Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 1 / 213 ... W końcu ( metoda szklanki?)


Dzisiaj udało mi się zjeść trochę mniej niż wczoraj. Jeszcze to nie jest docelowa dieta, tylko próba przyzwyczajenia żołądka do mniejszych porcji, bo niestety rozciągnęłam go chyba do rozmiarów wiaderka 
Słyszałam o metodzie "szklanki". Czyli odmierzanie ilości zjadanych w posiłkach szklanką np. pół szklanki ugotowanego makaronu lub ryżu, szklanka warzyw i mięso wielkości pięści. W sumie to i tak mniej wychodzi od tego co jadłam do tej pory, więc może się uda trochę zmniejszyć porcje.

Trzeba przestawić myślenie i nie zajadać smutków i stresów tylko JEŚĆ PO TO ŻEBY ŻYĆ A NIE ŻYĆ PO TO BY JEŚĆ!
Mam nadzieje, że jutro będzie lepiej i stopniowo przyzwyczaję się do tych małych ilości i zacznę w końcu zrzucać te kilogramy, bo długa droga przede mną i mnóstwo tłuszczu do zrzucenia. A od poniedziałku będą ćwiczenia.
  • kasiUnia895

    kasiUnia895

    23 listopada 2012, 19:52

    Ja też chciałabym, wiele pracy by nas czekało na takie ciało:)

  • Audry

    Audry

    23 listopada 2012, 19:31

    No ba, człowiek potrafi wszystko pod siebie dostosować, żeby było mu jak najlepiej. hehehe :)

  • slimsoul

    slimsoul

    23 listopada 2012, 19:13

    obrałam taką samą strategię co do początku :)Też dopiero zaczynam i przyzwyczajam mój organizm do o wiele mniejszej ilości jedzenia. Co do metody szklanki, to pewnie by się u mnie nie sprawdziła, bo znając mnie szukałabym jak największej szklanki