Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Minął rok...


...od mojego ostatniego wpisu.


Z dietą nie jest najgorzej ale mogłoby być lepiej. Do sierpnia zeszłego roku obijałam się i objadałam. W sierpniu waga pokazała w porywach nawet 84-85 kilo. W sierpniu po powrocie z urlopu powiedziałam STOP. Teraz ważę 72 więc schudłam 12 kilo.


Nie jest to szalony wynik ale niestety odkąd przyszła zima nie mam za wiele możliwości jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Do jesieni chodziliśmy z synkiem co wieczór na spacery. Później zrobiło się ciemno i zimno i spacery musiały poczekać. Próbowałam kilka razy zrobić trening w domu ale póki co synek nie pozwala. Gdy próbowałam go wciągnąć choćby w skakanie przy muzyce wpadał w złość i było po treningu...no cóż...dwulatki tak już czasem mają...na szczęście idzie wiosna a dzień coraz dłuższy więc może w końcu uda nam się wieczorem po mojej pracy troszkę pospacerować.


Martwię się trochę o mojego Jasia. Jest wesołym i pogodnym dzieckiem, poza tym że póki co niewiele mówi wszystko z nim w porządku. Niestety ma mało kontaktu z rówieśnikami. Nie stać nas było żeby posłać go do żłobka zaraz po moim macierzyńskim więc opłaciliśmy opiekunkę. Najpierw była to młoda studentka. Niestety zbyt często wystawiała nas do wiatru a w trakcie sesji trochę zaniedbywała Jasia. Teraz opiekuje się nim pani Krysia. To przemiła, ciepła kobieta, która ma już dorosłe wnuki. Jest dla naszego Jasia jak babcia...co dla mnie jest trochę smutne bo i babcie i dziadkowie Jasia żyją i mają się dobrze...a jednak tak jakby ich nie było...Rok temu zaprosiłam do nas moją mamę. Miała zostać miesiąc, żeby trochę pobyć z Jasiem. Przyleciała, zrobiła zakupy i po tygodniu wróciła z powrotem do Polski. Z Jasiem siedziała niewiele a jak już siedziała to było to głównie narzekanie, że on tego czy tamtego jeszcze nie potrafi. Zaczęła nawet sugerować, że jest opóźniony...więcej jej nie zaprosiłam. Tatę zapraszałam, ale odmawia. Nie lubi ruszać się ze swojego miasteczka. Tam mu wygodnie. Gdy gadamy na skypie z mamą (chcę, żeby Janek miał jakikolwiek kontakt z rodziną s Polski), tata nawet nie podchodzi...bo mecz...bo film lub inne fakty tvn...

Mama Michała była u nas w sierpniu przez miesiąc i bardzo się z tego powodu cieszyłąm bo ona miała świetny kontakt z Jankiem i on ją na prawdę lubił. Dla niej jednak pierwszeństwo zawsze będą miały wnuki jej córki. Póki siostra Michała jej potrzebuje to do nas nie przyleci. Przez ostatnie 3 lata zawsze była ta sama gadka...bo tamci jej potrzebują...

Co do taty Michała...szkoda nawet pisać...Michał z nim nie gada, ja czasami prześlę mu zdjęcia Janka ale nie dostaję żadnej odpowiedzi.

Podsumowując, Janek ma dziadków i babcie ale tak jakby ich nie miał. Jest rodzina...a jakby jej nie było...i smutno mi bo my tutaj też nie mamy nikogo. Ja mam jedną koleżankę, która ma dzieci i  z którą widuję się regularnie raz na tydzień ale to wszystko. Nie chcę by Janek był jak samotna wyspa. Ja dorastałam wśród kuzynek, ciotek, wujków, bliższych, dalszych i boli mnie, że Janek tego nie będzie miał. Postanowiliśmy go zapisać do żłobka chociaż na jeden dzień w tygodniu. Oprócz tego kilka razy w tygodniu jeździmy do sali zabaw, żeby miał kontakt z innymi dziećmi. Próbowałam też nawiązać kilka przyjaźni z naszymi polskimi sąsiadami...ale bezskutecznie...każdy zamyka się w swoim świecie i trudno do niego dotrzeć...a może to ze mną jest coś nie tak i mnie unikają...niewykluczone...

Mój angielski kolega z pracy jednak zaproponował ostatnio, żebym odwiedziła go z Jasiem. On i jego żona mają syna w wieku Jasia i mogliby się razem pobawić. Jesteśmy umówieni na niedzielę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Zrobię wszystko by Janek nie czuł się samotny. Nic nie jest gorszego od samotności a skoro on tutaj nie ma rodziny to mu ją zbuduję z przyjaciół, choćbym miała do samego piekła zejść by ich znaleźć...


To tyle biadolenia...teraz żarełko...Upiekłam ostatnio twaróg. Nie wiem czy ktoś z was próbował tak robić ale moja mama robi to regularnie. Marynuje twaróg przez 12 godzin w oliwie z przyprawami a potem na pół godziny do pieca. Wychodzi pyszny. Ja zrobiłam w pikantnych przyprawach i  pokruszony dawałam do sałatki lub plastry na kanapkę.

To tyle na dziś...nie obiecuję, że szybko napiszę bo rok temu też obiecywałam :) chociaż bardzo bym chciała...no ale czas pokaże...

Buziaki


Basia :)

  • Alladynaa

    Alladynaa

    26 lutego 2020, 17:18

    Ile Jasiek ma lat? Powtarza słowa za Tobą, naśladuje jak robi samochód czy zwierzątka?

    • bashita

      bashita

      3 marca 2020, 11:43

      Ma dwa lata. Czasami powtarza jak ma ochotę. Zwierząt ani aut nie naśladuje ale lubi naśladować jak ktoś kicha albo kaszle :)

  • Elena34

    Elena34

    26 lutego 2020, 12:35

    Starszy syn bardzo długo mówił po swojemu, zaczął zrozumiale mówić w wieku 4 lat. A jeśli chodzi o towarzystwo dla syna, u nas najlepszym towarzystwem okazał się ...młodszy brat :)

  • paragwajka

    paragwajka

    26 lutego 2020, 10:04

    .

  • Berchen

    Berchen

    26 lutego 2020, 06:45

    niepotrzebnie sie martwisz, dziecko zacznie mowic w swoim czasie, a rodzina - czesto tak jest, nic na sile, tez przyjaznie maja byc prawdziwe nie wymuszone dla jakichs celow, bo wtedy bedzie tylko niezadowolenie. Powodzenia:)

  • KobietaPytajaca

    KobietaPytajaca

    25 lutego 2020, 18:55

    mój syn zaczął mówić mając 5 lat, ile ja się z nim ujezdzilam po różnych poradniach, córka 2 lata, mam jeszcze najmłodszego syna, 6 miesięcy także czekamy na jego;)

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 23:51

      O kurcze, to faktycznie. A powiedzieli czemu tak długo nie mówił? Mnie na bilansie dwulatka powoedzieli że jesli w ciągu najbliższych trzech miesięcy nie będzie poprawy to skierują go na specjalne zajecia.

  • Joanna19651965

    Joanna19651965

    25 lutego 2020, 14:12

    Współczuję takich dziadków. Znam ten ból - jedni mieszkali w odległości 20 km, drudzy 2 km, a z wnukiem dla jednych jedynym widywali się baaardzo rzadko. Teraz syn jest dorosły i wyraźnie nie czuje "mięty" do babć (dziadkowie w międzyczasie zmarli). Oczywiście załatwi sprawy jak trzeba, ale to wszystko. A babcie mają pretensje, że u nich nie przesiaduje, nie zwierza się, nie dzwoni codziennie, itp. A co do mówienia, to syn zaczął mówić mając ok. 4 lat, przy czym od razu płynnie, całymi, złożonymi zdaniami i cały czas.

  • przymusowa

    przymusowa

    25 lutego 2020, 12:34

    Oby do niektórych słów się nie przyzwyczaił tak jak synek mojej kuzynki, który od małego tak do 8 lat uparcie mówił o "pindolkach" które oczywiście miały być pomidorami. W przedszkolu śmiech, bo je lubił i radośnie wykrzykiwał nazwę przy każdej okazji a w szkole już zaczynali się wstydzić :)

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 13:42

      Popłakałam się ze śmiechu :) a niech mówi, mnie się podoba jak czasami dzieci przekręcają słówka :)

  • Mila&Timeo

    Mila&Timeo

    25 lutego 2020, 11:49

    Mam podobnie z rodzina. Moja siostra powiedziala, ze do mnie nie przyjedzie, bo moj kraj jest za drogi i ona woli sobie w zimie jechac na narty do Austrii, a latem do Grecji czy na Kanary, niz odwiedzic swoich siostrzencow. Nigdy u nas nie byli, za to jezdza do innych krajow co chwile na wakacje. Jak bylam z moimi dziecmi w Polsce u niej /tzn mieszkalismy w pensjonacie obok jej domu/, to przez te kilka dni, nawet ani razu nie wziela moich dzieci na rece. Byly wtedy malutkie. Wreczyla im na przywitanie /pierwszy i jednyny raz je widziala/ po wafelku i na koniec dala po czekoladzie. Na rece, zeby przytulic, cos pokazac to nie. Jedynie jej maz, za reke poprowadzil i cos tamchcial pokazac, ale moja siostra nie. Dodam ze jest z wyksztalcenia przedszkolanka.

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 14:01

      Ech...to jednak prawda, że z rodziną to tylko na zdjęciu...przykre. Ale koleżanka z pracy ostatnio powiedziała mi coś bardzo mądrego. Sama jest samotną matką nastoletnich dziewczynek - ich ojciec nie utrzymuje z nimi kontaktu. Powiedziałą, żeby nie myśleć o tym czego się nie ma, tylko o wszystkim dobrym co się ma - masz piękne i mądre dzieci, jeśli ktoś nie ma ochoty z nimi przebywać to tego kogoś strata, trudno i trzeba żyć dalej i cieszyć się tym co się ma. Nie jest to łatwe ale myślę, że warto spróbować :)

  • niunius100

    niunius100

    25 lutego 2020, 11:47

    Nie jesteś sama z podobnymi problemami Baśka!Też mam 33 lata i też mieszkam w UK i też mam 2 latka tylko córcię i też mało mówi!Chociaż domyślam się.że problem tkwi w dwujęzyczności,bo mała chetniej mówi słówka po ang!myślę,że te dwa języki jej się mieszaja.Spokojnie syn ma czas,nie daj sobie wmówić,że jest opóżniony,moja zaczęła chodzić mając 14 mies a teraz już biega,skacze itp,dzieciaki kótre znacznie wcześniej od niej zaczęły chodzić nie radzą sobie z wspinaczką na drabinki jak moja Emilka!Nadrobiła wszystko ze zdwojoną siłą.

    • niunius100

      niunius100

      25 lutego 2020, 11:48

      Zapomniałam jeszcze dodać że dziadków też mamy kiepskich,dzieci innych dzieci też są ważniejsze!

    • Mila&Timeo

      Mila&Timeo

      25 lutego 2020, 12:04

      http://www.emito.net/artykuly/polskie_przedszkole_w_londynie_297654.html

    • Mila&Timeo

      Mila&Timeo

      25 lutego 2020, 12:14

      https://www.praca-anglia.pl/polskie-szkoly-i-przedszkola,2,2,286,194,286

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 13:48

      o widzisz! No my tak strasznie się tym nie przejmowaliśmy bo czytaliśmy, że u każdego dziecka jest z tym inaczej a poza tym nie bardzo mieliśmy porównania z innymi dziećmi no ale wiesz jak to jest...pojedziesz do rodziny a tu jedna osoba "to on jeszcze nie mówi???", ktoś jeszcze "jak to możliwe, że on jeszcze tego czy tego nie umie" i każdy wmawia nam, że albo z nim coś nie tak albo, że my czegoś nie dopilnowaliśmy...głównie to moi rodzice tak mówili i czasami siostra Michała. Moja bratowa z kolei zawsze była mi w takich sytuacjach największą podporą, uspokajała, że wszystko jest ok, tylko niestety częściej mam kontakt z tymi toksycznymi osobami a nie z bratową i jak się tak człowiek nasłucha, że jest złym rodzicem to już sam w końcu w o wierzy. A Twoja Emilka chodzi do żłobka?

    • Mila&Timeo

      Mila&Timeo

      25 lutego 2020, 14:28

      A co mają powiedzieć toksyczne osoby, jeśli tylko jadem potrafią pluc w określone osoby. Moja siostra też mi powiedziała, że z moja córka jest coś nie tak, ale, że ona się wolniej rozwija, a miała przecież porównanie, bo w przedszkolu pracowała IKS lat. Rzeczywiście mowa jest spowolniona, za to dziecko poszło do podstawówki i doskonale sobie radzi.

  • Mila&Timeo

    Mila&Timeo

    25 lutego 2020, 11:45

    A nie macie sobotnich przedszkoli w UK? Wiem, ze w innych krajach, w duzych miastach, istnieja przedszkola dla polskich dzieci, pod patronatem ambasady badz konsulatu. Pewnie jeszcze za wczesnie, ale jak bedzie mial 2 i pol roku, to mozna juz zapisac.

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 13:52

      Niestety nie ma. Są jednak darmowe zajęcia w żłobkach ale rodzic musi być obecny. Głupio są ustawione bo w środku tygodnia 9:30 do 11:00 czyli typowo dla rodziców niepracujących. Wzięłam ostatnio wolne właśnie po to by zabrać Jasia na te zajęcia i świetnie się tam bawił, zupełnie jak przedszkole tyle że rodzice są obecni. Udało mi się ustalić w pracy że będę zwalniać się na te dwie godziny żeby go tam zabrać - po czym te dwie godziny odrobię albo wieczorem albo w inne dni więc chociaż tyle

  • przymusowa

    przymusowa

    25 lutego 2020, 11:35

    Do córki gadałam ciągle, ale ona i do chodzenia wystartowała w wieku 9 m-cy. Natomiast patrząc po znajomych rzeczywiście chłopcy ze wszystkim startują zwykle później. Nie raz z męża się śmieję, że po prostu są bardziej leniwi już od dzieciństwa i to widać. Mąż odwdzięcza mi się za to stwierdzeniem, że kobiety od małego paplają byle co, natomiast on odezwał się dopiero kiedy miał coś istotnego do powiedzenia:)

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 11:43

      Hahahaha. O moim synku też muszę powiedzieć, że jest faktycznie leniuch. Próbujemy go przekonać do używania sztućców. On potrafi ale woli rączkami. Poza tym szybko się poddaje jak mu coś nie wychodzi. Co do mówienia to ja właśnie mam ten problem, że zawsze byłam małomówna - lepiej wychodziło mi pisanie niż mówienie i strasznie ciężko było mi się nagle przestawić na mówienie do dziecka. Janek też szybko zaczął chodzić - miał 10 miesięcy.

  • przymusowa

    przymusowa

    25 lutego 2020, 11:09

    Moja córka od urodzenia z dziadkami którzy byli 400 km od nas widziała się o wiele częściej (przynajmniej 2x w miesiącu) niż z dziadkami na miejscu. Tamtych kochała nad życie tych, nawet ciężko powiedzieć że lubi. Tak czasami bywa. A z rozwojem dziecka bywa różnie, nasza córka poszła we mnie (bardzo szybko zaczęła chodzić i mówić, w wieku 2 lat potrafiła już konstruować proste zdania złożone). Ale mogło być też inaczej, bo np. mój mąż zaczął podobno mówić w wieku 3,5 roku. Głowa do góry i staraj się być uśmiechnięta - dla dziecka:)

    • bashita

      bashita

      25 lutego 2020, 11:26

      Wow, to faktycznie szybko! Zdolna dziewczynka :) Słyszałam, że chłopcy wolniej zaczynają mówić. Janej ma 2 lata i 4 miesiące a mówi tylko pojedyńcze słowa i wiele z nich ucina, np nie mówi "garnek" tylko "gek". Wiem, że dużo w tym naszej winy bo żadne z nas nigdy nie zajmowało się tak małym dzieckiem i gdy my dorastaliśmy nie mieliśmy możliwości obserwowania jak takim dzieckiem się zajmować i może przez to nie mówiliśmy do niego wystarczająco lub nie rozmawialiśmy odpowiednio. Oboje dopiero się tego uczymy a jedynym źródłem wiedzy jest internet...Cieszę się jednak, że przez to że tak często staramy się z nim wychodzić do ludzi on nie boi się już dzieci. Wcześniej płakał i bał się. Potem się nie bał ale był takim trochę popychadłem, dzieci mu zabierały zabawki a on tylko płakał. Tydzień temu Michał zauważył, że już tak sobie nie daje w kaszę dmuchać i walczy o swoje, co nas bardzo cieszy.

    • Mila&Timeo

      Mila&Timeo

      25 lutego 2020, 12:17

      Moj synek zaczal mowic pelnymi zdaniami w wieku 2-3 lat, zas o rok starsza jego siostrzczka, ponad 6 lat gdy zaczela mowic.