Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
14 sierpnia


Od dłuższego czasu (rok z kawałkiem(zegar))myślę, że mam chęć zrobić coś na drutach. Skarpetki może. Mam już wełnę i pomysł dla kogo one będą. Dzisiaj był ostatni krok - druty, dokładnie pięć. Chciałam je kupić w najdalej położonej pasmanterii o której wiem, w galerii M. Jest tam wszystko, a dodatkowo trochę km na rowerze będzie.

W galerii kupiłam: dwie koszulki polo - pomarańczową i w kolorze fuksji, super czapkę z daszkiem (poprzednią zgubiłam i musiałam jeździć w takiej ujdziewtłoku), T-shirta - nigdy ich nie za dużo, bluzkę w kwiatki do pracy, bluzkę nie wiem w co też do pracy, jasnobrązowy lakier do paznokci, naklejki do paznokci we wzór łańcuszków - cudne. Drutów nr 2, ani 2,5, ani 3 nie było. Były w pasmanterii koło mojego domu, gdzie wstąpiłam wracając. 

W efekcie dzisiejsza aktywność:

50 km na rowerze

Siłownia:

1. Przysiad ze sztangą - 15x18 kg rozgrzewkowo, 10 x 23kg, 10x 23kg - na siłowni tłum, dużo nowych osób, trudno dostać się tam, gdzie potrzeba

2. Przywodziciele, odwodziciele na "ginekologu" - 4 serie 15x 27kg powtórzone 4 razy jako serie łączone - tu na szczęście pusto, a często jest to miejsce, gdzie dziewczyny piszą sms-y

3. Martwy ciąg na jednej nodze (zbieranie grzybków) - 4 serie 15x na każdą nogę, 9kg w tej samej ręce - jestem fanem tego ćwiczenia

4. Przenoszenie rąk z ciężarkiem za głowę, barki oparte na ławce - 4 serie x 9kg - mięśnie jednocześnie pracują i rozciągają się, kolejne moje ulubione

i godzina TBC wyjątkowo łatwa, dużo rozciągania, pustki na sali, upał na sali(pot)