Zastanawiam się nad wzięciem zwolnienia lekarskiego, żeby dojść do siebie. Ileż można kaszleć?! Tym bardziej, że taka słaba jakaś jestem, wszystko mnie denerwuje. Tyle że zaraz nachodzą mnie myśli jaka to niezastąpiona w pracy jestem ;) Ale by się uczniowie ucieszyli! Pełna laba! Zobaczymy... Najpierw każę się osłuchać, czy mi płuca rzężą czy nie, a potem się zobaczy!
Spodnie robią się luźniejsze! Może to tylko złudzenie. Jutro sprawdzę na wadze! Niestety poza poniedziałkiem i wtorkiem, nie miałam albo czasu, albo siły jeździć na rowerku. Za to wczoraj sobie trochę potańczyłam na imieninach... i zjadłam 3 kawałki (wprawdzie małe, ale jednak 3) sernika. No i trochę się alkoholizowałam. No właśnie w ten sposób się leczę ;) Nic dziwnego, że mi się nie poprawia! A tu we wtorek próby chóru się zaczynają, a ja z zatkanym nosem...
jolakuncewicz
28 września 2008, 21:40no i w takim stanie chcesz iść do pracy i pozarażac uczniów ?Ha ha a- dzieki za wpis u mnie.
kwiatuszek170466
28 września 2008, 18:11No to z kaszlem i katarem będzie ci trudno śpiewać.Wiesz że ja często marzę o śpiewaniu w chórze ale u nas w mieście akurat nie ma żadnego takiego.
laksa1960
28 września 2008, 15:02jak to dobrz miec lekarza w poblizu i nie trzeba tracic czasu w kolejkach do nich!!!!!! Alu chyba dobrzeby bylo pare dni zwolnienia dostac bo zawsze to sie czlowiek lepiej wykuruje w ciepelku w domowych pieleszach ,a jeszcze jak jestes slaba to tylko sie wylezec i wygrzac,pozdrawiam Zosia<img src=http://jesienny-pan.w.interia.pl/moje/wiersze/s11.jpg>