Ładnie było i się spieprzyło ;)
Z 84 do 68.
Z 68 do 72.
Z 72 do 66.
Z 66 do 74....
Nie potrafię utrzymać stałej wagi. Za bardzo lubię chyba jedzenie..
Oprzytomniałam, kiedy waga pokazała 72kg, postanowiłam coś z tym zrobić, po czym dotyłam sobie do 74..
I nie potrafię schudnąć... Może to przez tabletki antykoncepcyjne? Jem mniej, a waga ledwo się rusza. To mega demotywujące. Trzy dni na diecie, czuję się lżej i głodno, wchodzę na wagę, a tam.. pół kilo więcej ^^ No to na złość sobie zapycham się czym popadnie i... znowu pół kilo więcej. No i tak się powiększam w tempie ekspresowym.
Na "ruch" niestety nie mam czasu. Nie ma mnie w domu po 12 godzin (praca + dojazd :/ ), a kiedy mam wolne, biorę się za zaległe sprawy i padam na twarz wczesnym wieczorem.
Zachciało mi się też podyplomówki, która zżera 5 dni wolnych w miesiącu + kupę kasy.
Jeszcze trochę i się zezłoszczę ;>
Przejdę chyba na jakąś gównianą monodietę, o! I jeśli też nie pomoże, to widocznie dane mi żyć w rozmiarze małego słoniątka ;)
ZiewKomara
25 marca 2012, 10:43spokojnie mam to samo nie pozostaje nam nic innego jak walczyć do upadłego albo poddamy się my albo waga :) obstawiam to drugie :)