Byłam akurat z małą na mieście. Połączyłyśmy spacer z zakupami. Widziałam ich idących chodnikiem, przytulonych, szczęśliwych, beztroskich. Wyglądali, jak para zakochanych licealistów... Mój jeszcze mąż i jego piękna kicia.
Najgorsze było to, że nas zauważyli, a on nawet nie podszedł do dziecka. Pal licho mnie, ale Oliwia jest jednak jego córką. A spojrzenia, jakie mi oboje posłali... Ona to chyba spojrzeniem chciała jakąś klątwę na mnie rzucić. Nie powiem, naprawdę ładna z niej kobieta, ale czy to daje tym ładniejszym prawo patrzenia na nas TAKIM właśnie wzrokiem. Nie będę tu opisywać jakim, bo te z Was, które tego doświadczyły wiedzą z pewnością o czym mówię.
Wróciłyśmy do domu, nie zrobiłam nawet zakupów, a z takim zamiarem właśnie wyszłam z domu. Jutro na zakupy się nie wybieram, bo niedziela jest. Przecierpię jakoś do poniedziałku. Przynajmniej nie będzie mnie znów kusić, aby stres zajadać. Nie nie nie bójcie się dziewczyny. Nie dam mu tej satysfakcji. Nie nażrę się, nie będę popłakiwać. Muszę być silna. Muszę być cholernie silna za nas obie ;-(
Spokojnego wieczoru życzę Wam Kochane
Anka
grubbaaa
8 marca 2009, 00:20ta pikna pani zdaje sobie sprawę, że to Ty dałaś mu pierworodną córeczkę i czuje się zagrożona, że prędzej czy później odezwie się w nim ojcowski instynkt, który odwróci od niej jego uwagę... Ania - dycha w dół - brawo!!! Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci jak najlepiej :)
slabawola1313
7 marca 2009, 23:52aniu swietnie ci idzie trzymaj sie oby tak dalej znow odzyskujesz panownie nad wlasnym zyciem nie pozwól aby ktokolwiek próbował ci to odebrać powodzenia
babeczka123
7 marca 2009, 23:30a może grabarzyca to kicia? lub ktoś z rodziny jej partnera?
babeczka123
7 marca 2009, 23:26że znasz go lepiej od kici i to ty nie chcesz przytulać się do człowieka o tak parszywym charakterze - nie próbuj też na siłę budować więzi między nim i Oliwką - nie musisz utrudniać - po prostu nie ułatwiaj dla dobra córuni - mniej będzie cierpieć, mając nikłe kontakty z ojcem (chociaż nieraz zatęskini) - ale nie przeżyje aż tylu rozczarowań
sojda
7 marca 2009, 23:14Po pierwsze gratuluję utraty 10kg. Mam nadzieję, że kolejnych 10 też będę gratulować! A po drugie bardzo się cieszę, że jesteś tak silna! Całe szczęście, że widok jego i jego kici nie wpędził Cię w obżarstwo. Jesteś super! Trzymaj tak. Dla Oliwki przede wszystkim. To przecież ona jest całym twoim światem. :)
myszapysza
7 marca 2009, 23:08Bądź silna! Dobrze mówisz, nie daj mu satysfakcji;) juz za kilka miesięcy też będzie z Ciebie laska :) ale najważniejsze w tym wszystkim jest to,że wewnętrznie jesteś mądrą i piękną kobietą i tego się trzymaj!
moniaf15
7 marca 2009, 22:49w takich sytuacjach nie poddawaj sie!!! za kilka miesiecy poczujesz sie pewniej, pozbedziesz sie balastu a z doswiadczenia wiem, ze to dodaje pewnosci siebie!!! a juz dzis zadbaj o to co masz!!! i zobaczysz, ze pewnego dnia zrozumiesz co znaczy zobaczyc blysk zalu w oczach bylego :O)))) glowa do gory!!! powodzenia!!!!!!!!!!!!! jestes dzielna kobitka!!! damy rade!!!!!!!!!!!!!
AlbankaCCL
7 marca 2009, 21:49Trzymaj sie kochaniutka:* i utul mocniutko Oliwkę:* tak mocno jak tylko możesz... a Twoj jeszcze mąż to naprawdę wstrętny paskudny egoista! Myśli tylko tym co ma w majtkach jestem tego pewna, wiem że to dla Ciebie bardzo bolesne ale musisz być silna i przezwyciężyć ten okres w swoim życiu:) wierzę bardzo w Ciebie w Twoje dobre serduszko i miłość do córci że przelewasz wszystko na nią i to dla niej musisz być silna:) buziaczki;*
motylekk91
7 marca 2009, 21:43witam. ja wiem co mogłaby czuć Twoja córka jeżeli już rozumiałaby co się dzieje, ponieważ jestem w jej sytuacji tylko że jestem troche starsza ;p rodzice są rozwiedzeni od 2 lat i ojciec zapomniał o mnie kompletnie nie kontaktuje się ze mną od roku, ponieważ ma nową rodzine, ale Ty z Twoją córką napewno bd szczęśliwe i ułożycie sobie życie. trzymam kciuki, powodzenia ;) ;*
zibby
7 marca 2009, 21:42Na pewno jest Ci przykro, ale cieszę się, że jesteś taka dzielna. Widzę, że kilogramy lecą na dół - gratuluję. Przesyłam słoik sił do dalszej walki, worek optymizmu i paczkę uśmiechu. Pozdrawiam
grabarzyca
7 marca 2009, 21:33scenariusze lub łzawe romasidła pisz. Cały ten pamiętnik jest tak idealnie pomyślany, zgrany co do rozdziału. Ktoś go stworzył dla podkręcenia atmosfery na Vitalii. Gratulacje. Ale kupy mi się to nie trzyma. Kobieta, która zapasła się do 140 kg, nagle jest super silna, wytrzymała i dietetycznie poprawna...zadziwiające, doprawdy.
wariatka91
7 marca 2009, 21:32Musi być Pani silna ,wszystko zależy od nas.Pani pamiętnik bardzo mnie motywuje,bo widze żę Pani walka nie idzie na marne.Każdy z nas na witalii dąży do jakiegoś celu,jedni chcą schudnąć drudzy utrzmać wage a nielczne przypadki chcą przytyć tak jak ja.Dzięki Pani pamiętnikowi,który dość częśto odwiedzam nakręcam się na dalszą walkę dążenia do ładnej a nie zachudonej sylwetki.Życzę dużo zdrowia i siły do walki z kilogramami i z ojcem ''palantem''(przepraszam ale wkurzyłam się)który nie podszedł do dziecka a ta piękna kobieta może mieć tylko piękno zewnętrzne a nie wewnętrzne
pinezka85
7 marca 2009, 21:10Świetnie Kochana, że właśnie tak do tego podchodzisz.Jestem z Ciebie dumna! Nie wart jest zaprzepaszczania Twoich sukcesów i tracenia zdrowia.Trzymam za Was (Ciebie i Maleńką) kciuki! Pozdrawiam :)
vida86
7 marca 2009, 21:10NIE DAJ SIĘ, trzymaj się ciepło :)
Daria78
7 marca 2009, 21:08no to jestem z Ciebie dumna... brawo... to było z pewnością okropnością ich spotkać... badź silna.. trzymam kciuki i wierze że zaczniesz żyć dla siebie i Oliwii.. buziaki i iskra pozytywnej onergii specjalnie dla ciebie.. :)
Chantal28
7 marca 2009, 21:06Jestes najdzielniejsza dziewczyna, jaka znam!