nie mogę się zebrać,podnieść..cały czas coś mnie rozprasza,deprymuje….zaglądam do szafy wiszą stare(za małe)sukienki,bluzki,spódniczki i ryczę jak bóbr z tęsknoty za moją figurą,samopoczuciem,samoakceptacją..uskarżam się ale zdaję sobie sprawę,że tylko ja za to odpowiadam za wszystkie moje porażki,upadki wiem i nie daję sobie rady sama ze sobą ze swoimi demonami objadania..jestem w takiej depresji,że nie mogę na siebie patrzeć na swoje sadło,dużą pupę,wielkie cycki nie mieszczące się w bluzki,sukienki i z tych smutków zajadam,żrę...i koło zamknięte...buziaki
kklaudia1882
15 stycznia 2020, 23:00Musisz znaleźć swój sposób. Jednym pomóż może tylko dietetyk, inni radzą sobie sami. Poświęć trochę czasu by zagłębić się w siebie i zidentyfikować czego tobie potrzeba :)
slubna26
15 stycznia 2020, 21:49Dobre nastawienie to połowa sukcesu. Teraz jesteś załamana co skutkuje pocieszeniem się przez jedzenie. Zmień nastawienie, realizuj plany i efekty będą 😁
Kolastynka
15 stycznia 2020, 21:04Najgorzej właśnie wyjść z takiego koła, ale musisz wiedzieć że warto. Nadejdzie i Twój czas, a wtedy nic już Cię nie zniszczy.. Pamiętaj, głowa do góry i do przodu 🙂
Alladynaa
15 stycznia 2020, 21:01Skorzystaj z pomocy dietetyka może to Cię bardziej zmotywuje. Ja zaczynałam odchudzać się wagą 80 kg po 2 tygodniach spadly 2 kg i tak stopniowo się zmniejszyło.Bez dietetyka bym tego nie zrobiła, próbowałam sama ale zawsze się poddawałam .Spróbuj bo warto