W czwartek miałem trening siłowy, na którym trener powiedział mi o wzroście wagi po treningu. Napisałem o tym w poprzednim poście. Po ćwiczeniach na siłowni poszedłem jeszcze na basen. Następnego dnia faktycznie. Mimo ćwiczeń i zachowania diety waga poszła w górę o pół kilograma. W ten sam piątek wyjechałem w delegację, w trakcie której mnie żywią. Problem jest taki, że dają mi na tależu gotowe posiłki. Często całkiem niezłe. Dzisiaj zmobilizowałem się i wybrałem się dziś w Warszawie na basen na Inflancką. Jeden z nielicznych w Polsce basenów o długości tzw. olimpijskiej (50 m). Zrobiłem 12 basenów non stop. Pewnie szału nie ma, to 600 m, ale odczułem satysfakcję, że mimo iż jestem w delegacji, nadal się ruszam. Waga uzyskana w piątek 103,1 utrzymana. Szkoda, że straciłem ową dwójkę z przodu. Osiągnę ją jednak wkrótce i pokonam. Promise. :)
BlackHorse
10 grudnia 2019, 19:43Dobrze, że się trzymasz :) ja też trzymam dietę i ćwiczę - fajnie mieć poczucie że nie sama :)
Julka19602
10 grudnia 2019, 04:51Trzymam za Ciebie kciuki bo sama przechodze chustawke z waga od lata przytylam niestety 5 kg. Od chwili postanowienia ze zbijamy wage trzeba sie stale pilnowac male odstepstwa niestety powoduja przyrost wagi a szkoda utraty tego co sie uzyskalo. Powodzenia.