Dziś rano przed wyjazdem A6W wykonane.
McDonald zaliczony. Żałuję. Czułam się po nim strasznie ciężko i wgl. Ale myślę, że spaliłam to wszystko, kiedy biegaliśmy od zabytku do zabytku. W sumie chodziliśmy jakieś 3 h z postojami na opowiedzenie historii zabytku itp. itd.
Jestem padnięta. Od rana wyjazd był tragedią. 4 h w pociągu... samo to nie jest złe, ale krótko spałam w nocy, bo nie mogłam zasnąć, więc chciałam to nadrobić w podróży. Ale dwie 'bardzo miłe' koleżanki CAŁĄ podróż gadały i nie dawały nikomu spać (nie tylko ja chciałam spać) a jak poprosiłam żeby przynajmniej ściszyły głos (mówiły normalnym tonem cały czas, a czasem towarzyszyły wybuchy śmiechu) to mnie po prostu olały.
Tak więc teraz padam na twarz. Potem samo zwiedzanie nie było aż takie złe jak myślałam, że będzie, ale nie było też dobrze. Jednak zobaczyłam piękne kościoły <3 więc jakiś plus jest.
Teraz czas na odpoczynek i relaks przed jutrzejszym dniem, który prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej męczący i być może wkurzający </3
See ya!
Podziękowania dla:
ameelkaa
MagdalenaCornelia
dzięki dziewczyny za wsparcie ;*
Miło, że ktoś się interesuje i próbuje pomóc, czy doradzić. :)
MagdalenaCornelia
4 kwietnia 2012, 00:35:* A gdzie śpicie? :)
missbunny
3 kwietnia 2012, 16:54Ja robiłam A6W ale tylko 6 dni i przestałam .. mam nadzieje, że Ty dotrwasz do końca ;-)Pozdrawiam.
ameelkaa
2 kwietnia 2012, 20:08lubię czytać twój pamiętnik, nie ma za co :) mam nadzieje ze nie zeżarłaś powiekszonego zestawu w mc donaldzie i zazdroszcze ci ze robisz A6W, ja nie dałam rady :p