Odkryłem dzisiaj morszczuka. 100g to zaledwie 89 kcal. Dla porównania 100g chleba baltonowskiego 246 kcal. Nażarłem się po południu morszczuka tak, że do tej pory (22.30) czuję się pełny aż mi się się odbija. I co? I mimo to zjadłem w ciągu dnia o 500 kcal mniej niż mam zaplanowane w planie odchudzania. Ryba ma smak taki sobie, nie jest to jakieś niebo dla podniebienia, ale... da się ją zjeść. Powiem więcej, da się nią po prostu nażreć, a kalorii malutko!
Oczywiście broń Boże nie wolno go smażyć na tłuszczu i w panierce. Są patelnie (wystarczy nawet dobry teflon), na których da się to przyrządzić beztłuszczowo.
Wagę pomierzę rano. Ktoś mi słusznie podpowiedział, że to pora dużo lepsza
ognik1958
10 sierpnia 2012, 00:09cze tomek cwiczenia kolego cwiczena w zeszłym roku byłem taki sam misio jak ty a teraz mam już 77 no i zadnego jojo cwiczenia i to takie powolne najlepiej chodzić z kijami ale ...taak ze 4 godzinki przynajmniej dwa razy w tygodniu