Od kiedy skończyły się święta w bardzo delikatny sposób się odchudzam. Staram się nie przekraczać ok 1800 kalorii. W praktyce jednak często dochodzę do ok 2200 kalorii. Więc jak widać nie oszczędzam się jakoś szczególnie ale wierzcie mi - dla mojego organizmu to i tak wielka zmiana. Ale tak to jest jak ktoś się obżerał do nieprzytomności...
Nie stronię od słodyczy bo to moja największa słabość i znam siebie - to by się źle skończyło, jednak ograniczam je (w ramach dziennego spożycia kalorii). Rzadziej piję alkohol. Powiedzmy, że nie więcej niż 2 piwka na tydzień;) W każdym razie staram się nie jeść po 20, jak najczęściej wsiadam na rower zamiast jechać tramwajem. Staram się jeść 5, zdrowych posiłków dziennie w miarę regularnie. Wykorzystuję każdą możliwość na fajną aktywność fizyczną;) Do tego dochodzi intensywny okres na uczelni i efekty są już widoczne -
69.0 kilogramów. Jeszcze 4! Ale czuje się i wyglądam już duuużo lepiej;)
Przed świętami zdecydowałam się przez
dwa dni jeść tylko brązowy ryż. Wiem, że takie monoskładnikowe oczyszczanie jest kontrowersyjne. Jednak dla mnie to świetny sposób na skurczeni żołądka. Nie byłam głodna a udało mi się zmniejszyć mój - jak dotychczas- worek bez dna. I od tamtego czasu jest mi dużo łatwiej jeść normalnie;) Buziak
P.S.
Postanowienie od dziś - trzymać się 5 posiłków dziennie tzn. nie podjadać między posiłkami
.