Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po kilku dniach...


No cóż, dopiero kilka dni minęło. Najgorsze, że moje dzieciaki chore i po całym dniu biegania wkoło nich to już nic mi się nie chce. Ale z uporem maniaka wsiadam na rower :)

A propos, dziewczyny które mają stacjonarne rowerki czy was też tak boli d...?
Zawsze dużo jeździłam na rowerze i nigdy nie miałam takich problemów, a teraz z poduszką jeżdżę bo nie daję rady inaczej.

Plus jest taki, że włączył się do ćwiczeń M. i nawet pokazał mi parę ciekawych ćwiczeń z siłki wziętych i teraz razem ze mną ćwiczy :) No jak on się wziął to ja nie mogę przestać, bo on dużo więcej ćwiczył i jemu moment wróci figurka więc nie mogę przy nim wyglądać jak kluska!

Nie wiem czy dobrze się odżywiam, okaże się w poniedziałek, czy waga chociaż odrobinkę drgnęła. Muszę sobie sprawić elektroniczną bo ta zwykła to pokazuje w cały świat raz +3 za chwilę -5 i oszaleć można. A tak to będę miała dokładny pomiar raz w tygodniu. Z tego co pamiętam ok. kilograma tygodniowo będzie dobrze, a przeliczając czas do komunii syna ( 20 tygodni!) zdążę schudnąć tyle ile chcę włącznie z przestojem wagi.
Prawdę mówiąc waga na poziomie 70 kg by mnie satysfakcjonowała ( na tą chwilę :))

Mam grube kości i najmniej w swoim życiu ważyłam 62-63 kg i pomimo niskiego wzrostu - 161 cm wyglądałam już nieciekawie. Wystawały mi kości obojczyka i biodrowe, oraz żebra. Bez przesady nie mam ciśnienia na takie coś. Chcę po prostu swobodnie mieścić się w swoje ubrania sprzed ciąż. Ważyłam wtedy ok 68-70 kg i pomimo że według wyznaczników miałam nadwagę to wyglądałam dobrze i dobrze się czułam.

Kiedy nie mam siły już pedałować, zamykam oczy i widzę siebie w ulubionej letniej sukience, w którą od dwóch lat się nie mieszczę :(. Idę z M i dziećmi, wiatr powiewa co chwila odchylając dół sukienki, spod której wyłaniają się moje lekko umięśnione zgrabne( choć krótkie) nogi, na które poderwałam M. a on sam spogląda na mnie takim wzrokiem, że.....
Dobra, dobra a rowerek czeka...