Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 3


Dziś, można by rzec, że leniwy dzień, chociaż.... Zależy jak kto na to patrzy, Choda i Mel zrobiona, cały dzień na nogach, a to dentysta, a to ogarnianie w domku.. No i czeka mnie jeszcze jazda na rowerku stacjonarnym. Waga jak stała tak stoi ;p wieeeeeeeeem, bym chciała od razu nie wiadomo jak spektakularnych efektów, ale jak to się zwykło mówić " nie przytyłaś w tydzień to i w tydzień nie schudniesz", taka prawda... Naprawdę nie wiem jak się mogłam tak zapuścić :< i to co najgorsze... przez spokojnie dwa lata, próbuje coś z ćwiczeniami, tylko zawsze jest to nieregularne, tydzień poćwicze, dwa odpuszcze i tak to wyglądało.. Ajjj, jak sobie pomyślę o sobie, mającą tą wymarzoną idealną wagę... Jadę na rolkach, w krótkich spodenkach, krótkim topiku i czuje się sama ze sobą dobrze (zakochany) Wiem, że gdy widzę mniejsze cyfry na wadze, czuje się lepiej, taka bardziej pewna siebie, bardziej kobieca... A tak.. wrrrrrrrr... Za 27 dni na pewno będzie post inaczej wyglądał, będzie mnie mniej, będę się lepiej czuła.. " Bo jak nie my to kto ?!"