Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
88,8


A ja jestem cały czas z Wami, ale nie chce mi się pisać. Trwam tak sobie. Bez większych wyrzeczeń... Chyba jem tak jak powinno się jeść ogółem w życiu - wszystkiego po trochu. Tylko to do schudnięcia nie przybliża. Cały czas bujam się wokoło '90'. Ostatni spadek spowodowany był mega stresem i zaciśniętym żołądkiem. Trzymam te ósemki z całych sił i nie puszczam ;) Jak najdalej od tej wstrętnej setki. Muszę się bardziej postarać. 

A tak poza tym to czuje się jak ostatni leń. Nigdy nie uważałam, że kobieta pracująca zawodowo powinna być po pracy sprzątaczką i kucharką, ale ja to już przeginam w drugą stronę. Owszem gotuję często, prasuje, pralka pierze, ale większość czasu to leżenie.... Trafił mi się facet, który sprząta i większość obowiązków wykonuje sam. Tylko jak to facet nie wszystko zrobi dokładnie, albo tak jak być powinno. Muszę się w końcu wziąć w garść i dopilnować paru spraw. Niedługo obudzimy się w niedomytej graciarni. Co kobieca ręka to kobieca.

Ślub już za kilka miesięcy. Szybko to zleciało. Po ślubie planujemy postarać się o powiększenie rodziny - bardzo bym chciała, ale też bardzo się boję. Mając 20 lat chciałam mieć dużą rodzinę z co najmniej trójką dzieci. Teraz widzę jak duże jest to wyzwanie. Głównie materialne. Im więcej mamy tym mniej potrafimy cieszyć się z małych rzeczy. Przerażające jest też to jak dużo teraz dzieci rodzi się chorych. Nie wielu mam znajomych, których ominął temat choroby, wcześniaka czy nawet poronienia. Dorosłość jest do bani!