Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Usprawiedliwienie nr 1


Dlaczego nie zmieniłam do tej pory nawyków żywieniowych, nie zaczęłam zdrowiej jeść i żywic swoją rodzinę?

Bo od dziecka nauczona jestem takiej kuchni, jest ona dla mnie naturalna, oczywista i daje bezpieczeństwo. 

Kto zrozumie, ten zrozumie, ale dla mnie ten mem to szczera prawda 😅☺😋

No obojętnie jaka dietę bym miała i nawet jakbym przeszła na zdrowe jedzenie, czy to z chęci czy to z konieczności, to jestem na 100% pewna, że moje życie nie istnieje bez rolady, klusek i zołzy 😋 przynajmniej co druga niedzielę. Może się to komuś wydawać głupie, dziwne i nie wiem jakie jeszcze. Ale dla mnie to jest fakt.

Dlaczego wyżej napisałam, że z konieczności? Napisze później, albo nawet innego dnia.

Gdy wyszłam za mąż, musiałam udowodnić, że się nadaje. Do wszystkiego. Że umiem gotować, piec, że dobrze sprzątam, że chodzę do kościoła nawet. Itd. W tym roku będziemy obchodzić 10 rocznicę ślubu. I ja dalej muszę udowadniać. Dla moich teściów dalej nie jestem dostatecznie dobra. Nawet nie, że dla ich syna. Wogole.

Chodziło też o udowodnienie, że moi rodzice mnie dobrze wychowali. Nie chciałam im przynieść wstydu, zawodu, choć wiedziałam, że mama nigdy by tak nie pomyślała. Ale nie chciałam, żeby teściowa jej dogadywała z mojego powodu. Dlatego ciągle staram się udowodnić, że umiem zrobić te wszystkie rolady, kotlety, pieczenie, schaby, karczki, gulasze, torty, serniki, kołacze, pierniki, ciasta, ciasteczka...

I właściwie dopiero teraz, gdy to piszę, to przyszło mi do głowy, że jeżeli przez 10 lat nie byłam dość dobra, to po h.uj to wszystko? Właściwie h czy ch? 🤔 

Ale czy jestem dostatecznie silna, by coś zmienić? A co będzie, jeżeli raz, drugi, trzeci usłyszę, że robię jakieś dziwne rzeczy na obiad, że nie ma sosu, z wyrzutem i jednocześnie z satysfakcja wypowiedziane przez teściową? Nie dam rady... Juz teraz mi zarzuca, że makaron czy ryż za często na obiad, że bez mięsa, to nie jest jedzenie. Kartofle się należą na porządny obiad. Jest mi zwyczajnie przykro. Gotuje codziennie obiady dla 8 osób! I nie ma dnia, żeby ktoś nie wymyślał przy obiedzie. A z ręką na sercu i uczciwie uważam, że robię smaczne obiady, urozmaicone, zawsze jest zupa i drugie danie, zawsze jest jakaś sałatka. Nigdy nie ma w tygodniu 2 razy tego samego dania. Staram się, tymbardziej, że często do południa mam jakieś wyjazdy z Małą. Często muszę już przygotować wstępnie mięso dzień wcześniej. To znowu słyszę, że stare muszą jeść. 😔🙄 

No i masz. Nie miałam zamiaru się znowu skarżyć i użalac. Chciałam po prostu po kroku dojść do tego, czemu jest tak a nie inaczej... A wyszło jak zwykle.

No dobra. Teraz ale muszę wymyślić, jak to zrobić, żeby to zmienić. I tu jest ta konieczność. Ale to dopiszę później, bo Mała się obudziła.

  • schizofrenja

    schizofrenja

    12 kwietnia 2022, 17:04

    I ch.j z udowadnianiem innym. Musisz do tego dojrzeć 😀

  • MizEatAlot

    MizEatAlot

    12 kwietnia 2022, 14:12

    Myślę, że masz prawo się poużalać, bo rodzina najwyraźniej stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną, a Ty to znosisz od 10 lat. Zmienić to będzie bardzo ciężko, ale trzymam kciuki, żebyś zadbała o siebie. Masz tylko jedno życie, a to które opisałaś to jakaś tragedia. Powinnaś codziennie słyszeć pochwały i wyrazy wdzięczności za swoją pracę, bo na to zasługujesz.

  • krolowamargot1

    krolowamargot1

    12 kwietnia 2022, 00:25

    Ale wiesz, że NIC nie musisz udowadniać? Jesteś wystarczająca. Dlaczego miałabyś próbować zadowalać osoby, których nie zadowoliłaś przez 10 lat? Gdzie w tym wszystkim jestes Ty sama? Malzenstwo to nie jest niekończąca się rola sluzącej do wszystkiego.

  • Tatiana55

    Tatiana55

    11 kwietnia 2022, 17:39

    Kochana, ale Ty jesteś silna , podziwiam, że to wszystko wytrzymujesz. Wydaje mi się , że większość z nas tak ma że nie jest wymarzoną synową teściowej. Ja też się starałam, długo, jakieś 15 lat i przestałam, bo po prostu nie wytrzymałam, miałam inną sytuację, bo nie mieszkałam z teściową, ale każda jej wizyta w moim domu to były święta, wszystko wypucowane na błysk, nagotowane, upieczone i ja idealna uśmiechnięta z fałszywą radością witałam teściową buziakiem w drzwiach. Ale ona nigdy nie przychodziła do mnie, przychodziła do swojego syna, zawsze jego chwaliła, za wszystko, za porządek, za smaczne jedzenie a ja byłam zbędna przy stole, bo ona mówiła zwykle do niego. Teść miał do mnie zawsze jedno "ale" - kiedy wrócę do pracy, bo po urodzeniu drugiego dziecka, przerwałam prace zawodową. Nic ich nie interesowało, tylko kiedy pójdę do pracy, bo ich syn się przepracuje, kiedy ja siedzę na kanapie i nic nie robię. I nastąpił taki moment kiedy już nie mogłam więcej unieść, przestałam zapraszać, przestałam odwiedzać. Teraz teściową widzę raz na dwa-trzy miesiące i dobrze mi z tym, ona nadal dzwoni do swojego syna i tylko do niego i pyta o zdrowie, o rodzinę, mnie nie zauważa. Ja wróciłam do pracy po 10 latach, dzieci mam już całkiem dorosłe ( córka na studiach , syn przed maturą) i wszystko co osiągnęłąm zawdzięczam sobie, relacji z dziećmi nikt mi nie zabierze, można tylko zazdrościć. a babcia dla nich jest hmm no jest, ale jest bardziej matką swojego syna niż babcią wnuków. No i życzę Ci pogody ducha, nie pozwól odebrać sobie radości życia w małżeństwie. Dziś patrzę na to już z dużym dystansem, ale wszelkie niedoskonałości, które zostały mi wytknięte pozostały w pamięci i tego nie zmienisz, dla mnie najważniejsze są dzieci i mam tą przewagę, że one też o kontakt z babcią nie zabiegają. Dużo siły , życzę.

  • bali12

    bali12

    11 kwietnia 2022, 09:26

    Właśnie dlatego nigdy nie chciałam mieszkać z teściową, dodam że nie chciałabym mieszkać nawet z rodzicami. Co to za życie jak ciągle trzeba komuś udowadniać,że jest się ok. Dobrze,że to widzisz . Skoro Ci to nie pasuje, to czas to zmienić. Zrobić tak zwany bunt na pokładzie. Gotować to co się chce i jak się chce, Niech te osiem osób dostosuje się

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    11 kwietnia 2022, 07:12

    Za dobrą jesteś i tyle.... I niestety, to nie jest doceniane. No ale masz to na co się godzisz. Jesteś zadowolona? Szczęśliwa? Udowodniłas to co chciałaś? To może czas przestać.

    • Kaliaaaaa

      Kaliaaaaa

      11 kwietnia 2022, 07:14

      Nie chcę żeby to zabrzmiało nie miło. Ale może warto się zastanowić czy żyjesz tak jak chcesz. Bo życie masz tylko jedno.

  • Joanna19651965

    Joanna19651965

    11 kwietnia 2022, 00:56

    Zacznę od tego - czy naprawdę musisz gotować dla tylu osób? Czy jesteś jedyną osobą, która wie do czego służy kuchnia. Postaw się, bo sytuacja jest chora. Robisz za kucharkę, którą na dodatek krytykują i zgłaszają jakieś wydumane oczekiwania. Podzielcie się jakoś tym gotowaniem, albo gotuj a swoich zasadach. Albo gotuj dla siebie, męża i dzieciaków, a reszta niech ogarnia obiad we własnym zakresie. Podziwiam Cię, że wytrzymałaś tyle lat - ja już dawno rzucałabym talerzami. A poza wszystkim nic nikomu nie musisz udowadniać.

  • dzanulka

    dzanulka

    10 kwietnia 2022, 21:13

    Przez 1,5roku mieszkałam z teściami (wspólna kuchnia). Z tą różnicą, że gotowała teściową, bo to jej "królestwo". Ja czułam ciągle presję, żeby "pomagać", ale pomysł na obiad, ostateczny szlif i smak, to i tak było "dzieło" teściowej. Kuchnia tradycyjna slaska, codziennie dwa dania, drugie danie: kluski/ziemniaki, mięso, sos i warzywo (kapusta najlepiej na ciepło, buraczki ew. kapusta kiszona) i tak w koło Macieju.. Pomimo tego, że nie stosowałam się w 100% do kuchni teściowej (zupę jadałam od święta, a do drugiego dania gotowalam ryż czy kaszę tylko dla siebie), to i tak dużo przytyłam.. Natomiast zostałam "pokonana" przez teściową nie tylko w sprawie kuchni, tylko w wielu innych kwestiach tez i po prostu odpuściliśmy plany dalszego mieszkania z nimi i się wyprowadziliśmy zanim pokłóciliśmy się. I nadal kuchnia śląska jest miłością mojego życia, ale staram się na codzien urozmaicać na tyle by było "lżej", mój mąż nie ma zastrzeżeń, ale gdyby na codzien stolowala się u nas tesciowa- to było by narzekanie, że hej.. Dobrze, że nie muszę się tym przejmować :)

  • dewu90

    dewu90

    10 kwietnia 2022, 20:58

    Też jestem ze Śląska więc wiem o czym mówisz, roladki, kapustka (modro) i kluseczki, pychotka 😋podziwiam, że gotujesz obiady dla 8 osób i współczuję, że jeszcze wymyślają. Ja w tej sytuacji czułabym się niewolnikiem we własnym domu.

  • eszaa

    eszaa

    10 kwietnia 2022, 20:21

    nie potrafiłabym tak zyć. Masz dzieci, którymi trzeba sie zająć, a tesciowa zdaje sie ma dwie rece. dlaczego nie gotuje dla siebie??? Nie zrobiłabym raz, drugi-uprzedzając, zeby sobie radzili sami i by sie przyzwyczaili.pogadają i przestaną, a zmusic nie zmuszą. Nie daj z siebie robic służącej. Nikomu niczego nie musisz udowadniac!

  • Berchen

    Berchen

    10 kwietnia 2022, 19:34

    koszmar, zebym miala dla tylu ludzi gotowac i ktos by mi wybrzydzal, a tesciowa to juz tak niesprawna ze nie gotuje - niechby ona przejela czesc albo dwa- trzy dni w tygodniu. Ja gotuje tylko na nas dwoje i to robie na dwa dni jesli jakies mieso a dogotowuje reszte. Diabli by mnie wzieli jakbym miala jeszcze wysluchiwac.

  • Julka19602

    Julka19602

    10 kwietnia 2022, 18:33

    Witaj. Uważam że nie musisz nikomu nic udowadniać. To Twoje życie. Nie zazdroszczę gotowania dzień w dzień dla 8 osób. Dlatego uważam młodzi muszą sami mieszkać by nikt im w gary nie zaglądał. Pozdrawiam