Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zastój wagowy i pomiarowy -.-


Cześć Dziewczyny!

Co tam u Was?

w chwili obecnie zmagam się z zastojem wagowym i pomiarowym. Do cholery nic nie chce spaść pomimo mego wysiłku. Chodzę regularnie na siłownię, spalam kalorie, jem o stałych porach i dupa blada. Poza tym zjadłam coś ostatnio co sprawiło, że mój brzuch walczył z opuchlizną i zaparciami. Teraz jest lepiej ale nie czuję się fizycznie dobrze. Pomimo tego nie rezygnuję z wysiłku i chyba będzie czas na zmiany w treningu i diecie. Po szybkim spadku teraz mój organizm walczy i nie chce się poddać spadkowi -.-. Ale ja się nie poddam. Straciłam 10 kg i się nie poddam tak łatwo! Kilka rzeczy mnie naprawdę motywuje i jak dopadną mnie wątpliwości przywołuje sobie pewien obraz. 

Pierwsza Motywacja:)

Ubrania. Zaglądam coraz głębiej do szafy. Odnalazłam stare spodnie z przed 4 lat. Mają wysoki stan i jak wiadomo wąskie są dość w talii. Bardzo je lubiłam bo wyglądam w nich na wysoką i kobiecą babeczkę. Wreszcie je ubrałam i wyglądałam w nim nawet nawet. Co prawda co nieco się przelewało ale jeszcze pół roku temu nie mogłam wejść w nie do wysokości ud!

Drugie spodnie dostałam kiedyś od mamy. Jako mobilizator do zmian. Mają rozmiar 38. Czarne piękne spodnie. Na początku nawet nie weszłam do poziomu połowy ud:) Dziś dopinam się ale wyglądam w nich jeszcze zabawnie. W brzuchu sie dopnę ale góra przelewa się warstwa tłuszczyku i wyglądam jak tłusty grzybek :D  Strasznie oporny mam tłuszcz na brzuchu i pomimo moich wysiłków nie spada tak szybko jak reszta. Ale wiedząc, że tak daleko zaszłam w grudniu chcę dojść do poziomu aby te spodnie spokojnie nosić.  

Druga Motywacja!

Mam w sobie znacznie więcej energii i chce mi się robić więcej. Depresja po śmierci mamy jest zdecydowanie mniejsza a ja wyrabiam sobie nawyki jak pokonywać złe nastroje. Przykładem była np ostatnia randka. Pan okazał się totalnym niewypałem pod wieloma względami. Jeszcze 3 miesiące temu bym zajadła smutek w tonie chipsów. A ja dnia następnego zabrałam swoje smutki i wypociłam na siłowni. (slonce)

Jestem  z siebie coraz bardziej zadowolona i dumna!

Trzecia Motywacja!

W szafie mej mamy znalazłam kurtkę narciarską jej rozmiaru. Piękna czerwona i prawie nowa! Kiedy ją założyłam okazało się, że ją zapnę ale swetra pod nią nie założę. Postanowiłam pojechać w tym roku na narty! Przełamię swoje lęki a ta kurtka będzie mi do tego potrzebna :) Więc jak za każdym razem myślę sobie, że nie dam rady to przypominam sobie o tych rzeczach i zupełnie inaczej zaczynam działać. 

Czwarta Motywacja!

Najważniejsza chyba. Codziennie rano kiedy wstaję i ubieram się do pracy cieszę się, że mam wreszcie większy wybór ubrań i nic się nie wylewa ani nie przelewa jak do tej pory. Owszem mam jeszcze nadprogramowe kg i w paru miejscach dużo do spalenia ale codziennie słyszę mnóstwo komplementów na swój temat bo zaczęłam ubierać się mniej sportowo ale bardziej elegancko ukazując swoją figurę. 

Dziś mam dzień bez treningu. Zjadłam dobry obiad, i trochę poćwiczę w domu:) W ten deszczowy i zimny dzień w planie jeszcze nauka angielskiego i treningi rozwoju zawodowego:)

Dzień się nie marnuje a ja zaczynam żyć:) 

  • eszaa

    eszaa

    7 listopada 2015, 18:06

    tez mam zastój od tygodnia i sie nie poddaje.Jedna z motywacji, to zeby wejsc na wiosne w płaszczyk,który jest sporo przyciasny.A ładny i ciagle modny, szkoda by było wyrzucić.Trzymajmy sie, pozdrawiam