Jakoś nie mam weny na głębsze wywody, bo i nie ma o czym. Na chwilę obecną moje myśli zaprząta głównie obrona pracy dyplomowej, która jest już w poniedziałek i zaraz po niej wyjazd na wieś na prawie cały miesiąc. Szczerze mówiąc, mimo że to dla mnie wyjazd raczej pracowniczy, wiążę z nim pewne nadzieje na kolejne schudnięcie - bo w końcu przy trójce dzieci trochę trzeba się nabiegać całymi dniami. No i na czyimś garnuszku też nie będę się objadać, także jest szansa, że ze 2-3 kilo znów ze mnie poleci. Byłoby dobrze.
A zatem dzisiejsze menu:
7:30 dwie kromki Wasa z serkiem białym ziołowym, jedna kromka z powidłami, kawa zbożowa z mlekiem
10:30 herbata zielona, maca (trzy kromki)
12:00 pół pomidora, kilka plastrów ogórka, kawałeczek smażonej piersi z kurczaka
16:00 dwa jajka sadzone, jeden ziemniak, buraczki ćwikłowe, herbata czerwona, trzy ciastka zbożowe
20:00 dwie kromki Wasa z serkiem i pomidorem + jedna z powidłami, kawa zbożowa z mlekiem, gruszka
Sądzę, że całkiem przyzwoicie. Ostatnio zauważyłam, że z ud poleciało mi po 1,5 cm! Nie ćwiczę ostatnio jakoś specjalnie, więc myślę, że to od kremu z Eveline, którego używam od 3 miesięcy. Nie zauważyłam specjalnej redukcji cellulitu czy rozstępów, ale na pewno skóra jest bardziej napięta, jędrna, a nie taka obwisła jak przedtem. Na większe efekty chyba potrzeba trochę więcej czasu. Ale i tak ta drobna zmiana mnie bardzo cieszy! :)