Wczoraj miałam mniej lekcji, ale jak wpadłam w szał prac domowych, to nawet nie było kiedy zrobić wpisu w pamiętniku :((
Sprawozdanie z realizacji planu jedzeniowego i aktywnościowego (taki żargon zawodowy):
śniadanie: owsianka - była
II śniadanie: kefir ? był
lunch: ryba w galarecie + kromka mojego chleba - nie chciało mi się iść do sklepu, w którym taka galareta jest, to zjadłam tuńczyka w sosie własnym i popiłam sokiem pomidorowym
obiad: rosół i mielone z surówką z kapusty - rosół był, kotlecika jednego maluńkiego spróbowałam, bo wcześniej najadłam się śliwek. Dumna jednak jestem, że nie pryncypałków, bo też były do wyboru :)) Jak nie ja!
kolacja: maślanka lub kefir - niestety dalej były śliwki. Taką miałam na nie fazę!
Aktywność:
- aerobik - był. Dostałam taki wycisk, że koszulkę przyniosłam zupełnie mokrą i dziś, o dziwo, czuję mięśnie!
- może rowerek - nic z tego :((( Zabrakło czasu.
- jakieś sprzątanko i prasowanko może? To zależy od natchnienia. - Wyprasowałam prawie wszystko, całą stertę z napisem "ekspozycja stała" :)))) Dumna jestem! Ale to tylko "dzięki" synkowi. Musiałam mu towarzyszyć w uczeniu się do klasówki z niemieckiego jako podręczny, bardzo wygodny słownik ;)
Plan na dziś:
śniadanie: kromka chleba z masłem orzechowym (dawno nie szalałam ;) już zjadłam) i owsianka
II śniadanie: kanapka z sałatą lodową
Lunch: serek wiejski lekki z papryką
obiad: kotleciki mielone z surówką
kolacja: kefir
I pewnie będzie jeszcze piwko, bo idę na ploty do przyjaciółki.
Aktywność:
rowerek (zaraz wsiadam) i brzuszki (pani Tereska z aerobiku zadała pracę domową)
tango
Za oknem ciemno, pada :((( Ale za to dużo cieplej!
fiocca
8 października 2009, 21:34prace domowe trzeba odrabiać :) a śliwki to w końcu owoce, wiec nie jest źle :)
mmMalgorzatka
8 października 2009, 11:03i w domku robi sie przyjemniej... pozdrawiam
uleczka44
8 października 2009, 09:03ogólnie idzie ku lepszemu (mam na myśli to co zjadasz), pochwalam coraz bardziej, ale nie ulegaj zbytnio pokusom, one sprowadzają nas na manowce. Pozdrawiam.