Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
alarm, alarm, alarm!


Coś mi się takiego stało przez ostatnie 2 tygodnie, że jem jak zwariowana i ciągle jestem głodna. To nie zbliżająca się miesiączka, to jakieś inna przyczyna gdzieś schowana w mojej głowie, w mojej psyche. Trochę związana z pracą i stresem. Czuję, że tak się rozbujałam z jedzeniem, bo miałam wewnętrzne przyzwolenie na jedzenie po pracy, w ramach relaksu, wyluzowania się i pocieszenia po ciężkim dniu. I przez to popłynęłam...

W tydzień przytyłam 0,6 kg. Kolejny tydzień był jeszcze gorszy od poprzedniego i przytyłam ogółem chyba ze 2 kg. Nie wiem ile dokładnie, bo bałam się zważyć....

Masakra jednym słowem!

Już czuję konsekwencje objadania się: jestem ciężka, źle się czuję, jem byle co, wyglądam coraz gorzej.

Kiedy zwracam uwagę na zdrowe jedzenie, to zawsze jem coś dobrego, coś smacznego, a teraz w kółko kanapki - nudny domowy fastfood.

Jestem niezadowolona z tego stanu rzeczy i chcę się zatrzymać w tej drodze do autodestrukcji. Może wrócę do tabelki, którą kiedyś co dzień wypełniałam?

Tak to kiedyś wyglądało:
1) Ćwiczę min 30 minut dziennie
2) Rezygnuję ze słodyczy
3) Jem o stałych porach i nie podjadam
4) Piję 1,5 litra wody dziennie

Taką listę odhaczałam co dzień - wisiała na lodówce.

Kiedyś miałam poczucie, że zdrowy styl życia to takie proste i naturalne a przy okazji pyszne i przyjemne rozwiązanie. A teraz jakoś widzę same trudności i brak mocy.
Ale muszę się podnieść. Muszę znów zawalczyć o siebie.

Lista moich grzechów:
- słodycze
- alkohol
- wychodzenie do pracy bez śniadania
- brak picia wody
- jedzenie na pocieszenia i żeby się zrelaksować
- jedzenie byle czego, brak planu na codzienne menu
To chyba największe moje przewinienia.

Tyle dziewczyn na Vitalii podziwiam, za to jaki sukces osiągnęły! One też na pewno nie jeden raz walczyły ze sobą i o siebie.

Kiedy jem zdrowo czuje się lepiej, wyglądam lepiej, czuję się piękna, atrakcyjna, pewna siebie i silna.





  • sloneczko1990

    sloneczko1990

    21 lipca 2013, 22:42

    Kochana smutno mi to mówić, ale u mnie jest tak samo jak u Ciebie. Dokładnie! Czuję taką rezygnację, niechęć i w ogóle. Nie wiem jak się zmotywować z powrotem do tego wszystkiego co było. Jest trudno. Musimy się jakoś nawzajem zmotywować i powspierać może nam się uda. Powodzenia.

  • hwhwhw72

    hwhwhw72

    21 lipca 2013, 11:22

    Tak bywa nistety,.... najważniejsze aby sie podnieśc, Nie jest to łatwe ale dasz radę:))