Przez weekend nie pisałam, bo jakoś weny nie miałam, ale trzymałam się dietki jeśli chodzi o jedzenie za to w sobotę było u mnie trochę procentowo...
Zauważyłam, że kurtkę mam już trochę luźniejszą, co mnie bardzo cieszy, w ogóle to czuję się teraz bardziej pewna siebie, nie tylko zdrowiej się odżywiam, ale i też bardziej się stroję :)
Na śniadanie zjadłam jak zawsze 2 kromki razowego pieczywa, później muszę się przyznać skusiłam się na małego wafelka. Na obiad była zupa wiosenna, na kolację znowu 2 kromki chleba. Muszę sobie jakoś urozmaicić to moje menu.
A jutro oczywiście na siłkę lecę ;)
chiddyBang
22 października 2013, 13:13Jako listonoszka? Fajnie ;) Nigdy nie widziałam kobiety listonoszki;p Ale pomagając też spaliłaś pewnie sporo ;) Jest dobrze, oby tak dalej ;)
Invisible2
21 października 2013, 20:57No z tymi listami też trochę kcal zgubiłaś, trzymam kciuki! :)