Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Cóż mnie dzisiaj czeka?


Dzień jak co dzień? Cholera obudziłam się nawet w dobrym humorze i z dobrym nastawieniem do diety i do mojego postanowienia by zmniejszyć rozmiar... Rano oczywiście bieg, żeby na czas dzieciaki odstawić do szkoły i przedszkola. Dziś najpierw przedszkole a potem szkoła bo syn zaczyna lekcje o 9tej. Dziś dni otwarte ale skoro nie będę mogła na nich być (odwiedzam po południu chora teściową w szpitalu), poszłam do wychowawczyni rano... i cały dobry humor szlag jasny trafił!!
Syn jest leniwy i nie chce się uczyć... grozi mu odsiadka z kilku przedmiotów... cholera jaki to wstyd słyszeć tyle złych rzeczy o swoim dziecku... Ale cóż... Wychowawczyni przecież wie, że robię wszystko co możliwe by zachęcić małego drania do nauki, wie, że dziecko z 6tej klasy odrabia lekcje z reguły z mamusią... ale cholera ile można?!
Jak dzisiaj usłyszałam, że jutro ma poprawiać  czy też zaliczać jakiś sprawdzian z matematyki a ja o tym nic nie wiem - to mi z uszu niebieski dym poleciał! Oczywiście dowiedziałam się od syna dlaczego nic nie powiedział! "Bo jak Ci bym powiedział, to nie miałbym nic wolnego czasu". Cholera a co ja?! Jakiś poganiacz niewolników?! Owszem... chcę by pozaliczał wszystko pozytywnie... poświęcam mu czas... siedzę z nim... tłumaczę jak krowie na rowie... młodszego synka wysyłam do zabawy lub przed telewizor albo jak kukułka podrzucam komuś innemu! A taki mi jeszcze powie, że jest zazdrosny o młodszego brata!!! No cholera mnie wzięła! O co jest zazdrosny?! O to, że 5ciolatek jest przeze mnie zaniedbywany?! O to, że uciszam małego na wszelkie sposoby, by nie przeszkadzał starszemu w nauce?!
Co jeszcze mogę zrobić? Syn mówi korki z maty... ale to nie takie proste... nikt nie chce się podjąć nauki mojego leniwego syna! Nawet teściowej znajoma, matematyczka i dyrektorka jednej z okolicznych szkół podstawowych, powiedziała, że jedna godzina w tygodniu to mało... co najmniej 3... godzina to 50 zł... w miesiącu wyjdzie 600 zł na same korki z maty... ale... TA PANI SIĘ NIE PODEJMIE NAUKI MOJEGO SYNA BO ON NIE CHCE SIĘ UCZYĆ I TO BĘDZIE STRATA KASY!!!!
Z tym podejściem widzę jedno wyjście... powtórzy 6 klasę! Wstyd jak cholera ale co?! Mam się zabić z tego powodu? Albo jego zabić?

Ufff... wygadałam się.

Przy takim życiu, ciężko trzymać mi regularność posiłków i trzymać się diety ale staram się. Co na śniadanko zjadłam? Sałatkę z wędzonej makreli i kwaszonego ogórka oraz kromkę chleba żytniego razowego. Najadłam się.
Teraz biorę się do pracy
  • Alex89kg

    Alex89kg

    24 kwietnia 2013, 14:55

    ja w sprawie klapek też mi się nie podobają chyba jej spalę te klapki

  • Tanuki87

    Tanuki87

    24 kwietnia 2013, 11:15

    Nie masz lekko. Wręcz przeciwnie, nie mam dzieci więc nie poradzę nic mądrego. Szkoda, że syn nie chce się uczyć, widać nie widzi w tym większego sensu. Później może jednak żałować :( Powodzenia!