Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
idzie mi jak krew z nosa/a już tak niewiele
zostało do osiągnięcia celu :(


Witam Was poniedziałkowo! 

U mnie na razie odchudzanie idzie jak "krew z nosa" - waga spada bardzo powoli - najpierw na dniach warzywnych wzrosła z 64 kg na 64,3 kg; teraz po dwóch dniach protein spadła tylko do 63,8 kg.

Trzymam dietę na 100%, ćwiczę codziennie i takie wolne spadki! Już mnie to trochę zaczyna męczyć. I o zgrozo, coraz częściej wieczorami nachodzą mnie znów myśli, że zajem /buły z serem żółtym, słodycze, chipsy/. Na razie ani razu nie złamałam się, ale boję się coraz bardziej, że w końcu ulegnę i "popłynę". Boże! Czuję się jak alkoholik, który obawia się zapicia. Na razie myślę o swoich motywacjach /o których pisałam swego czasu/, ale wydaje mi się, że silna wola zaczyna u mnie słabnąć. A co to będzie, jak będę utrwalała wagę i będę mogła jeść więcej produktów i "królewskie posiłki"? Cholera, no nie mogę polec i tym razem! Nie mogę!

Weekend minął mi spokojnie - w niedzielę udało mi się nawet przeczytać parę kolorowych gazetek! 

A przy moim braku czasu i notorycznym sprzątaniu - to naprawdę sukces!

Miłego tygodnia Wam Życzę! PA!

  • lucyna86

    lucyna86

    7 kwietnia 2014, 13:20

    czyli jesteś na dukanie. Trzymaj się ważne że waga w ogóle spada.

  • Magis

    Magis

    7 kwietnia 2014, 13:04

    Dasz radę, wytrwasz !!!! Gorąco w to wierzę a ta bułę pewnie zjem ja.....niestety!

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 13:09

      Ty też nie jedz! jak się nie skusisz, to ja też nie! ;)

  • bzzziq

    bzzziq

    7 kwietnia 2014, 12:09

    Dasz radę, nie załamuj się teraz! :) :*

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 12:51

      staram się, staram... ;)

  • melifexo

    melifexo

    7 kwietnia 2014, 11:50

    Uda Ci się, wytrwałości. Trzymam kciuki ! :) Również miłego tygodnia życzę. :)

  • Peyton1983

    Peyton1983

    7 kwietnia 2014, 11:06

    początkowo kilogramy lecą zdecydowanie szybciej. Na końcu jest chyba najtrudniej. ale nie poddawaj się. wiem że łatwiej powiedzieć niż zrobić bo sama wiem po sobie. z wieczorami daję sobie radę, ale w weekend jakoś nie mogę się w sobie zebrać i trochę luzuję i zła jestem na siebie bo to co stracę w tygodniu, nadrabiam w weekend, ale się nie poddaję i walczę dalej. Trzymam kciuki!

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 11:09

      dzięki! u mnie wieczorami są największe chęci na podjadanie :(

  • Gacaz

    Gacaz

    7 kwietnia 2014, 11:00

    To normalne, że im mniejsza waga, tym spadki wolniejsze, ale trwalsze. Ja niestety ulegam często dietetycznym pokusom, np. jakiejś bule. Ty się trzymaj, za dużo osiągnęłaś, aby to stracić. Sprzątania też nie ogarniam, bez przerwy jest coś do zrobienia, zwłaszcza przed świętami. Nie chcę myśleć co będzie po przeprowadzce do nowego domu. Pozdrawiam.

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 11:03

      ano właśnie! staram się trzymać... a sprzątanie rzućmy w diabły.. /choć na jeden dzień ;)/

  • Aksiuszka

    Aksiuszka

    7 kwietnia 2014, 09:59

    Notoryczne sprzątanie - skąd to znam! W każdym razie wolne spadki są raczej dobrym sygnałem. Lepiej, żeby spadało powoli i nie wróciło, niż żeby spadło szybko i wróciło w następnym tygodniu. Omijaj buły z serem - ja też mam do nich słabość, zwłaszcza, gdy postały chwilę w rozgrzanym piekarniku i polano je solidną ilością keczupu. Ojej. :(

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 10:10

      o tak! ketchup u mnie też obowiązkowo! ale na razie w sferze marzeń! pozdrawiam!

  • skinsteen

    skinsteen

    7 kwietnia 2014, 09:58

    patrz na obwody :D

    • agulina30

      agulina30

      7 kwietnia 2014, 10:08

      no tak, muszę znów się zmierzyć.