Kilka słów wstępu.
Za tydzień zaczyna się kalendarzowa wiosna. To taki chyba przełom bo wszyscy na nią czekają z niecierpliwością... Jakby z wiosną miała przyjść nadzieja na lepsze czasy. Tymczasem...
Kolejne obostrzenia. Kolejne restrykcje.
Każdego w inny sposób dotyka pandemia. Jedni wierzą w jej "moc", drudzy nie... Ale na ogół dużo złości wokół tematu i ciężko się z tym nie zgodzić, bo każdy chciałby normalnie żyć, jakakolwiek by ta normalność nie była. Tyle ile ludzi na świecie - tyle opinii. Na ogół negatywnych.
Jeśli o mnie chodzi, to skutki pandemii są dla mnie krytyczne. Ponad miesiąc temu covid odebrał mi bardzo bliską osobę, moją Babcię... Wszystko potoczyło się tak szybko. Od zwykłego przeziębienia, do zapalenia płuc i niewydolności oddechowej. Dziesięć dni w szpitalu, potem śmierć. Próbuję to przepracować w swojej głowie, chociaż jestem wciąż niepogodzona. Wiem, że śmierć przychodzi nagle i zawsze za wcześnie. Ale są po prostu takie osoby w naszym życiu, których odejście sprawia, że umiera wraz z nimi część ciebie. Tak Babcia zabrała ze sobą część mojego serca, bo przez całe moje życie zawsze była blisko... Mówią, że czas uleczy razy, u mnie na razie powoduje coraz większą tęsknotę.
Życie niczego nie ułatwia, więc muszę z żałobą radzić sobie w pojedynkę. Praca męża za granicą w dobie pandemii, to jest koszmar... Zawsze było ciężko, gdy wyjeżdżał. Teraz jest dwa razy ciężej. Nie może swobodnie przyjeżdżać, bo wszystko wiąże się z testowaniem. Dodatkowo Polska jest uważana za obszar wysokiego ryzyka i pracodawcy niechętnie zgadzają się na zjazdy :( czyli wszystko pod górkę.
Dietetycznie.
Ale żeby to życie sobie trochę pokolorować i zająć głowę, postanowiłam rozprawić się z ostatnimi zalegającymi mi kilogramami. Kupiłam sobie JADŁOSPIS Z BIEDRY całoroczny od Dr Lifestyle :) na 4 tygodnie w wersji OGRANICZAM MIĘSO. Zastanawiałam się nad wersją klasyczną, ale ostatnio tyle się mówi o dobroczynności diety roślinnej więc pokusiłam się w jakieś części zrezygnować z mięsa.
Jestem po 3 tygodniach diety. Jak wrażenia? Dania są BARDZO smaczne. Nie brakuje mi mięsa ALE miłośniczką tofu nie zostanę. Ochyda! I nie zgadzam się, że tofu smakuje tak jak je przyprawisz. Ja zawsze czułam tofu (teraz wiem, że jak zacznę dietę od początku to zamiast tofu wrzucę kurczaka lub indyka). Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. No może jedynie czas jaki jest podany w jadłospisie na przyrządzenie dania, trochę odbiega od rzeczywistości. Mi zawsze zajmuje więcej. No i nie do końca pasują mi te zakupy raz na tydzień, ponieważ niektóre warzywa/owoce czy natki pod koniec tygodnia są już powiędnięte. Niby można rozbić sobie zakupy, ale to już by wymagało dokładnej analizy jadłospisu co którego dnia - a na to nie mam czasu i cierpliwości. Wolę gotową listę zakupów.
Pojawiły się pierwsze efekty! Ja mam kaloryczność 1700 kcal i to jest ok dla mnie. Po 3 tygodniach z wagi 65,5 kg zeszłam na 63,8 kg (a jestem jeszcze przed @). Zobaczymy co będzie dalej. Na razie mam przymusową przerwę, bo córka trafiła na kwarantannę z przedszkola. Była nawet przeziębiona. Więc izolujemy się, nigdzie nie chodzimy. Jak skończy "areszt domowy" to będę kontynuować dietę, bo będę mogła się ruszyć na konkretne zakupy. Teraz zakupy robi nam moja mama.
Aktywność fizyczna.
Wraz z początkiem marca zaczęłam wyzwanie z Martą Codziennie Fit - Fit wiosna, plan dla zaawansowanych. Przećwiczyłam pierwsze półtorej tygodnia. Szło mi super, a potem ta kwarantanna córki i przymusowa przerwa. Jednak choroba małej + druga młodsza córka w domu = totalna dezorganizacja. Czekam aż wróci młoda do przedszkola, a ja tym sposobem znowu zyskam trochę czasu dla siebie i będę mogła dokończyć plan treningowy.
Staram się jakoś funkcjonować w tym poplątanym świecie, czasami się uśmiechnąć (chociaż mi nie do śmiechu) i małymi krokami posuwać do przodu, by tylko nie stać w miejscu... W końcu to tylko ZŁY CZAS, nie ZŁE ŻYCIE. W końcu minie i znowu wyjdzie dla mnie słońce :)