To prawda, jeśli chodzi o dietę to i wczoraj i dzisiaj byłam grzeczna. Z tym, że musi być jakieś "ale"... Znowu mam straszną niechęć do ćwiczeń... Z jednej strony to, że już coś mnie ubyło, powinno mnie jeszcze bardziej motywować. Ale z drugiej strony, jakoś tak jestem zniechęcona... Całe szczęście, że chociaż sobie serwuję długie spacery, no i to, że się ładnie trzymam diety. Ale mam takie poczucie, że jak nie dam z siebie więcej, to może w przyszłym dziesięcioleciu pozbędę się tych kilogramów... A jak na złość pracy mam tyle, że naprawdę ciężko mi sobie wygospodarować chociaż te 40 min na ćwiczenia... Jakoś mi tak smutno przez to...
A dzisiejsze jedzonko moje:
6.30 trzy kromki Wasa z wędliną i rzodkiewką, kawa zbożowa z mlekiem
9:30 mini andruty a'la maca (beztłuszczowe, bezcukrowe) - ok. 50 g, herbata czerwona
11:30 jabłko
15:30 pierogi ze szpinakiem, herbata czerwona, kostka gorzkiej czekolady
20:00 jogobella light, płatki musli, banan
justysia176
17 maja 2012, 10:39nic się nie martw jeśli chęci były to i wrócą
minkaaa
15 maja 2012, 17:04Dietkowo fajnie a czas na ćwiczenia w końcu znajdziesz .Miłego dnia