Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Czekam na odpowiedź autorki
27 stycznia 2010
Nie wiem, czy wolno mi pisać o jej książce, wykorzystując fragmenty. Powinnam jednak poczekać na ewentualne pozwolenie.
Nie mogłam się dziś zwlec z łóżka. Za bardzo się rozleniwiłam w te ferie i znów zaczynam zamieniać dzień w noc. A tak chciałam tego uniknąć, bo później ból, jak trzeba iść do pracy o normalnej porze :((( i czas przez palce przecieka. Podejrzewam, że na chceniu zakończy się też nadrobienie zaległości domowych. Trudno, nie zamierzam rozpaczać :))) Tej roboty i tak się nie przerobi... Spadek kilogramów w tym tygodniu cienko widzę, bo już wiem, że czekają mnie 3 imprezki przed niedzielnym ważeniem. Ale przecież nie będę rezygnować z wszystkiego podczas odchudzania. Za długo by to trwało. Nie chcę odkładać wszystkiego na czas, gdy już będę szczupła, bo on może nigdy nie nadejść i co?? Ten czas w końcu nadejdzie, nie ma strachu, raczej później niż wcześniej, ale nadejdzie!!! Nie ma bata. Z resztą tak właśnie robię już od ponad pół roku i powolutku jednak chudnę, ostatnio wręcz bardzo wolno, ale nie tyję i to jest ważne. Książę małżonek powiedział nawet dziś, że w zasadzie wystarczy, żebym schudła jeszcze tylko 5 kg i będzie ok. Hmmm? Ja się sobie na razie jeszcze nie podobam do końca, ale kto wie, jak będę wyglądać za 5 kg;) Wg mnie powinnam schudnąć do 63 kg, ale takiej wagi to ja nie oglądałam co najmniej od kilkunastu lat i to krótko ;) Skoro teraz tyle osób mi mówi, jak dobrze wyglądam, to znaczy, że jest dużo lepiej niż było jeszcze pół roku temu. Nie chcę myśleć o tym, jak wtedy wyglądałam. Mam nadzieję, że już tak wyglądać nie będę!!!! I tego będę się trzymać!
Waga dziś: 79,5 kg (tego nałogu się nie pozbędę na razie) Powinnam zaplanować sobie jadłospis przynajmniej na jeden dzień do przodu, ale ja nienawidzę planowania. Jednak wszystkie mądre książki o odchudzaniu to zalecają. No i co tu zrobić? Przyjdzie mi jednak planować :((( jeśli chcę, żeby waga w końcu zauważalnie ruszyła w dół.
Dorota Sanecka zaleca równie sporządzeni tzw. "Lisy abstynencyjnej", na której powinny znaleźć się produkty wysokokaloryczne, niewskazane przy odchudzaniu oraz "wyzwalacze". Myślę, że wszystkie wiemy o co chodzi z tymi wyzwalaczami.
Moja lista: 1. Czekolada, batoniki, wafelki, cukierki i ciastka w czekoladzie oraz rodzynki i orzechy w czekoladzie oczywiście (zdecydowanie na pierwszym miejscu) 2. Banany (zaszczytne II miejsce) 3. Jabłka (niestety, o zgrozo, pochłaniam je w ilościach hurtowych! W zasadzie pochłaniałam.) 4. Bułki drożdżowe z różnym smacznym nadzieniem, niekoniecznie słodkim 5. Świeże białe pieczywo 6. Ciasta domowej roboty 7. Tłusta kiełbasa 8. Serki śmierdziuchy (dobrze, że kosztowane rzadko, ale za to w dużych ilościach, że wątroba boli) 9. Piwo i dodatki: czipsy, paluszki, orzeszki słone, krakersy 10. Pizza 11. Fast food z KFC i McDonalda
Na razie więcej grzechów głównych nie pamiętam, ale coś czuję, że lista będzie uzupełniana na bieżąco. Chociaż lista listą, ale trzeba by wymyślić jakieś nagrody albo i kary za jej przestrzeganie lub ewentualne ;) nieprzestrzeganie. Pomyślę potem :)))
Widzisz, ja mam tak samo))) ten demotywator, to wypisz wymaluj ja. Strasznie ciężkie jest to ranne wstawanie;)
mirraa
27 stycznia 2010, 15:33
Jabłka. Jak zjem jedno, no góra dwa to co ? Eeee właśnie przypomniałam sobie , że je mam i już chrupię. Dukana przerobiłam . W takiej wersji to ni pies ni wydra. Niestety same proteiny źle toleruję. A nic przeciwko sobie nie będę robić. Bo widzę, że organizm się buntuje. Wykluczam słodycze. na szczęście u Dukana można robić smaczne desery i to będzie musiało mi wystarczyć i myślę, ze zaspokoi potrzebę słodyczy. Pozostał rower. Trzeba go odkurzyć i chociaż obejrzeć na nim wiadomości. A ksiązkę polecam. Pozdrawiam. Mirka
chyba mam alergię na to nazwisko, bo jakoś mnie żołądek rozbolał. A czemu ma służyć ta lista? Banany i jabłka tak wysoko to dlaczego? Zjadasz po 2 kg każdego z nich codziennie? Bo jeśli tak, to kiedy jesz pozostałe rzeczy z listy ;-)
jbklima
27 stycznia 2010, 12:59
może moja czarna lista nie byłaby długa ale...podobna.....ze wszystkim się zgadzam....ja jem 1 jabłko dziennie i to z rozsądku bo.......NIE lubię.g
Isabel1973
27 stycznia 2010, 12:47
zdziwiły mnie jabłka i banany...- wysokokaloryczne i niewskazane przy odchudzaniu???? ja podczas odchudzania zjadałam tony jabłek a teraz banan to u mnie śniadanie? czy te produkty są tak niewskazane jak czekolada i tłusta kiełbasa....i w dodatku banan na 2 miejscu. Zaniepokoiło to mnie...powiem szczerze...
mirraa
27 stycznia 2010, 15:33Widzisz, ja mam tak samo))) ten demotywator, to wypisz wymaluj ja. Strasznie ciężkie jest to ranne wstawanie;)
mirraa
27 stycznia 2010, 15:33Jabłka. Jak zjem jedno, no góra dwa to co ? Eeee właśnie przypomniałam sobie , że je mam i już chrupię. Dukana przerobiłam . W takiej wersji to ni pies ni wydra. Niestety same proteiny źle toleruję. A nic przeciwko sobie nie będę robić. Bo widzę, że organizm się buntuje. Wykluczam słodycze. na szczęście u Dukana można robić smaczne desery i to będzie musiało mi wystarczyć i myślę, ze zaspokoi potrzebę słodyczy. Pozostał rower. Trzeba go odkurzyć i chociaż obejrzeć na nim wiadomości. A ksiązkę polecam. Pozdrawiam. Mirka
oficjalnaJ
27 stycznia 2010, 13:09chyba mam alergię na to nazwisko, bo jakoś mnie żołądek rozbolał. A czemu ma służyć ta lista? Banany i jabłka tak wysoko to dlaczego? Zjadasz po 2 kg każdego z nich codziennie? Bo jeśli tak, to kiedy jesz pozostałe rzeczy z listy ;-)
jbklima
27 stycznia 2010, 12:59może moja czarna lista nie byłaby długa ale...podobna.....ze wszystkim się zgadzam....ja jem 1 jabłko dziennie i to z rozsądku bo.......NIE lubię.g
Isabel1973
27 stycznia 2010, 12:47zdziwiły mnie jabłka i banany...- wysokokaloryczne i niewskazane przy odchudzaniu???? ja podczas odchudzania zjadałam tony jabłek a teraz banan to u mnie śniadanie? czy te produkty są tak niewskazane jak czekolada i tłusta kiełbasa....i w dodatku banan na 2 miejscu. Zaniepokoiło to mnie...powiem szczerze...