Ostatnio byłam rozczarowana moją dietą i ćwiczeniami... Od 2 tygodni waga stała. Owszem nie potrafiłam się powstrzymać od zjedzenia nie planowanych rzeczy jak: gorzkiej czekolady, mamiego sernika :) mnóstwa paluszków lajkonika (mam nadzieję iż juniorki mają chociaż troszkę mniej ckal niż solone) i pewnie jeszcze coś wpadło do mojego żołądka... Czułam frustrację. I niby nic się nie stało bo przecież schudłam 5 kg, ale nastawiłam się na to iż waga będzie spadać... 0,7 na tydzień czyli 2,8 kg na miesiąc... 55 kg w lipcu... I na pewno tego nie osiągnę... Ale mam nadzieję, że w końcu się ocknęłam... Ktoś powiedział mi kiedyś coś bardzo mądrego... Jeśli będziemy chudnąć 1 kg na miesiąc to w ciągu roku stracimy 12 kg i to będzie teraz moje motto odchudzania. Nie muszę schudnąć 10 kg w 3 miesiące, może to być 4 czy 5 miesięcy... byle nigdy nie wrócić do wagi 66 kg czy wyższej.