Od ostatniego wpisu się trzymam. Lepiej gorzej, ale się trzymam. Zważyłam się dopiero z tydzień temu - 88,0 - i tak przez kilka dni się utrzymywało. Dziś rano skoczyło na 86,6, ale nie zmieniam paska. Mam ostatnio problemy z zaparciami...
Coraz częściej udaje mi się zapanować nad obżarstwem. Najczęściej takie napady zdarzają się, gdy wracam do domu i jestem sama. M ma drugą zmianę, ja po całym dniu dietkowania w pracy... chce sobie sprawić przyjemność.. Dla mnie ogromną przyjemnością jest jedzenie i spanie. Czuje się trochę samotna. Chciałabym znaleźć w sobie więcej siły i energii do życia, żeby nie marnować codziennie czasu. W tym tygodniu tylko raz pocieszyłam się swoim ulubionym daniem - tłusty makaron ala carbonara , ale wliczony w bilans. Wczoraj znów miałam ochotę zajeść smutki, ale ostatkiem silnej woli kupiłam mrożoną fasolkę i wędzoną rybę. Byłam z siebie zadowolona. Potem wyszłam na basen i jedno piwo z przyjaciółką, więc wieczór upłynął błogo.
Kociara^^
27 listopada 2018, 17:35Ja zazwyczaj jem jak jest mi źle i nie wiem co ze sobą zrobić. Szkoda że nie lubię w takich chwilach ćwiczyć. Lepiej bym na tym wyszła.
marmarta1
19 listopada 2018, 19:24Skąd ja to znam. Też tak uwielbiam wrócić po całym dniu do domu i zjeść coś dobrego i niekoniecznie zdrowego :)
106days
18 listopada 2018, 17:56No właśnie jedzenie to pełni w naszym życiu tyyyyyle funkcji. Coś ci wyszło, chcesz świętować- idziesz zjeść coś dobregho, bo "przeciez zasłużyłaś"... Cos nie wyszło, jest smutno, trzeba się jakoś pocieszyć- znowu idziesz coś zjeść, bo "znowu zasłużyłaś"... Ktoś mi kiedyś w pamiętniku napisał pod jednym wpisem, że to trochę prymitywnie tak się nagradzać jedzeniem jak piesek i rzeczywiście sobie tak o tym myślę, że coś w tym jest. Staram się o tym myśleć za każdym razem, kiedy chcę złapać za czekoladę, bo "smutno" albo "bo zasłuzylam na nagrodę"... Trzeba nauczyc sie regulowac swoje emocje nie w kuchni.. chociaz to czesto trudne :) Powodzenia !
araksol
16 listopada 2018, 16:02jakbym czytała o sobie.Teżjem dla przyjemności i z nudów no i jeszcze ze stresu