudownych efektach. Zachowana jest forma i styl forum internetowego - na pokaz - po to tylko, aby wzbudzić nasze zaufanie. Możemy pomyśleć: "O, to normalni ludzie! Jak ładnie schudli!". Ostatni chwyt - na stronie znajduje się informacja, że dzisiaj jest ostatni dzień cudownej hiper ekstra lux promocji - 200 zł zamiast 500! "Zamów teraz, masz mało czasu!" A w rzeczywistości: "Nie zastanawiaj się dłużej nad naszą ofertą. Nie rozważaj skutków zdrowotnych i kosztów. Zamów!"
"Dwa rodzaje naszych tabletek - na dzień i na noc - pomogą Ci schudnąć! Rano zmobilizują organizm do przemiany materii, wieczorem ustrzegą Cię przed nocnym obżarstwem!". Ja osobiście myślę, że chodzi tu o efekt placebo. O, wzięłam tabletkę, nie chce mi się jeść! Moim zdaniem nasze głody są zwykle psychiczne - zajadamy smutki albo świętujemy sukcesy. Jeśli ktoś zdrowo odżywia się cały dzień, o odpowiedniej godzinie je kolację (chodzi mi o odstęp czasu między kolacją a położeniem się spać), to fizycznie nie jest głodny! Ciążą tylko na nas stare przyzwyczajenia, sięganie do lodówki w każdej chwili małego głodku.
"Z naszymi tabletkami schudniesz o połowę więcej! Ty schudnij 2 kg, a z A. schudniesz jeden kolejny!". Skoro dałam radę schudnąć 2 kg, to nie da rady schudnąć 3?? I potem kolejnego? I potem wszystkich, przez które mam nadwagę? Tabletki chyba idealne dla "pośpieszalskich", którzy mają słomiany zapał i efekty chcą już, teraz, jak najszybciej. A przecież dieta to nie zawody! Tu trzeba czasu i wytrwałości!
Kilka wpisów z forum:
"Zaczynam miesięczną głodówkę! Ile mogę schudnąć?" Och, na pewno ze 20 kg. Ale mam pomysł, po co będziesz męczyć się miesiąc? Upierdol sobie nogę i też będziesz ważyć 20 kg mniej. No luuudzie, ile można tłumaczyć, że głodówka to nie jest metodą na schudnięcie?! Znacie kogoś, kto wytrzymałby tyle bez jedzenia? No chyba tylko Dalaj Lama, ale on nie robił tego, że schudnąć! Jeśli nawet wytrzymacie kilka dni bez jedzenia, to po tym czasie nie zaczniecie spokojnego wprowadzania produktów, tylko rzucicie się na jedzenie! Wiem co mówię, przeszłam te wszystkie szalone metody sama, a teraz jestem mądrzejsza tylko dzięki doświadczeniu i 25 kg nadwagi. A nawet jeśli wytrzymałabyś kilka dni na głodówce, co z Twoim metabolizmem? Przecież organizm broni się ze wszystkich sił, żebyś nie zabierała mu wartości odżywczych. I naprawdę chcesz schudnąć z wody, mięśni, komórek nerwowych...? Bo tłuszcz spalają tylko ćwiczenia.
"Dieta Dukana jest zajebista! Schudłam na niej 30 kg!" Tak? A ile przybrałaś po zakończeniu diety? Do Dukana podchodziłam sama, kilka razy, i wiem, że chudnie się ładnie, ale jakim kosztem...? Ciągłym zmęczeniem i złym samopoczuciem? Przecież człowiek nie może żywić się samymi białkami! Potrzebuje węglowodanów, żeby żyć! Rewolucją żołądka, kiedy po dukanie zjesz coś innego? To też przeszłam i nauczyłam się - nigdy więcej diet wybiórczych. Ale wiem, że jest na vitalii zapalone grono fanek dukana, więc proszę, aby się wypowiedziały. Czy faktycznie przeszłyście wszystkie etapy w odpowiednim czasie? Czy odbyłyście całą dukanowską stabilizację? No i czy utrzymałyście swój piękny schudnięty wynik?
"Dieta Gacy uratowała mi życie! Schudłam na niej 50 kg!" Muszę Wam się przyznać, że sama się zainteresowałam tą dietą, poszłam na wykład w Lublinie i byłam nastawiona na wykupienie jej. Zdanie zmieniłam dopiero po ognistej dyskusji z moim bratem, który jest instruktorem na siłowni i na co dzień ma do czynienia z "pogacowcami". Dieta może i jest skuteczna, ale żeby prawie cały czas jeść karkówkę na smalcu? Znowu mamy zagadnienie WSZYSTKICH składników odżywczych, których potrzebuje nasz organizm! A jakie są efekty dla zdrowia? Przykłady z życia: jedna dziewczyna zepsuła sobie nerki doszczętnie, przeszła kilka operacji i teraz musi badać się regularnie co kilka miesięcy, brać leki i już przez całe życie dbać o swoje nerki. Dalej mamy mnóstwo przykładów ludzi, którzy faktycznie schudli po 20 kg, ale po diecie przybrali 30... Czy jest więc sens męczyć się dla kilku miesięcy zadowolenia z siebie, żeby potem znaleźć się w jeszcze większym dole i jeszcze większej nadwadze niż na początku? Również "gacanki" proszę o wypowiedzenie się. Może potraficie obronić swoje poglądy, a tylko ja wymyślam jakieś bzdury?
"Kiedy brałam narko, schudłam 30 kg w kilka miesięcy. Nigdy wcześniej nie byłam taka szczupła". I masz się czym chwalić dziewczynko?? Czym innym jest uzależnienie, a czym innym branie narko (w tym efedryny, muszę się przyznać), żeby schudnąć.
No i co teraz? To nie ma dla nas ratunku? Nie istnieje dieta - cud? Ależ owszem, ISTNIEJE DIETA - CUD! Jest zajebista, bezpieczna, chudnie się na niej smacznie i bez bólu. ZBILANSOWANE, ZDROWE ODŻYWIANIA I ĆWICZENIA to jedyna skuteczna dieta - cud! Nie ma innej, choćby nie wiem co próbowały wmówić nam reklamy i miłośniczki diet "sezonowych". Jest tylko jeden jedyny jedynusieńki minus- ta dieta wymaga cierpliwości i wytrwałości. Efekty nie przyjdą z dnia na dzień, ale po wielu tygodniach, miesiącach, latach. Wiem, ja też chciałabym obudzić się któregoś ranka, rozsunąć zamek błyskawiczny od czubka głowy aż do stóp, i wyjść ze środka - ja, szczupła, jędrna, szczęśliwa. Ale nie ma takiej możliwości! Jeśli się nie zmobilizujemy i nie weźmiemy spraw we własne, spracowane ręce, nigdy nie osiągniemy sukcesu! Nasze schudnięcie zależy tylko od nas samych, od naszej wytrwałości i zdeterminowania! Kochane moje, czas spiąć dupki i wziąć się za siebie!
No ale czym jest ta zdrowa dieta? Ile kcal jeść, jakie produkty, ile ćwiczyć? Wiem, to będą podstawy, ale i tak zdarzało mi się pisać je w pamiętnikach innych dziewczyn, zwykle początkujących, więc powtórzę się jeszcze raz.
Najpierw liczymy zapotrzebowanie kaloryczne swojego organizmu! Jeden z podstawowych wzorów dla kobiet to:
655 + (9,6 x W) + (1,8 x H) ? (4,7 x A)= ??
gdzie:
W ( weight) - należna masa ciała w kg
H (height) - wzrost w cm
A (age) - wiek w latach
Liczymy wartości w nawiasach, potem dodajemy i odejmujemy. W ten sposób wychodzi nam nasze dzienne zapotrzebowanie energetyczne. W moim przypadku (dla osoby średnio aktywnej fizycznie) jest to 1582 kcal dziennie.
Teraz, od wyniku odejmujemy 300 et voila - tyle kcal dziennie powinnyśmy jeść, aby chudnąć zdrowo i miarowo, 0,5-1 kg tygodniowo. W moim przypadku 1200-1282.
Istnieje też zasada podziału kalorii na posiłki. Jest to konieczne, gdyż nasz organizm w różnych porach dnia potrzebuje różnej wartości odżywczej. Niewskazane jest więc jedzenie 5 posiłków po 240 (w przypadku 1200 kcal dziennie), ale rozłożenie kcali na odpowiednie pory.
Śniadanie to 30% dziennych kcal - cały czas jadąc na moim przykładzie - 360 kcal. To dużo, ale śniadanie musi być sycące i dać nam energię do życia.
II śniadanie to 5% - u mnie 60 kcal. W sam raz na jabłko albo 2 pomidory. Ten posiłek jest niewielki, ale hamuje u nas poczucie głodu i pozwala dotrwać do obiadu.
Obiad to 40% - u mnie 480 kcal. Da się pyszne, zdrowe cuda ugotować i zmieścić w limicie :)
Podwieczorek to znowu 5% - u mnie 60 kcal. Jesteśmy najedzone po obiedzie, ale nie dopuścimy do burczenia w brzuchu i potem rzucenia się na kolację :)
Kolacja to 20% - u mnie 180 kcal. Dość lekki, białkowy posiłek na wieczór.
Słów kilka o tym, co jeść: wszystkie grupy produktów odżywczych są potrzebne naszemu organizmowi. Białko (w jajkach, jogurtach naturalnych, serkach wiejskich, chudym drobiu), węglowodany (w makaronie razowym, ryżu, płatkach śniadaniowych), owoce i warzywa, tłuszcze (w rybach i oliwie z oliwek). Ogólna zasada co do planowania posiłków jest jedna: rano i do południa je się węglowodany, od obiadu i na kolację je się białko. Robimy tak, aby czerpać energię z węgli i materiał odżywczy z białek.
Nie muszę chyba wspominać o rozdzieleniu jedzenia na kilka małych, sycących posiłków i piciu dużej ilości płynów niesłodzonych - wody, herbat, kawy. Jeśli chodzi o odstęp czasu między jedzeniem - dietetycy radzą 2-4 godziny różnicy między posiłkami, optymalnie przyjmuje się 3 godziny :)
Jeśli czegoś nie wyjaśniłam dokładnie, proszę pytać. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca wpisu :)) Zapraszam do dyskusji wszystkie zwolenniczki diet - cud- może ja też czegoś jeszcze się nauczę. Powodzenia na dzień dzisiejszy Kochane :) Walczcie o siebie, o swoją szczupłą sylwetkę i dobre samopoczucie, dzień po dniu, wytrwale i bez wpadek :* Damy sobie radę, bo silne baby z nas :*
Letizia
30 czerwca 2012, 13:45wagą się kochaniutka nie przejmuj, w końcu zaskoczy i zapewne przejdzie Twoje najśmielsze oczekiwania;) a co do Twojego wpisu, to w 200% się zgadzam, nie wolno się głodzić i nie potrzebujemy żadnych specyfików, jedynie odrobinę samozaparcia i silnej woli:D my same mamy wpływ na nasze samopoczucie i wygląd:) buziakson:*
aga228
30 czerwca 2012, 13:22Cierpliwości... Waga lubi się nad nami znęcać... ALE WSZYSTKO MA SWOJE GRANICE I W KOŃCU WYGRAMY :D Trzeba tylko szczyptę cierpliwości :) a zdrowe jedzonko i zrezygnowanie z głodzenia to podstawa :D
Jasna.
30 czerwca 2012, 13:22Bardzo ciekawy wpis:)
mritula
30 czerwca 2012, 13:21Zajebisty wpis!!! Mądra główka z Ciebie kochana! I za to szacuneczek:) A moja dietka ma się dobrze wczoraj się ważyłam i znów było 0,5 mniej, ale @ przyszła, więc przesunę ważenie tygodniowe o kilka dni i dopiero ewentualnie zmienię pasek i się chwalne:P buziaki i dziękuje, wiesz za co!
gosia2306
30 czerwca 2012, 13:14Świetnie napisane,trzeba chudnąć zdrowo i z głową. Ale mi narobiłaś ochotę na kawę,.,idę sobie zrobić tak z mlekiem :-)) Pozdrawiam