Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tam ta ram


Jadłospisów nie chce mi się zamieszczać codziennie, ale powiem Wam, że nie jest najgorzej. Stopniowo uczę się inaczej jeść. Olbrzymi sukces to panowanie nad napadami żarcia. Kiedyś taki napad kończył się splądrowaniem wszystkich szafek a teraz wystarczają 2 kanapki/jabłko/cukierek. 

Natomiast jeśli chodzi o aktywność to nie oszukuję, że jest dużo. Dywanówek nie chce mi się robić  wcale, na razie muszą wystarczyć 2h/tydzień fitnessu, za to odpaliłam rower stacjonarny i coś tam zawsze wpadnie. 

Następnym krokiem na przód jest ograniczenie alkoholu, którego nie potrafiłam sobie nigdy odmówić. W styczniu większa dawka wpadła raz  (chorowałam 2 dni!), i kilka razy jedno piwo/lampka wina. 

Podsumowując - przez styczeń schudłam 2 kg. Mając w głowie ilość wpadek, pierwszy tragiczny tydzień stycznia to jest OK

Buziaki!