Poszłam dzisiaj po standardowym aerobicu na salsę... no i po 20 minutach stamtąd wyszłam. Nie potrafiłam powtórzyć nawet najprostszego kroku!!! Chyba jestem jakaś upośledzona psycho-ruchowo. Co ciekawe miałam kiedyś chłopaka Meksykanina, z którym "tańczyłam" wiele razy i zawsze wydawało mi się, że idzie mi to całkiem znośnie. Jak się okazuje tylko SIĘ WYDAWAŁO. Poszłam za to na siłownię i znowu spędziłam prawie godzinę na bieżni. W sumie tak sobie myślę, że bieganie nie jest aż tak beznadziejne jak mi się zawsze wydawało, więc może zaopatrzę się w strój do joggingu i zacznę biegać po parku.
Jeśli chodzi o kalorie to było ich dzisiaj niewiele, bo niecałe 600. Jakoś w ogóle nie byłam dzisiaj głodna. Wypiłam za to litr soku pomidorowego na zakwasy, bo jutro idę o 10 na step, a potem na saunę