Szczególnie ostatnio nie wychodzi mi dietkowanie. Właśnie minęły 3 miesiące na diecie i co? Przez pierwszy miesiąc 5 kg, drugi 1 kg, trzeci 1 kg. Jak będę w takim tempie chudła, to pobiję rekord świata. Ale nie ma co rozpaczać, tylko kurcze, co tu zrobić? Ćwiczyć, ćwiczę, więc pewnie za dużo jem. Fakt, nie stosuję się zbyt ścisło do dietki, ale myślałam, że nie jest tak źle. A niestety jest. Dość oszukiwania siebie! Muszę być konsekwentna, a z tym ciężko.
Wczoraj poszliśmi do znajmych. Wcześniej dzielnie pasłam się tylko według rozpiski i miałam już nic oprócz piwka nie spożywać. A ja co? Głupio mi było odmówić i zjadłam przydziałową porcję z grila. Wszyscy siedzieli w domu, przy kominku, a pan domu biegał w ciepłej kurtce na dwór i pilnował grila. Ponieważ wieczór się przeciągnął gościnni gospodarze tradycyjnie zrobili jeszcze pyszne frytki, które oczywiście wciągnęłam. No i dziś na wadze 83,9kg! Szok! Przecież nie będę taka idiotka, że zaprzepaszczę to, co już osiągnęłam!
Zatem dziś i jutro postaram się zrezygnować z ostatniego posiłku (nie wiem, czy to dobry pomysł), piję dużo wody i herbatek, ćwiczę, nie podjadam. W sobotę, cholera, znów idę na imprezkę, ale postaram się jeść mało zarówno treściwie, jak i kalorycznie. Do 30 czerwca powinnam schudnąć do 75 kg. Myślę, że to całkiem realny cel, pod warunkiem, że pójdzie mi lepiej niż przez ostatnie 2 miesiące. A to zależy ode mnie, no i trochę od zelixy, może będzie działać.
Teraz uciekam. Poćwiczę brzuszki, może zdążę na rowerek, bo dziś już cieplej i wiatru nie ma takiego lodowatego. I trzeba też troszeczkę popracować. Do was zajrzę wieczorkiem!
gosiasek
3 maja 2007, 19:58dziekuje myszko za dluggggggggi poradnik co do mate :) piłas ja moze ?
bezkonserwantow
3 maja 2007, 17:25ale 7 kg jesteś mniejsza!
kilarka2
3 maja 2007, 10:14chłopów mam chwilowo dość :D Właśnie pogoniłam aktualnego i jakoś nie mam ochoty na nic nowego tak od razu :) tak, teraz zaczął sie sezon grilowy i trudno odmawiać. Ja pamiętam, że w zeszłym roku po prostu żeby się nie tłumaczyć to omijałam jakiś posiłek z diety, albo i dwa i zamiast tego jadłam trochę z grila, zeby nie było durnych tekstów typu "oj, od jutra zaczniesz sie odchudzać" ;)
jolakuncewicz
2 maja 2007, 23:45czytając Twój pamiętnik to jestem tego pewna.I życzę tego z całego serca. Z odwiedzinami tak jest.Dobrze, ze ja nie mam takich możliwości.Po prostu jesteśmy domatorami.Pozdrawiam.Pa.
balbina
2 maja 2007, 23:13tak, trzeba ostro zabrac sie do pracy, bo nie ma co odwlekac tego w nieskonczonosc. Niby jestem na diecie, ale cos mi nie wychodzi ostatnio.Dobrze, ze nie tyje przynajmniej. Musimy zacisnac pasa i 3 miesiace wytrzymac. Dobrej nocki zycze :o)))
ako5
2 maja 2007, 22:45Nie Ty jedna masz problemy z konsekwencja. Ale pomysl tylko , gdyby nie ta dieta, to nie byłoby w dół i bardzo prawdopodobne ze byłoby w góre..niestety. Jestem przekonana, ze jak sie zweźmiesz to osiągniesz swój cel!!! Powodzenia Ala
ewaneczka
2 maja 2007, 21:59że też nie wiem jak to będzie jak się zacznie na dobre sezon grilowania. Pewnie nie obejdzie się bez smakowania jedzonka z niego. To nie realne. Trzeba jedynie uważać, żeby nie przesadzać, nie dopychać się chlebkiem. Ja bym chciała schudnąć do końca czerwca do 76kg, więc podobnie jak Ty. Czy nam się uda?...zobaczymy. Nie wolno na pewno tracić nadziei ani się poddawać. Pozdrawiam
siupacabras
2 maja 2007, 20:56zebys osiagnela swoj cel z 75 kilo . Trzymam kciuki !!!
mychaszka
2 maja 2007, 18:56... dziś troszkę polegalam, tzn wciągnęlam (bylo to zrobione z taką prędkością, że trudno tu mówić o kulturalnym jedzeniu;) Marsa Delight, uwielbiam go! I znalazlam jednego w lodówce, jakimś cudem uchowal się przed moją siostrą (pewnie dlatego, że mama polożyla go na górnej pólce gdzie moja siostra jeszcze nie dosięga;). a co do twojego celu to moim zdaniem jest jak najbardziej realny, jeśli będziesz dietkować i ćwiczyć na pewno ci się uda go osiągnąć (będę trzymać za to kciuki i ci kibicować:). ja bym chciala tyle ważyć do końca maja, ale cel ten się oddala, bo coś ostatnio w ogóle nie chudnę. kompletnie nie wiem czemu. pomijając tego batonika to na prawdę ladnie ostatnio dietkowanie mi idzie... no nic, zobaczymy jeszcze, na razie się nie poddaję... o rany... jak ja dawno frytek nie jadlam! a też uwielbiam :P z resztą kielbaską z grilla też bym nie pogardzila ;D a tu twarożek czeka na kolację :) a co ostatniego posilku - kiedyś kończylam jeść o godz 17.00 i rzeczywiście dawalo to efekty, ale tylko na dluzszą metę. może po prostu zjedz mniej na kolację, żebyś potem np o godz 23 nie przegrala z glodem? z resztą, to już zależy od ciebie, jak wiesz, że wytrzymasz to spróbuj :) buziaczki i dziękuję za mily wpisik :*******
panifoka
2 maja 2007, 14:01to jak w fizyce, jedynie odwrotnie czyli zamiast rosnac maleje do kwadratu czasu...ja ci mowie, ze to jest jakas zasada na ktora nie ma sie wplywu, tak uwazam...
sobotka35
2 maja 2007, 12:30Zacznij od nowa:)Najlepiej od zaraz i tym razem trzymaj się rozpiski,licz kalorie i chudnij:))Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko:)
amellka25
2 maja 2007, 12:10ja tez mam tak,ze najpuerw szybko chudne a potem klops:( ale damy rade jak sie zmobilizujemy:)Z tymi ostatnimi posiłkami pomysł OK ja też tak robię:)
ozarysmarta
2 maja 2007, 12:07z tymi grilami ale nie martw się napewno teraz ci sie uda . Najgorzej zaczać znowu ... Mysleć optymistycznie, radosnie i z nadzieją . Buziaki i miłej jazdy xxx