Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czwartek


Mówiłam, że Wąż zmałpuje? Nie myliłam się. Wczoraj ćwiczyliśmy razem. Dziś miałam pobudkę i pogalopowałam z młodym na szczepienia. Potem hyc do sklepu i mega szybkie zakupy bo zaraz 10 i godziny dla seniorów. Nie mam słów na deb..., który to wymyślił. Sklepy świecą wtedy pustkami a Ty człowieku cyrkluj tak, żeby się wyrobić. Nie wspomnę, że przed 10 i po 12 są tłumy. Ech. Do tego aplikacja Lidla zastrajkowała i nie skorzystałam z promocji 😂 

Przygotowałam śniadanie i szczęśliwie Wąż wyciągnął nas na długi spacer. Mam już 13 000 kroków na liczniku plus to, co nadreptałam po domu. Pogoda boska. Nie za zimno, nie za gorąco plus słońce. Obiad też był wzorowy. Teraz mam zasłużony odpoczynek - młody w końcu padł a ja z nim. 
Słońce i ruch sprawiły, że cytując reklamę „dziś mi się chce”. Jeszcze tylko nadrobić pranie i w ogóle pełen sukces. 
ot, życie kury domowej na macierzyńskim. Ahoj!