Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
28 kwiecień (środa) ALE MAM DOŁA... rodzomy mąż a
tak mnie robi...


Muszę się wyżalić, bardzo mi źle a wstyd się przyznać - nie mam z kim o tym pogadać
Kiedyś na pewno wspominałam, mam śliczną córeczkę, bardzo wyczekaną i strasznie kochaną, w sierpniu skończy 3 latka. Chyba w tamte wakacje mąż napomknął, że chyba pora już na drugie dziecko. Szczerze mówiąc, sama nie byłam gotowa i długo czasu mi zajęło żeby się przekonać. Było mi bardzo dobrze tak jak jest teraz. Mąż pracuje jako kierowca, większość czasu jesteśmy same i przyznam że jest mi tak dobrze. Spędzam z córcią każdą chwilę, sama nie pracuję a mąż kiedyś powiedział, że mam zająć się narazie dzieckiem. W trakcie różnego rodzaju rozmów bardziej lub mniej burzliwych, z mniejszą lub większą dawką alkoholu "ustaliliśmy" że przestaję barć pigułki po to, aby pół roku później (czerwiec) postarać się o braciszka dla Weroniki. Po może dwóch miesiącach mąż zaczął snuć różne plany w których drugiego dziecka nie było. Nic nie mówiłam bo pomyślałam, że jak zwykle nie chce określać się i podpisywać cyrografu. Nigdy nie usłyszałam z jego ust żadnego stanowiska w jakiejkolwiek sprawie. Tak więc, puszczałam to mimo uszu.
Dla mnie pierwszym krokiem do już poważnego myślenia o kolejnym dziecku było dostanie się przez córeczkę do przedszkola. Z racji tego że pierwszą ciążę miałam z małymi kłopotami, pobytem w szpitalu i ciągłym stresem, żeby dochodzić - chciałam mieć trochę luzu. Córcia chodziła by do przedszkola a ja mogłabym odpocząć, bądź jak (odpukać) wyląduję w szpitalu to moja mama nie będzie tak obciążona.
Tak więc dzisiaj dowiedziałam się że Isia dostała się do przedszkola, napisałam mężowi jaka to jestem szczęśliwa. Tak przedstawiała się nasza rozmowa sms-owa
- Tzn co teraz? Mama szuka pracy? (juz mnie to wpieniło niesamowicie - zmiana frontu)
- Ok. Skoro zmieniłeś zdanie... Od września idę do pracy a drugie dziecko za parę lat (żeby sie odpłacić bo jednak chciał syna)
- Hehehe. A do września co się będzie działo (jednak nie poskutkowało)
- A rok szkolny to kiedy niby sie zaczyna? Tylko nie wiem po co ja pigułki odstawiłam. A podobno to kobieta zmienna jest (no tak pół roku nie brania pigułek po to żeby zajść bezpiecznie w ciążę)
- Bo zołza byłaś po pigułkach (fakt, kiedy mogłam bez obaw, mnie się nie chciało. Teraz kiedy są obawy chcie mi się jednak bardziej)
- Wiesz co? Robisz sobie jaja z poważnej sprawy. A ja nie jestem jakimś inkubatorem dla dzieci który można wynająć kiedy ci się zachce (bo był moment że chciał odrazu ale ja nie byłam gotowa)
- No ale co ty chcesz na zimę z brzuchem chodzić? Teraz byś troche popracowała i na zimę byśmy zainstalowali Cypiska. Zycie jest ciężkie kochanie (jakby się zastanowił, ale i tak chyba mu się wydaje że od zaraz pójdę do pracy a co niby mam zrobić z Weroniką, ona przeciez od września idzie do przedszkola?)
- Nie. Była mowa o czerwcu szczególnie, że to nie strzał w dziesiatkę. Pół roku się nastawiałam. Teraz tobie sie coś odmieniło. Skoro jeszcze do tego nie dorosłeś to nie zaczynaj tematu bo robisz ze mnie idiotkę. Koniec (już się we mnie zagotowało. Jestem WŚCIEKŁA!!!!!!!)
To był naprawdę koniec wymiany zdań sms-ami.  Może lepiej bo przez telefon bym się z nim nieźle pożarła. I tak, mam straszliwego doła. Chciałam to dziecko, szykowałam całą siebie. Dieta, zdrowe odżywianie, plany jak i co będę jeść w ciąży. Wszystko na nic. A Wiecie co jest najśmieszniejsze? To, że jak pójdę do pracy i akurat wypadnie mi dniówka kiedy akurat on do domu przyjedzie to będzie wielce obrażony że nie ma mnie w domu. Juz to przerabiałam i wiem.
Szlak by to trafił, kuźwa dlaczedo ten facet nie może podjąć męskiej decyzji . Pieprzony frajer, myśli, że wszystko kręci się wokół niego!!!! kiedy on będzie chciał to mam się nastawić i bach będzie syn. aaaaaAAAAAAaAAAAAaaa!!!!!!! Jak ja bym chciała być niezależna, mieć własne mieszkanie, pracę i SAMA wychowywac córeczkę i mieć wszystko w nosie. A tu na garnuszku u mężą.... Póję, jak się zawezmę, pójde do pracy ale on ze mnie pożytku nie będzie miał. I syna też...
  • OLIWE

    OLIWE

    28 kwietnia 2010, 22:23

    O matko jak bym czytała własną historię z przed kilku miesięcy,doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie,po całej tej historii na dobre odechciało mi się malucha i w tym momencie myślę,że świadomie dłuuuugo się nie zdecyduję.

  • Angelaaaa1234

    Angelaaaa1234

    28 kwietnia 2010, 20:13

    no ciężka sprawa.. nie da rady jakos spokojnie z nim porozmawiać? wyjasnij mu co Cie boli i niech tego poslucha, niech sie liczy z Twoim zdaniem.. kobieta musi wiedziec ze facet sie nia opiekuje przeciez. ze jej wyslucha i zrozumie... bo nie ma sensu sie klocic, jakos trzeba dojsc do porozumienia :*

  • braks855

    braks855

    28 kwietnia 2010, 20:06

    ciezka sprawa. ale mysle ze smsowanie nei ma sensu usiadzcie pogadajcie na spokojnie i podejmijcie decyzje nie tylko donosnie baby ale takze odnosnie Wasze zwiazku i przyszlosci jakby chcial by Wasza przyzlosc wygladala i jak Tu sobie to wyobrazasz nie warto odrazu sie obrazac klocic lepiej pogadac i ustalic wspolne cele piorytety powodzenia