Nawet nie będę próbowała podsumować wczorajszej "dietki". Niech ją przykryje zasłona milczenia na wieki wieków.
Do 18-tej było całkiem nieźle, jak na mnie. Ale potem poszliśmy z księciem małżonkiem do znajomych i.... Jeszcze teraz czuję się przejedzona, chociaż to bardziej efekt alkoholowej degustacji ;)))
Nie będę dziś stawać na wagę, ale pewnie powinnam, w ramach pokuty.
No i może to zrobię, ale najpierw jeszcze trochę dośpię :))))
Wczoraj zaliczone 46k na rowerku i kolejny dzień a6w.
renia1963
6 września 2009, 16:39przecież nie wychodzisz co tydzień na tego typu imprezki. Dzisiaj odchoruj, odchoruj, a jutro na dietę i na rower. Pozdrawiam
gochat
6 września 2009, 00:10Ależ Ty jesteś ranny ptaszek.. o tak wszesnej godzinie robisz wpisy... Mam nadzieję,że dospałaś, a po przebudzeniu "wyrzuty sumienia" za poprzedni dzionek poszły w niepamięć. Pozdrawiam
zosienka63
5 września 2009, 21:52Na szczęście nie tylko tobie się to zdarza ,aby przesadzić, a to w jedzonku, a to w piciu . Ale co , najważniejsze , że szybko zapominamy co złe i ostro zabieramy się do dietkowania . pozdrawiam . Stasia
bettina4
5 września 2009, 17:02nie będzie tak żle bo ćwiczenia zaliczone a to bardzo dużo!! Miłego weekendu!
gajka5
5 września 2009, 16:55ale od jutra trzeba znowu konsekwentnie się zając planowaniem posiłków. Będzie dobrze tylko dobrze abyś w to wierzyła. buziaki. Ślicznie wygladasz.
Basik72
5 września 2009, 14:48Pilnuj się, bo te wpadeczki coś za regularne się zrobiły i mogą popsuć wszystkie Twoje wysiłki... Ćwiczysz, rowerkujesz, a waga może nie spaść. Bądź dzielna, nie daj się pokusom. Powodzenia :)
justynaw1975
5 września 2009, 11:20ale nie było aż tak żle......spadeczek juz mały....no nie tak mały zaliczyłaś i to sie liczy...ale najważniejsze ostatnie ważenie więc trzymam mocno kciuki....i miluśkiego weekendu..papappapa
stanpis1
5 września 2009, 11:16cel jak najbardziej realny. A z tą wagą to tak jest ,ze ciągle skacze w t a i z powrotem. najważniejsze, zeby widzieć ten główny cel i mieć go w glowie. no i co tu duzo mówić Ewą Longoirią to ja nie będę, ale najważniejsze, zeby akceptować siebie i samemu mieć poczucie odniesionego sukcesu i umieć się tym cieszyć, a nawet chwalić.
maryna38
5 września 2009, 09:29Nu,nu nu grozi paluszkem "super niania",bo na karny jeżyk posadzimy,jak się Paniusia się nie poprawi!!!!:))).A tak z innej beczki,to strasznie fajnie wyszłaś na tym zdjęciu w okularkach-uśmiechnięta i aż promieniejesz!!!!Lubię to zdjęcie:)
malgocha0411
5 września 2009, 09:13cel całkiem realny 0,5kg na tydzień chociaż ja ostatnio nie mogę przez 2 tygodnie zrzucić jednego kg żeby chociaż 20 deko a tu nic waga jak zaczarowana wskazuje 81kg zawzięła się czy co? BUZIACZKI