Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przyjazny "potworek" mocno stąpający po tej planecie :) Czasem zwariowana, energiczna, chwytająca życie za nogi kobietka!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 447
Komentarzy: 7
Założony: 19 lutego 2014
Ostatni wpis: 2 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiulka8888

kobieta, 38 lat,

177 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2014 , Komentarze (3)

...powróciłam tu, po tygodniu!
Pierwszy tydzień odchudzania mam za sobą...Było ciężko.Ale dałam rady!

Jedzenie dietetyczne, gotowane, warzywa,owoce...
Nie odchudzam się według jakiegoś schematu, zaleceń, nie liczę kalorii, robię to wszystko ze zdrowym rozsądkiem na chłopski, logiczny rozum. Nie nawidzę biegać więc nie biegam. Codziennie uprawiam nording walking. Mówię na to KIJKI. Czuję się po nich lepiej.Nogi mnie tak nie bolą, mam pracę stojącą i po tygodniu zauważyłam lekką poprawę! W pierwszych dniach miałam zakwasy,zwiększam dystans chodzenia. Jestem bardziej energiczna, mam więcej sił na co dzień niż prędzej.

Ważyłam się tylko raz, tydzień temu. Nie chcę się ważyć, myślę że kolejny raz wejdę na wagę za tydzień.

Zauważyłam poprawę :) Prędzej moje spodnie robocze opinały mnie w tali i zawsze miałam odciśnięte je na brzuchu. Teraz nie mam czerwonego brzucha :) Wszystko zaczęło się lepiej dopinać :)

Widzę rezultaty i wiem, że dam rady. MUSZĘ!!! Mam ku temu aż 2 powody.

W czwartek i sobotę byłam mega rozdrażniona. Miałam takie nerwy, nie mogłam zapanować nad sobą.Wiedziałam, że bez powodu wybucham, ale nie mogłam tego powstrzymać ;( mój organizm ześwirował...nie zapanowałam nad sobą... wzięłam tabletki uspokajające i wypiłam 2 meleski i troszeńkę było lepiej. Dzisiaj na szczęście byłam całkiem inna. Wszystko wróciło do normy.

Miał ktoś z was też takie nerwy jak zaczął odchudzanie???

20 lutego 2014 , Komentarze (2)

...kolejny dzień za mną...w pracy cały czas myślałam o diecie, od czego zacząć, co jeść...trochę mnie to wszystko przytłacza...

wiem, że z moja silną wolą dotychczas było kiepsko...ale tym razem, po prostu muszę!!!

Mam świadomość, że początki zawsze są cieżkie, jak WY to przetrwaliście???A może istnieje jakiś złoty środek???(eh,marzenie)!

Z pracy wracałam na piechotkę, rower prowadziłam(zawsze to coś).

Jutro jadę z mężem w odwiedziny do rodziców(na cały weekend)...Pierwszy sprawdzian przedemną...Boje się trochę...że nie będę potrafiłą odmówić...ciasto, obiadek mamusi...muszę nad tym zapanować...czy się uda??? :o

20 lutego 2014 , Komentarze (2)

...i zaczynam...muszę wytwać...dla siebie, dla nas...

Najpierw wprowadzam zmiany do swojej głowy, od 3 dni słucham, analizuje, czytam. Na YT znalazłam kilka filmików, które dały mi trochę siły powalczyć o siebie!!!

Powoli przyzwyczajam się do uprawiania sportu. Nie lubie, nie cierpię biegać. Ale nie będę się katować. Zacznę od "kijków".

W sobotę kupuję garnek do gotowania na parze+zdrowe produkty. Jadę do Pl do rodziców na weekend. Dobrze sie składa, odwiedzę Tesco i zaopatrzę się zdrową żywność. Muszę, chcę, muszę zmienić swoje życie.....