Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od ponad roku mężatka z systematycznie przybywającymi kilogramami....DOŚĆ tego!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5186
Komentarzy: 46
Założony: 2 stycznia 2015
Ostatni wpis: 12 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adelka86

kobieta, 38 lat, Lublin

161 cm, 79.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

Tak jak ostatnio napisałam, tak też zrobiłam. Dokonałam pomiarów i wiecie co? Szok! Ile centymetrów spadło!! :)))

Szyja: 33 cm (-2 cm)

Biceps: 32 cm (bez zmian)

Piersi: 92 cm (-7 cm)

Talia:80,5 cm (-5,5 cm)

Brzuch:99 cm (-1 cm)

Biodra: 109 cm (-4 cm)

Udo: 64,5 cm (-1,5 cm)

Łydka: 39 cm (bez zmian)

Totalnie nie spodziewałam się aż takich efektów, po niecałym miesiącu diety! Wagowo niecałe 3 kg zeszły. Dzisiejsza waga to 73,4 kg, a było 76,2 kg. Czułam po spodniach, że są luźniejsze, ale że aż tak?? Jeszcze, w większości strategicznych punktów ciała, zalega mi po 5-10 cm tłuszczu. Dawniej w brzuchu miałam 83 cm, talia chyba nawet udało mi się zejść do 67 cm, udo zazwyczaj było 62 cm, ale po ćwiczeniach i diecie, schodziło poniżej 60 cm. Póki co o 67 cm w talii mogę pomarzyć.  Nie wiem na ile, moje pociążowe ciało pozwoli mi jeszcze schudnąć. Zobaczymy :). Tymczasem WALKA TRWA!

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: kasza jaglana z bananem

II śniadanie: jogurt z jabłkiem

Obiad: dorsz w pieczarkach z kaszą

Przekąska: sałatka warzywna

Kolacja: kanapki z twarogiem i warzywkami


Ach, i byłam ostatnio u fryzjera. Ścięłam włosy dość krótko, bo do brody (a były do łopatek prawie), ale już czuję różnicę. Nie plączą się wszędzie i nie wypadają w aż takich ilościach.


Miłego dnia:)

10 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Kolejne dni uciekają jak szalone. Dietetycznie bywało różnie, zwłaszcza od czwartku do niedzieli. W czwartek i piątek jadłam niewiele, bo martwiłam się badaniami mojego malucha. W sobotę już odżyłam, ale mieliśmy z kolei gości, więc było trochę szykowania i gościnowania. Jednak starałam się nie obżerać i wybierać to, co zdrowe i niezbyt kaloryczne. Od niedzieli już wracamy na właściwe tory. W piątek wymierzę się dokładnie. Zobaczymy, czy cokolwiek zleciało. Spodziewam się spadku w biodrach, bo weszłam w moje ukochane niebieskie spodnie i udało mi się je zapiąć, co jeszcze dwa tygodnie temu było zupełnie niemożliwe. No, chyba że leżąc w szafce rozciągnęły się tak bardzo ;). Mąż codziennie się waży i ględzi, jeśli z dnia na dzień nic nie spada. Tłumaczę mu, że nie wolno ważyć się codziennie, ale niestety, on wie lepiej:P.

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: kanapki z szynką, ogórkiem kiszonym i jajkiem sadzonym

II śniadanie: koktajl z ananasa i banan

Obiad: filet z kurczaka w sosie porowo-pieczarkowym

Przekąska: jogurt z dżemem i malinami

Kolacja: serek wiejski z dodatkami

3 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

Tak, tak, tak! Zrobiłam to! Pierwszy raz od trzech lat zrobiłam cały Skalpel Chodakowskiej! Jestem z siebie mega dumna. Ostatnio miałam do niego 3 podejścia i przy każdym wymiękałam wcześniej lub później. Dziś zrobiłam cały trening, oczywiście niezbyt perfekcyjnie, bo nie chciałam też przeforsować mojego poporodwego brzuchola, a też nie mam mega kondycji, by wykonywać ćwiczenia, tak dobrze jakbym chciała. W każdym razie dotrwałam do magicznych słów "Już po krzyku...":). Mam nadzieję, że od dziś będę regularnie ćwiczyć. Niestety przy trzymiesięcznym maluchu nie jest to łatwe. Ostatnio młodzieniec zasypiał ok.21 i gdy w końcu siadłam po całym dniu, nie miałam ani ochoty ani siły, by ćwiczyć.

Dzisiejsze menu: (Dzień 7)

Śniadanie: grzanki z pieczywa pełnoziarnistego z grillowaną papryką, cukinią i pomidorem

II śniadanie: grillowane warzywa (cebula, cukinia, papryka, pomidor) z oliwą z oliwek

Obiad: pierś z kurczaka w sosie brokułowym z kaszą gryczaną

Przekąska: lód śnieżka ;]

Kolacja: kanapki z pastą z zielonego groszku i twarogu

Jutro minie równo tydzień od momentu, gdy z mężem zaczęliśmy sensownie jeść. Mąż  trochę zaczyna wymiękać, coś podjada, jakieś piwne zachciewajki miewa. Ja, póki co, dzielnie trwam. Nawet za moją kochaną czekoladą nie tęsknię aż tak, w każdym razie staram się o niej za dużo nie myśleć. Aczkolwiek wczorajsza poranna wyprawa do Biedronki była straszna. Byłam jeszcze przed śniadaniem, a tam takie zapachy...leżały piękne i pachnące, moje najulubieńsze, rogaliki z ciasta francuskiego z czekoladą...mniam. Nie wiem jakim cudem nie kupiłam choć jednego ;).

Dobrej nocy wszytkim życzę:)

3 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Dzień 6 (wtorek)

Śniadanie: kanapki z twarogiem, sałatą, rzodkiewką

II śniadanie: mus grejpfrutowo-brzoskwiniowy z 2 truskawkami :)

Obiad: makaron z szynką, pieczarkami i papryką

Przekąska: koktajl truskawkowy

(jak przekręcić zdjęcie w tym vitaliowym edytorze?)

Kolacja: bardzo skromna, kromka z twarogiem, rzodkiewką

Krótko i na temat :P. Dłuższe wywody wieczorem wraz ze sprawozdaniem z dnia dzisiejszego :).

1 sierpnia 2016 , Komentarze (9)

Ponieważ z moim małżonkiem dobrze nam się tyło przez ostatnie trzy lata, to teraz równie dobrze nam się odchudza:). Wspólne odchudzanie znacznie ułatwia przygotowanie posiłków. Nie wyobrażam sobie, bym przy moim trzymiesięcznym maluchu miała przygotowywać dania w dwóch wariantach. A tak...:) . Odkąd się odchudzamy skończyły się codzienne pytania w stylu "co zjemy na kolację?", "nie ma nic do jedzenia?" (w ramach przekąsek itp.). Mąż ma ze mną teraz jak w raju. Śniadanko do łóżka podane, II śniadanko, obiad, przekąska, kolacja...wszystko zrobione. Pozostaje mu tylko jedzenie ;). W ogóle nasza dietetyczna lodówka jest bardziej zapełniona niż ta przed dietą...Taki paradoks ;).

Dzień 4 diety (niedziela)

Śniadanie: omlet z marchewką i czosnkiem

II śniadanie: koktajl ananasowo-bananowy

Obiad: filet z kurczaka z warzywami

Przekąska: gruszka

Kolacja: pieczywo pełnoziarniste z twarogiem i dżemem porzeczkowym

Dzień 5 (poniedziałek)

Śniadanie: kanapki z pastą jajeczno-tuńczykową (jedną udało mi się uwiecznić:P)

II śniadanie: Mus bananowo-brzoskwiniowy

Obiad: Makaron z szynką, papryką i pieczarkami

Przekąska: Serek wiejski z rzodkiewką

Kolacja: Kanapki z mozarellą, bazylią i pomidorkiem

W tym tygodniu planuję wizytę u fryzjera. Muszę skrócić włosy, bo strasznie mi wypadają po ciąży i suszenie ich jest po prostu mega wkurzające. Cała jestem później oblepiona włosami :/. Poza tym mam już tak gigantyczne odrosty (włosy malowałam przed ciążą), że wszyscy pytają czy mam ombre ;].

30 lipca 2016 , Komentarze (2)

....a raczej z przysmakami od niej. Odkąd wzięliśmy się z mężem za siebie, czyli dokładnie od czwartku, ciągle czyhają na nas jakieś pokusy. Najpierw moja mama narobiła mi smaka na ruskie pierogi, którymi bardzo chciała się z nami podzielić, a wczoraj teściowa kusiła szarlotką. No nie chcieliśmy tych smakołyków, ale ona i tak musiała przynieść pyszną szarlotkę i galaretę wieprzową. Szarlotka leży na stole, nierozpakowana, żeby oczu i nosa nie kusiła. Może ktoś wpadnie z wizytą to będę miała czym poczęstować. Galaretę natomiast mąż zabrał dziś ze sobą, bo pojechał na działkę, coś w ogrodzie robić.

To kuszenie naszych mam wynika z ich niewiedzy o naszej diecie. Nikomu nic nie mówimy, by nikt nic nie komentował i nie dopytywał, a w razie porażki, by nie śmiali się z nas. Jeśli się uda, zobaczą efekty, wtedy przyznamy się do naszych poczynań :). A Wy o swoich dietach mówicie rodzinie, znajomym?

Jadłospis z wczoraj i z dziś. Niektóre dania trochę pozmieniałam na rzeczy, które lubię, ale wszystko w ramach podobnego bilansu kalorycznego.

Dzień 2 (piątek)

Śniadanie: kasza jaglana z miodem i jabłkiem (nie podeszło mi to niestety:/)

II śniadanie: sałatka warzywna z kromką chleba pełnoziarnistego posmarowanego twarogiem

Obiad: 2 jajka sadzone, ziemniaki, pomidor, jogurt naturalny

Przekąska: serek wiejski z pomidorem

Kolacja: kanapki z chlebem pełnoziarnistym, twarogiem, pomidorem i bazylią

Dzień 3 (sobota)

Śniadanie: omlet z marchewką i czosnkiem (pychota ku mojemu zdziwieniu)

II śniadanie: koktajl bananowo-ananasowy (pyszności również)

Obiad: filet z kurczaka z warzywami

Przekąska: sałatka z rzodkiewką

Kolacja: kanapki z serkiem, szynką i sałatą

Zapominam robić zdjęcia smakołykom! Dzisiejszy dzień, jak do tej pory, nie dość że jest bardzo smaczny, to praktycznie nie czuję głodu! Hurrrra!

Ćwiczenia - wczoraj zrobiłam w połowie Skalpel, niestety było już późno i po prostu nie dałam rady więcej. Przedwczoraj zrobiłam 30 min. treningu z vitalią, ale był strasznie nudny:P. Dziś natomiast, gdy mój Bąbelek spał, umyłam okna w salonie i sypialnie, jeśli mi pozwoli to mam w planach znowu Skalpel Ewki :).

A tak w ogóle to już spadł ponad kilogram :). Jak na dwa dni prawdziwej diety...rewelacja:). (Żeby nie było, małżonek też chudnie :) )

Jeśli zastanawiacie się nad wykupieniem diety, to gorąco polecam. O ile na śniadania i obiady zazwyczaj potrafiłam coś wykombinować, to niestety pozostałe posiłki wiały nudą i kończyło się zazwyczaj na kanapkach. Dzięki smacznie dopasowanej próbujemy nowych smaków, menu jest urozmaicone, a  lodówka nie wieje pustkami :). 

28 lipca 2016 , Komentarze (6)

Teoretycznie od tygodnia jesteśmy z małżonkiem na Smacznie Dopasowanej. Niestety z przyczyn od nas niezależnych dietę mogliśmy rozpocząć dopiero dziś. 

Śniadanie:  kasza jaglana z bananem, malinami i kakao

II śniadanie: jogurt naturalny z owocami

Obiad: ryż brązowy(miały być ziemniaki, ale wyłączyłam za wcześnie i były niedogotowane) z piersią z kurczaka oraz warzywami

Przekąska - zapomniałam zrobić zdjęcie, jogurt z jabłkiem i cynamonem 

Kolacja: kanapki z szynką, pomidorem i bazylią

Mąż jada to co ja, tylko w większych ilościach:). Niby wg kalorii mało nie zjedliśmy, ale szczerze mówiąc, mieliśmy momenty kryzysowe, w których czuliśmy głód. Być może musimy się po prostu przestawić do nowego trybu. Do tej pory taki głód między posiłkami zagryzałam słodyczami, a teraz zapijam wodą ;).

Z ćwiczeniami na razie kryzys, bo maluszek marudził i z trudem znajdowałam czas na gotowanie i jedzenie. Mam nadzieję, że sytuacja się poprawi.

19 lipca 2016 , Komentarze (11)

Nadszedł w końcu dzień, gdy powiedziałam dość dalszemu tyciu. Trzy lata temu w dniu ślubu ważyłam 56 kg od tamtego czasu regularnie tyłam. Rok temu zaszłam w ciążę. Waga startowa 71 kg. Dziecię moje kochane przyszło na świat w kwietniu przez cesarskie cięcie. W dniu porodu ważyłam 87 kg. Dziś na wadze jest 76,2 kg. W prezencie po ciąży zostało mi dodatkowe 5kg, ale z nimi najmniejszy mam problem. Problemem jest te 15 kg, które miałam w nadmiarze już przed ciążą.

Jak ja mogłam doprowadzić siebie do takiego stanu?! Nie mam pojęcia. Obżarstwo, mało wody, dużo słodyczy, wszystko co niezbyt zdrowe, no i oczywiście brak ruchu.

Żeby nie było, sama nie tyłam, towarzyszył mi dzielnie mój mąż. Od ślubu przytył też jakieś 15 kg. Wykupiłam dietę na vitalii, z myślą nie o sobie, tylko o nas. Potrzebuję pomysłów i inspiracji do zdrowego gotowania, bo gotować akurat lubię :). Mam nadzieję, że tak jak przewiduje vitalia w grudniu będę wyglądać jak człowiek.

Razem z mężem zaczynamy walkę z naszymi brzucholami. Mam nadzieję, że w miarę szybko otrzymam dietę, zanim przejdzie mi zapał do odchudzania ;).

Jeśli mój młody człowieczek pozwoli chcę wrócić do ćwiczeń z Ewką. Na początek skalpel, by spokojnie się rozruszać. Ponad 4 lata temu, gdy się odchudzałam spadło mi 8 kg a dzięki ćwiczeniom z Ewką ładnie ciało się wysmukliło. Może tym razem też się uda?! Musi! Tyle pięknych ubrań marnuje się w szafkach....;)