Poniedziałek. W pracy.
Piję kawe ,oczywiście z cukrem, bo tego nie pozwolę sobie odebrac za żadne skarby.Żeby ten dzień z racji tego ze jest poniedziałkiem nie wydał mi się zbyt przyjemny , dostałam @. Pełen zestaw więc depresyjno - dołujący.
Wietrzę gabinet , przed chwilą wyszedł pacjent który wychodzi z założenia że mycie skraca życie , moje przy okazji też. Przymierzałam się do zjedzenia śniadania ale z oczywistych względów apetyt mi odjęło.
Dieta. Nooo , powiedzmy ze się trzymam.Weekend to taka męda że niestety podsuwa co jakiś czas szatańskie pomysły np. zjedz kochanie dwa kawałki sernika.No zjadłam.Na szczęście reszta menu przyzwoita czyli na obiad dwa ziemniaczki z wody ( wyciągnęłam na talerz zawczasu , bo rodzinie tłukłam puree z masełkiem do tego roladka z kurczaka ze szpinakiem i twarogiem gotowana na parze ( rodzina pożarła w panierce) i do tego kilka mini marchewek. Na kolację serek wiejski z cebulką , ogórkiem i rzodkiewką i kromka chleba żytniego.Śniadania nie pamiętam , chyba tylko kawę wypiłam.Aaa..to była niedziela. W sobotę zrobiłam sobie leczo i wyszło pyszne a rodzinie zrobiłam racuchy z jabłkiem i bananem a poźniej jeszcze frytki chcieli.Dałam radę !! Nie pożarłam , nie wylizałam po nich talerza , z uporem zachwycałam się moim leczo. Ćwiczenia narazie odpuściłam , coś nadwyrężyłam , natomiast zaraz po @ zaczynam dalej rzeźbić moje obłe kształty , tak jak mi to Chodakowska obiecuje.
Joanna_1988
14 marca 2016, 12:26Ja w zeszłym tygodniu miałam ambitny plan zapisać się na zumbe, ale jak na złość dostałam @ i to dwa dni wcześniej niż planowana była zołza jedna :P Natura rzuca mi kłody pod nogi, ale się nie poddaje :D