Wracam z przerwy wakacyjnej! Było fajnie, pogoda nas cały czas rozpieszcza. Przytyłam delikatnie 2 kg, a mimo to jestem w świetnym humorze, bo to chyba pierwszy raz, kiedy wracam po dłuższej przerwie bez jojo. Ten czas potraktuję jako stabilizację - też ważne!
Na urlopie było sporo ruchu, pyszne jedzenie, ale bez przeginki, prawie bez alko. Wracam z nowymi chęciami. Ćwiczenia już wystartowały - na razie robię interwały z youtuba, jeździmy na rowerze, spacerujemy. Nadal mi szkoda kasy na karnet na siłownię. Basen pod domem też jeszcze zamknięty.
Problem - nie problem mam z jedzonkiem... Za nic na świecie nie mam ochoty na mięso. Wędliny nie jadłam już miesiąc. Mam smaka na wszelkiego rodzaju warzywa, sery białe, zupy na maśle. Przez ostatni tydzień 3 razy robiłam cukinię faszerowaną serem. Pyszna.
No i niby wszystko spoko, ale kcal jest z tego malutko i makro słabe. Na razie się jednak nie przymuszę, może na jesień?
Healthyone
21 sierpnia 2018, 10:47Super, że urlop się udał :)