Przez 2 dni leżałam w łóżeczku i próbowałam wygrzać z siebie tego paskudnego wirusa. No bo w końcu i mnie dopadło. I tak najdłużej się mu nie dawałam. Ale padłam taka jakaś słaba i kaszląca. W związku z tym nie jeździłam na rowerku :( Cały peleton mnie przegoni :( Nic to! Niedługo ferie, nadgonię! Dietkowo starałam się nie przesadzać, ale różnie było. Nie wiem, czy to przez ten mróz, czy babodni (pewnie jedno i drugie) cały czas chciało mi się przez ostatnie dni jeść! Jadłam jakieś owoce i warzywa, ale ochotę miałam na parę pajd chleba ze smalcem, mniam. Jakoś się powstrzymałam. Dlatego na wadze bez zmian. Dobrze, że nie więcej! Ale zobaczę jutro i wtedy zmienię pasek.
Mimo, że prawie cały dzień spałam, oczka mi się już zamykają.
laksa1960
7 stycznia 2008, 14:13zycze Ci ,aby to wstretne chorobsko szybko odeszlo od Ciebie ,wygrzewaj sie w cieplej poscieli i wracaj szybko do zdrowka,pozdrawiam serdecznie Zosia<img src=http://www.twojekwiaty.pl/photo/865.jpg>