Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę dać radę... po prostu.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3275
Komentarzy: 50
Założony: 14 stycznia 2018
Ostatni wpis: 6 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anika.31

kobieta, 37 lat, Olsztyn

169 cm, 129.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2018 , Komentarze (7)

Cześć;)

Wstałam rano i doznałam szoku: pełno śniegu, a wczoraj wieczorem nawet płatek nie spadł. Ale dziś przynajmniej jest piękna pogoda, świeci słoneczko, lekki mrozek. Taką zimę to ja lubię:).

Ogólnie od rana jakaś nerwowa jestem, pewnie przed @. A jeszcze dodatkowo mój K potęguje te nerwy, bo nie robi tego, o co go proszę.

Zauważyłam też pewne zmiany. Jak zaczynałam przygodę z Vitalią 3 tygodnie temu to fakt, poza pozytywnym nastawieniem miałam też obawy, czy dam radę. Pierwsze dni diety nie były rewelacyjne, bo między posiłkami popychałam niekiedy oczami wskazówki zegara do przodu i myślałam tylko o tym, kiedy w końcu zjem. Wiem, masakra... Czasem szukałam sobie jakiegokolwiek zajęcia, aby tylko nie skupiać się na czasie, jaki dzieli mnie od posiłku. I tak trwałam. Raz było lepiej, a raz gorzej i miałam ochotę się poddać. Jednak od niedawna już tak nie jest. Jem według rozpiski, nie czuję już głodu ani parcia na kolejny posiłek. Chodzę najedzona i mam poczucie, że te 3 godzinki mijają ekspresowo. Może już organizm się przyzwyczaił, że tak jest dla niego najlepiej i przestał się buntować:D Nie wiem, ale cieszy mnie taki stan rzeczy:)

A jak tam u Was? Jak zmagania z kilogramami? Mam nadzięję, że lecą w dół:)

Miłego dnia! :)(pa)

4 lutego 2018 , Komentarze (7)

Hej :)

Zrobiłam sobie koktajl na II śniadanie i stwierdziłam, że wyskrobię tu parę słów:) Wczoraj waga pokazała -1, a więc nie jest źle... ważne, że odnotowany spadek:D

Sobota minęła mi bardzo szybko. Może dlatego, że wzięłam się za porządki w kuchni (wykorzystałam moment, kiedy wena mnie naszła). Dziś chyba zrobię sobie leniwą niedzielę z książką w ręku lub przy jakimś filmie. Pogoda nie zachęca do wyjścia na spacer, bo jest pochmurno i pewnie niedługo będzie prószył śnieg, bo niebo właśnie takie jest "śniegowe". Jutro sobie nadrobię szybszym spacerem, bo mam do załatwienia na mieście kilka spraw więc zejdzie mi 2-3 godzinki dreptania od drzwi do drzwi:D. 

Dziś dopiero niedziela, a ja już mam obawy przed czwartkiem, żeby nie sięgać po pączka. Mam nadzieję, że wytrzymam tym razem bez pochłonięcia bomby kalorycznej.


A tu pokażę przykładowe dania od Vitalii SD (to wybrany mix z tygodnia):

Miłej niedzieli Wam życzę ;)

31 stycznia 2018 , Komentarze (5)

Cześć :)

Witam w ten pochmurno-słoneczny dzień:) Dietka przepisowo się trzyma, żadnych grzeszków jak do tej pory. Sama się dziwię, bo moja motywacja i silna wola trwała najdłużej tydzień, a tu proszę - minęłam ten próg:D

Wczoraj wieczorem gorzej się poczułam. Bolało mnie gardło, dreszcze, szybko poszłam spać. Myślałam, że to pewnie nadchodzi jakieś choróbsko, bo w tym okresie ja najczęściej coś łapię. Jednak dziś rano wstałam i nie było najgorzej, lekko zakręciło mi się w głowie, ale to chyba przez osłabienie organizmu. Teraz nie mam żadnych oznak przeziębienia, więc mam nadzieję, że to był jakiś mały wyskok organizmu.

W przyszłym tygodniu czeka mnie mega wyzwanie. Bratowa wczoraj poprosiła, czy mogłabym przyjechać do Nich i popilnować chrześniaka przez kilka dni. Tu nie ma żadnego problemu, bo jak mam możliwość to zawsze się zgadzam pilnować 4-letniego urwisa. W końcu miano "ulubionej cioci" do czegoś zobowiązuje:D Wyzwaniem będzie dieta, żeby nie narozrabiać. Jednak jak jestem na takiej diecie to najlepiej jest mi w domu, bo tu nie mam słodyczy ani niczego, co mogłoby mnie sprowadzić na złą drogę. No ale nic, będę ćwiczyć silną wolę:D

A jak tam u Was? Też wolicie być w domu podczas diety, a nie na kilkudniowych wyjazdach? Wiem, że to pewnie kwestia wprawy, no ale ja na starcie lubię jednak własne 4 kąty:)

Pozdrawiam i miłego dnia!;)(pa)

29 stycznia 2018 , Skomentuj

Cześć! :)

Kilka dni nic nie pisałam, ale cały czas Was czytam i śledzę :)

Waga pomalutku spada, w sobotę było -1,4. Niby to nic takiego, bo woda najpierw zlatuje, ale mega motywujące, zwłaszcza jak zielony paseczek się przesuwa na pasku wagi:D Małymi kroczkami się uda!

Weekend minął mi spokojnie. Wpadła przyjaciółka na kawkę, pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i sobota minęła bardzo sympatycznie. 

Wczoraj jakoś mnie naszło na porządki w szafce z dokumentami, jakimiś notatkami i powiem Wam, że jak szafka jest zamknięta to człowiek się nawet nie orientuje, co tam może być. Znalazłam jakieś bazgroły jeszcze ze studiów, notesik z zapisanymi godzinami pracy jak byłam w Irlandii (2012 rok). Tak naprawdę 1/2 zawartości tej szafki poszła do spalenia i luz się zrobił :).

Dziś jest tak masakryczna pogoda, że nic się nie chce. Wiatr wieje, deszcz pada...(deszcz) Ale i tak musiałam wyjść na miasto po zakupy na cały tydzień, na pocztę list odebrać i jeszcze przy okazji kupić dwie rzeczy sąsiadce. Brrr... nie lubię takiej aury, no chyba, że siedzę w domu i obserwuję przez okno :D

Wspominałam, że zaczął się remont klatki. To, co dziś się wyrabia to szok! Niby wszystko zasłonili foliami itp, ale masakrycznie nosi się do domu. Muszę położyć ręcznik przy wejściu, żeby od razu po otwarciu drzwi stawać na niego, żeby ten cały tynk się nie rozprzestrzeniał. 

Teraz idę szykować obiadek: makaron ze szpinakiem i piersią z kurczaka, mniam!:) Póki co ta dieta Vitalii trafia idealnie w moje kubki smakowe.

Miłego dnia!;)

24 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Hej ;)

Zupełnie nie wiem, co mi dziś odwaliło. Wstałam niby prawą nogą, ale kompletnie bez humoru, z jakimś dołem. Zaczęłam się zastanawiać, po co ja w ogóle zaczęłam dietę i dla kogo, skoro od zawsze byłam "większa" i wszyscy do tego przywykli... Kiedyś nawet koleżanka mi powiedziała, że byłoby mega dziwnie, gdybym schudła, bo by to do mnie nie pasowało. Nosz ku***! A jakieś 2-3 lata temu, jak postanowiłam przejść na dietę i oficjalnie każdy o tym wiedział to usłyszałam od mojej bratowej: "No to powodzenia, tylko jak ci się uda to żebyś nie była szczuplejsza ode mnie". Super motywacyjne słowa, nie ma co! Oczywiście po kilku tygodniach dietę odpuściłam. 

No i jak się nad tym wszystkim tak zastanawiałam to w końcu złączyły mi się kabelki w mózgu i trzeźwo na to spojrzałam. Przecież jak teraz odpuszczę i to na samym początku to źle zrobię tylko i wyłącznie dla siebie. Ponownie bym tylko po miesiącu albo dwóch miała wyrzuty sumienia, że gdybym nie przestawała to pewnie już jakiś spadek kilogramów miałabym za sobą, że lepiej bym się czuła itp. A ja nie chcę już jedynie rozmyślać. Chcę działać!

I powiem Wam, że mimo tego chwilowego doła, nie zjadłam nic spoza rozpiski diety. Wytrzymałam!:D

To tyle z dziwnego poranka... buuu, aż boję się pomyśleć co by było, gdybym odpuściła. Będę walczyć z takimi nastrojami, tym razem mnie nie pokonają!

A tak poza tym to beznadziejna dziś pogoda. Może to po części ona na mnie tak wpłynęła... Byłam jedynie w sklepie, bo nie miałam w domu przyprawy chilli. Teraz się troszkę ociepliło i zaczyna topnieć to wszystko. Jak ja nie lubię takich okresów!

Późnym popołudniem planuję wyjść do koleżanki na herbatkę, bo wróciła ze szpitala. Jej córeczka złapała jakiegoś wirusa;/ A wieczorkiem zamierzam poćwiczyć ramiona.

Miłego popołudnia Wam życzę! Mam nadzieję, że Wasz dzień nie należał do takich "gorszych".;)(pa)

22 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Hello ;)

Weekend minął mi bardzo szybko i w sumie przyjemnie. Dietowo też wszystko w porządku, bez żadnych grzeszków, chociaż w sobotę wieczorem mnie nosiło, żeby zjeść coś słodkiego, ale nie - nie pokonała mnie pokusa! :D 

Wczoraj odwiedziłam Babcię, kupiłam jej ładnego kwiatka, a raczej był to rozwinięty pąk storczyka w szklanej kuli. Niby nic szczególnego, ale wizualnie bardzo mi się spodobał, babci z resztą też :) Wróciłam do domu przez cmentarz, bo odwiedziłam od razu drugą babcię i dziadka. Wieczorem poćwiczyłam i dosyć szybko padłam spać, bo mnie zmuliło.

Dziś jest tak okropnie mroźno, że jak wracałam z paznokci to żałowałam, że nie wrzuciłam czapki do torebki(zimno)  

Zrobiłam jeszcze zakupki na cały tydzień i sprintem prawie do domu.

Od dziś zaczęli u nas remont klatki... będzie katastrofa. Od 7 rano do 17 wiercenie, pukanie, stukanie itp. Trzeba będzie gdzieś uciekać chociaż na 2-3 godzinki. Jedyny plus hałasu - przystojni i mili robotnicy:D

A taki kwiatek kupiłam babci:

Miłego dnia! (pa)

19 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Cześć :)

Byłam dziś na urodzinach u koleżanki, a wiadomo, że urodziny=pokusa. Miała pysznego torta z naszej niewielkiej cukierenki, czego ja nigdy nie odmawiałam. Jednak dziś zaparłam się w sobie i wypiłam tylko kawkę, bo wiem, że gdybym zjadła chociaż kawałeczek to mogłoby to się skończyć na cukierkach itp. To taki mój mały sukces:D

Wczoraj poćwiczyłam w domu. Niby niedużo, bo wyszło ok. 40 min, ale później byłam z siebie zadowolona, że zaczęłam i ruszyłam z miejsca. Dla mnie to spory krok do przodu. Jutro ważenie więc zobaczymy, czy udało mi się pozbyć chociaż kilku gram:D

Muszę dziś jeszcze ogarnąć w domu, bo jutro ksiądz po kolędzie od rana. Czy Wy też tak macie, że podczas modlitwy chce Wam się śmiać czy tylko ja jestem taka nienormalna?(smiech):?

Miłego popołudnia! ;)

17 stycznia 2018 , Komentarze (14)

Cześć :)

Dostałam wczoraj dietę i poczyniłam zakupy spożywcze na cały tydzień, żeby bez sensu później nie latać na ostatnią chwilę. Posiłki wyglądają na smaczne, jest to, co lubię.

Zakupiłam dietę Vitalii, bo jest mi dużo łatwiej, jak mam gotowy plan. Może kiedyś jak się nauczę, to będę sama układać swoje posiłki, ale póki co to tak jest najbezpieczniej. Szczerze mówiąc, to gdybym sama sobie wymyślała, co mogę zjeść to by mnie po prostu poniosło w stronę zła...:p

Za oknem zrobiła się zima, ciekawe jak długo potrwa... Wczoraj zamieć śnieżna, a dziś spokój, śnieżek czasem delikatnie prószy. 

Obiecałam sobie też, że przez najbliższy czas nie kupię sobie nic z ubrań, bo mam w szafie kilka przyciasnych rzeczy i chcę się w nie po prostu zmieścić i być wtedy dumna i bardziej zmotywowana. To zawsze na mnie działa, jak mieszczę się w coś, co leżało dłuższy czas. Bywało i tak, że obdarowywałam kogoś za małymi ciuchami (najczęściej sąsiadke). Teraz będzie inaczej! ;)

Wiem, że trochę chaotyczny wpis, ale to takie moje krótkie przemyślenia:)

Miłego Dnia! (pa)

15 stycznia 2018 , Komentarze (3)

Od zawsze miałam więcej ciałka, już na zdjęciach ośmiomiesięcznych widać było, że jestem prawdziwy bobasek, w dosłownym znaczeniu :) Wiadomo, że jako dziecko się tym nie przejmowałam, nawet nie odczuwałam tego od grupy rówieśników więc wydawało się, że jest ok.

Kiedy byłam w technikum to zakochałam się bez pamięci i to właśnie wtedy bardzo schudłam. Pasowały na mnie wszystkie ubrania, w każdych wyglądałam fajnie, nic nie było obcisłe itp. Obiecałam sobie wtedy, że już nigdy więcej nie doprowadzę się do takiego wyglądu jak kiedyś. Jasne... Sielanka się skończyła razem z "wielką miłością". Zaczęłam szukać pocieszenia w jedzeniu i nadrobiłam to, co zgubiłam, czyli jakieś 15 kg plus reszta, która dotarła do wagi obecnej.

Po drodze było jeszcze kilka prób, ale nie miałam motywacji, twierdziłam, że jak komuś się nie podoba to trudno, przecież nie muszą na mnie patrzeć. Dziś wiem, że to było idiotyczne podejście. Zgubiła mnie też pewność siebie w sklepach odzieżowych, które mają większe rozmiary np. C&A. Moja naiwność polegała na tym, że skoro dostaję na siebie fajne ciuszki to nie jest ze mną najgorzej. Głupia ja...(szloch)

Mój problem to też słodycze, które w gorszych chwilach są dla mnie jak lekarstwo. Wiem, że to paskudne uzależnienie, ale nie potrafiłam ich odstawić. A wiem świadomie, że mam nietolerancję glukozy i większe ilości cukru mogą doprowadzić mnie do cukrzycy. Jednak sięgałam po batoniki, czekolady, pączki itp. z myślą: "no przecież od tego nic mi nie będzie...". Nie chcę już kusić losu, bo kiedyś może być za późno, a jestem jeszcze młoda.

To tyle przeszłości. Chcę zamknąć za nią drzwi i nigdy już nie przechodzić przez ich próg! Dla siebie i swojego zdrowia to będzie najlepsze rozwiązanie.

Widziałam, że osoby tutaj walczą, niektóre już wywalczyły lepsze zdrowsze życie i dlatego ja też dam radę! :)

14 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Nie wiem, co mnie tu przywiało... A może wiem, tylko chyba jeszcze sama do końca nie wierzę w to, że coś mi w końcu wyjdzie. W sumie to był impuls, że tu zawitałam.

Chcę schudnąć dla siebie. Nie mam zamiaru nikomu niczego udowadniać, bo to nie o to chodzi. Doskonale zdaję sobie sprawę, że baaardzo długa droga przede mną, ale czuję też, że to ostatni dzwonek. Za chwilę stuknie mi 31 lat i wiem, że z wiekiem jest coraz ciężej zgubić nadmiar kilogramów, które nie są łatwe do usunięcia.

Mam nadzieję, że tym razem znajdę w sobie na tyle siły, aby dokończyć z sukcesem to, co dziś tutaj zaczynam! :)