Weekend minął szybko i leniwie. W piątek gościliśmy przyjaciół u nas. Przyszli o 17, wyszli o 5 :)))) Dawno tak się nie nagadałam, naśmiałam. Super! W sobotę sami poszliśmy w gości do innych przyjaciół. Też było ekstra. Nie będę opisywać, co jadłam i piłam. Szkoda roboty ;)) Ale zero wyrzutów sumienia. Wprawdzie wątroba do wymiany, ale szybko się zregeneruje...
Dziś siedzę nad nutkami i uczę się nowych utworków. Wprawdzie mamy 2 tygodnie przerwy od prób, ale pracy domowej mamy całe mnóstwo. Z racji tego, że nie mam w domu żadnego klawisza, muszę sobie wpisywać nutki w komputer, przerabiać na mp3 i wtedy nauka aż furczy.... Bycie członkiem takiego chóru zobowiązuje. Obciach przyjść nieprzygotowanym. Zawodowcem wszak nie jestem, nut a vista nie czytam, to i muszę trochę więcej przysiąść. Ale lubię to :))) Akurat trenuję pieśni Chopina: Życzenie, Hulanka, Nie ma czego trzeba, Leci liście z drzewa, Wojak. Ponieważ filharmonia jest imienia Nowowiejskiego, to on też jest na tapecie, chociaż jego pieśni są takie sobie. No ale Rota i "O Warmio moja miła" są obowiązkowe. Pod koniec marca mamy wykonać Requiem Mozarta. Z tym to będzie "trochę" roboty, ale za to jakiej przyjemnej :))))
Oczywiście na zdjęciach z katedry, ja to ta 3cia od prawej na 8 zdjęciu a 5ta na 6stym :))))
roweru nie mam.za ten pierwszy po mcu zwrócono mi forsę..teraz kupiłam drugi i czekam na przesyłkę......cały miesiąc nie jeździłam , niestety.......luty będzie lepszy.
to ja miałam piękne, kiedy miałam czas się nimi zajmować, a teraz to tylko takie, które są w stanie ze mna wytrzymać, w przeważającej większości są to kaktusy, no i od roku storczyki. Pierwszym był znajda, storczyk znaleziony w lutym na śmietniku, przemarznięty i zasuszony prawie na śmierć. Udało mi się go utrzymać i wyhodować z niego młodego storczyka. Młody jeszcze nie kwitł, a znajda ciągle "w leczeniu", więc nie wiem jak kwitnie. Drugiego dostałam na dzień mamy (teraz kwitnie mi drugi raz), a ostatni to ten ze zdjęć. Mam zatem 4, choć tylko dwa kwitną. Podobno storczyki uczą cierpliwości, bo na wszystko każą długo czekać. Ale za to jaka potem satysfakcja :-)
kukabura87
31 stycznia 2010, 23:28
Dziękuję Ci bardzo za streszczenie tej książki, bardzo mnie kusiła jednak chwilowo mój budrzet studencki leży i woła o ratunek. Mam podobne odczucia jak ty w kwesti AŻ że zbyt wiele tam religii, tym bardziej się cieszę że tutaj ta kwestia nie jest traktowana priorytetowo. Liczę że w najbliższym czasie ją zakupię, a tym czasem czekam z niecierpliwością na dalsze rozdzaiały
Pozdrawiam
katarinas
31 stycznia 2010, 21:59
Skoro poświęcasz przygotowaniu do prób tyle czasu to widać, że bardzo Cię to cieszy. I to najważniejsze - robić to co się kocha, niezależnie od wysiłku który trzeba w to włożyć :-)))
P.S. Ja ma Yamahę i sześć lat uczyłam się na niej grać - ale mnie to niestety nie cieszyło (wymysł rodziców) - dziś jedynie na święta jakieś kolędy pogram, mimo że teoretycznie umiem zagrać coś więcej.
Witaj:)To miałaś wyjątkowo wizytowy i zabawowy weekend-super:):))))
Ja raczej spokojny:)Oj,ale pracy też masz bez liku-najważniejsze że to co robisz,to kochasz:)
Buziaki:***
jbklima
1 lutego 2010, 11:21roweru nie mam.za ten pierwszy po mcu zwrócono mi forsę..teraz kupiłam drugi i czekam na przesyłkę......cały miesiąc nie jeździłam , niestety.......luty będzie lepszy.
oficjalnaJ
1 lutego 2010, 09:05to ja miałam piękne, kiedy miałam czas się nimi zajmować, a teraz to tylko takie, które są w stanie ze mna wytrzymać, w przeważającej większości są to kaktusy, no i od roku storczyki. Pierwszym był znajda, storczyk znaleziony w lutym na śmietniku, przemarznięty i zasuszony prawie na śmierć. Udało mi się go utrzymać i wyhodować z niego młodego storczyka. Młody jeszcze nie kwitł, a znajda ciągle "w leczeniu", więc nie wiem jak kwitnie. Drugiego dostałam na dzień mamy (teraz kwitnie mi drugi raz), a ostatni to ten ze zdjęć. Mam zatem 4, choć tylko dwa kwitną. Podobno storczyki uczą cierpliwości, bo na wszystko każą długo czekać. Ale za to jaka potem satysfakcja :-)
kukabura87
31 stycznia 2010, 23:28Dziękuję Ci bardzo za streszczenie tej książki, bardzo mnie kusiła jednak chwilowo mój budrzet studencki leży i woła o ratunek. Mam podobne odczucia jak ty w kwesti AŻ że zbyt wiele tam religii, tym bardziej się cieszę że tutaj ta kwestia nie jest traktowana priorytetowo. Liczę że w najbliższym czasie ją zakupię, a tym czasem czekam z niecierpliwością na dalsze rozdzaiały Pozdrawiam
katarinas
31 stycznia 2010, 21:59Skoro poświęcasz przygotowaniu do prób tyle czasu to widać, że bardzo Cię to cieszy. I to najważniejsze - robić to co się kocha, niezależnie od wysiłku który trzeba w to włożyć :-))) P.S. Ja ma Yamahę i sześć lat uczyłam się na niej grać - ale mnie to niestety nie cieszyło (wymysł rodziców) - dziś jedynie na święta jakieś kolędy pogram, mimo że teoretycznie umiem zagrać coś więcej.
laura300
31 stycznia 2010, 21:07Witaj:)To miałaś wyjątkowo wizytowy i zabawowy weekend-super:):)))) Ja raczej spokojny:)Oj,ale pracy też masz bez liku-najważniejsze że to co robisz,to kochasz:) Buziaki:***