Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy jest co ratować?


Tak. Ale problem w tym, że mój mąż uważa, że wszystko jest ok i nic nie trzeba naprawiać, zmieniać a tym bardziej ratować. 

Czy ja mogłam zrobić coś więcej, żeby nie było tak, jak jest? Pewnie, że mogłam. Mogłam postawić na swoim i się nie wprowadzać do domu teściów, na ich gospodarstwo, ale mój mąż nie wyobrażał sobie innej przyszłości. Więc przyszłam tu dla niego. Bo nie chciałam, żeby musiał zrezygnować z tego, co chce robić. Mogłam bardziej dbać o atmosferę w związku. Romantyczną kolacje naszykowalam chyba tylko raz. Jak teściowie byli w sanatorium. Tak to wieczorem nie schodzę już raczej do kuchni. 

Brakuje takiego poczucia swobody, że to jest mój dom. Nie budynek. Dom w tym głębszym znaczeniu, gdzie mogłabym wieczorem Czy rano robić śniadanie w piżamie, gdzie mogłabym naszykowac kolację, bez spiny, że dla teściów też muszę... bez głupich komentarzy. 

Ale odbiegam od tematu. Co jeszcze mogłam zrobić? Pewnie wiele...

  • Babok.Kukurydz!anka

    Babok.Kukurydz!anka

    15 września 2022, 21:31

    A czemu ty w ogóle coś musisz robić? Nie czujesz się w domu to nie musisz tam być. S żeście to nie ten jeden dom i nie ten jeden mąż. Szukaj dalej. Masz prawo być szczęśliwa. Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

  • Tuesday

    Tuesday

    15 września 2022, 17:16

    Smutny to widok ale i też z drugiej strony częsty. Kobieta się poświęca dla męża, dzieci, rezygnuje z siebie całkowicie, a facet żyje prawie jak kawaler. Nie dziwne, że nie chce niczego zmieniać skoro mu dobrze, a ty chcąc coś zmienić tylko szukasz problemu. No przykra sprawa i na pewno trudne decyzje przed tobą, ale pamiętaj o sobie przede wszystkim i swoich uczuciach niezależnie od tego co będziesz chciała zrobić.

  • waskaryba

    waskaryba

    15 września 2022, 16:31

    Powiem tak jakbyśmy miały mądrość życiową która teraz mamy nigdy by nie nastąpiło mieszkanie z teściami...ale to wie ten kto takiej sytuacji doświadcza.. mogę ci tylko życzyć szczęścia i pomyślności w każdej dokonanej decyzji...

  • LinuxS

    LinuxS

    15 września 2022, 16:09

    Blad wymagac od siebie jeszcze wiecej, bo zwiazek nie dziala. A nie dziala, bo tylko jedna strona o to dba. I jestes nia Ty. Ty dbasz o jego potrzeby, samopoczucie. On dba o Twoje w rownym lub chociaz zblizonym stopniu? Z wpisow nie wynika. Kolacje przy swiecach, ktore przyrzadzisz (a moze on powinien) tego nie zmienia. On nie widzi problemu. Tu wlasnie jest problem. I to jego.

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    15 września 2022, 14:36

    Na początek może przestań wymagać tylko od siebie.... Pewnie super jest dbać o związek i podtrzymywać ogień itd ale na to trzeba mieć siłę, czas i przestrzeń. Masz na głowie trójkę dzieci, dom, obiady dla tesciow i ciężko mi sobie wyobrazić co jeszcze.... Nikt normalny się nie dziwi że nie masz ochoty romantycznych kolacji szykować i w szpilki wskakiwać:) A nie mogłoby być tak że mąż by cię na tą kolację rocznicowa zabrał do restauracji?

  • krolowamargot

    krolowamargot

    15 września 2022, 12:33

    Mogłaś przede wszystkim nie poświęcić siebie - swoich marzeń, pragnień, nie podorządkowywać się mężowi i jego wizji rodziny, małżeństwa. Zrobiłaś to, pytanie, czy coś z Ciebie jeszcze zostało, czy kompletnie podścieliłaś się mężowi i jego rodzinie pod nogi? Mąż NIC nie musiał zrobić, żebyś została jego żoną, prawda? Nie obchodziło i nie obchodzi go to, czy jesteś/byłaś szczęśliwa, bo przecież zawsze się zgadzałaś na to, czego on chciał. No i teraz zdziwienie, o co Ci nagle chodzi, przecież się zawsze zgadzałaś! Waszej relacji już dawno nie ma, każde żyje swoim życiem, pod jednym dachem, spotykając się czasem w łazience, kuchni, sypialni. Jedyne, co was łączy, to dzieci i fakt, że mieszkasz u męża - czyli jestes od niego jeszcze bardziej zależna. W zasadzie masz dwa wyjścia - odejść, żeby żyć po swojemu, mieć do siebie minimum szacunku i jakieś własne potrzeby, wizje, sposób na życie, poglądy, chcenia, kolor tapet i własny bałagan w kuchni, bez nadzoru. Możesz też zostać i żyć dokładnie tak samo, jak teraz w imię czegoś tam - nie wiem, mitycznego dobra dzieci, miłości do mężczyzny, dla którego jesteś użytecznym sprzętem domowym, nie kobietą jego życia. Przez kolejne 40 lat. Nie ma nic innego. Bo jeśli Twój mąż nie widzi problemu, to go nie będzie naprawiał. Czy jesteś w stanie zmusić go, żeby problem zobaczył?

    • Berchen

      Berchen

      15 września 2022, 12:58

      Nic dodac nic ujac.