Oszukiwanie samej siebie wychodzi mi najlepiej ze wszystkiego :/ Cały ten tydzień jest katastrofą jeśli chodzi o dietę. Codziennie od nowa mówię sobie, że nie jest tak źle, że jeszcze nie jest za późno na poprawienie się. I codziennie wieczorem ląduję z karygodnym bilansem kalorii. Jutro ważenie i moją ukochaną dumną pierwszą dychę mogę pożegnać. A taka byłam szczęśliwa i dumna z siebie. Ja to wszystko potrafię zepsuć:/
Kinguszka
22 listopada 2014, 10:00A jednak udało się i dyszka się utrzymała :) to na pewno na zachętę, żebyś się nie poddawała, tylko walczyła dalej! Nadal uważam że Twój zapał jest godny podziwu. Wiem, że się opamiętasz zaraz i nadal będziesz nas motywować! :)
choupette2014
22 listopada 2014, 03:00Bez nerwow,czasami sie trzeba cofnac o krok do tylu po to,by nabrac rozpędu.Będzie dobrze:)Dla wszystkich teraz trudny czas-listopadowa szarość za oknem,najkrotszy dzien.Przeczekać,(albo starać sie robić swoje na ile dię da)