Jakoś taka spiczniała jestem dziś :))
To zmęczenie i pogoda, bo znów pada :(
Miałam się dziś nie ważyć, ale nie wytrzymałam: 91,4 kg.
Nie jest źle, jak na to, że wczoraj (a w zasadzie dzisiaj) jadłam do 3 rano.
W sumie zjadłam niewiele, ale wódeczka też swoje robi...
Dzisiaj już staram się być grzeczna. Ciężko, bo tyle pyszności zostało, np. sałatka owocowa. Mniam!
Ciekawa jestem, jak będzie z wagą jutro i przez cały następny tydzień.
Jedziemy nad jeziorko i do lasu, więc grille, piwkowanie, ale też może więcej ruchu?
Postaram się zabrać rowerek, jest tam gdzie pojeździć!
Woda w jeziorze podobno ciepła, to wypływam się za wszystkie czasy!
Potem wyjazd do Łodzi na sprawdzian umiejętności plastycznych na politechnice. Będziemy trzymać kciuki za córkę. Wcześniej chyba już będzie wiedziała, czy dostała się na Politechnikę do Gdańska. Zawsze lepiej mieć coś w odwodzie! Chociaż córka wolałaby do Łodzi!
joanna1966
4 lipca 2009, 22:00Wesoło dzisiaj macie na tych Mazurach - mąz od dwóch godzin siedzi przed tv i ryczy z smiechu na kabaretach z Mragowa:) Na jaki kierunek córcia zdaje? na architekturę???
stanpis1
4 lipca 2009, 21:51powodzenia dla córki, a ruch na świeżym powietrzu i pływanie na pewno dobrze zrobią
asyku
4 lipca 2009, 20:07żebym ,aż tak bardzo ciągnęła do wagi ,to nie.Chciałam zobaczyć jak to na prawdę działa.I jestem w szoku ..jeden dzień nic,drugi 10 dkg,następny 20 a dzisiaj 30..oczywiście na minusie.Tej ostatniej wagi nie wpisuję ,dopiero w poniedziałek.I od poniedziałku ważenie raz w tygodniu...chyba:)????No to udanego piwkowania i grillowania!!!buziaki<img src=http://republika.pl/blog_lv_682906/1288586/tr/aneta.gif>pa:)