Heh - kryzys zażegnany! W takim wypadku chyba wypadałoby go nazwać raczej "kryzyskiem"... =]
Dzisiaj było już 50 min ćwiczeń - troszkę się wymordowałam, ale w sumie lubię to zmęczenie, bo mam poczucie, że coś robię dla siebie. Poza tym jest to też czas na odmóżdżenie, bo ostatnio nie włączam już Mel B, tylko sama sobie ćwiczę przy durnych hitach disco polo!
Dziś też dużo warzyw i owoców, zupa z mięsem na obiad, jogurt i herbaty: czerwona i zielona - same zdrowe rzeczy! =]
A nie wiem, czy wiecie, ale jutro Liga Mistrzów - gra Bayern z Realem także gruba sprawa (nie żebym się interesowała sportem, ale K. zarządził wspólne oglądanie meczu). Zatem Liga Mistrzów też musi być zdrowa i nie będzie okraszona chipsami i pepsi tylko galaretką z owocami! Yeah!
I jak to zostało powiedziane w komentarzu - trzeba myśleć o tym, jak będzie wyglądało moje ciało za miesiąc, dwa... To świetna motywacja - dzięki za te słowa szczególnie! Zaczynam coraz bardziej doceniać to miejsce w moich zmaganiach z kilogramami. Do tej pory traktowałam ten pamiętnik raczej dla siebie, a to, że pojawiają się czyjeś komentarze jako taki nawet miły dodatek. Ale coraz mocniej odczuwam, że cała siła tkwi chyba właśnie w innych ludziach, którzy wspierają... Amen!
BedzieLepiej
24 kwietnia 2012, 22:27Super!!! I tak trzymaj. A pomysł z galaretką zamiast chipsów świetny :)
gucio.
24 kwietnia 2012, 22:21Noo i pięknie :) Bardzo się cieszę, że jest ok :) Dobrze, że mój facet nie ogląda piłki ;P Chyba bym tego nie wytrzymała oglądać... :P Galaretka z owocami - pychota :D
Kamila112
24 kwietnia 2012, 22:08Będzie dobrze Milej nocki
Laarysa
24 kwietnia 2012, 20:45Kryzys zażegnany, czyli jest dobrze, a na pewno będzie jeszcze lepiej! ;) ja uwielbiam mecze piłki nożnej, jutro będę oglądac obowiązkowo, ale żadnych niezdrowych przekąsek.;)